Grodzisko w Lubomi: rysuje się dziwny budynek
Badania, które miały pomóc w odtworzeniu rozmieszczenia zabudowań na terenie grodziska w Lubomi, przyniosły wiele niewiadomych. Będzie więc ciąg dalszy.
LUBOMIA Znamy już wyniki prac badawczych na terenie grodziska w Lubomi, które rozpoczęły się na przełomie kwietnia i maja. - Niestety, nie mam dobrych wieści. Wstępne analizy przyniosły wiele niewiadomych - wyjaśnia Mirosław Kurek ze stowarzyszenia Golęszyczanie, które w przyszłości chciałoby zrekonstruować grodzisk i uruchomić tam żywy skansen archeologi doświadczalnej.
Chaty byłyby zbędne
- Po pierwsze, poza chatami, które podczas wykopalisk z lat 60. odkryli na grodzisku archeologowie pod przewodnictwem prof. Szydłowiskiego, grodzisko zdaje się być niezabudowane - wyjaśnia Mirosław Kurek. Dodaje, że nie byłoby to niczym nowym, ponieważ Wielkomorawianie większość grodów tworzyli właśnie w ten sposób. Pusty teren otoczony wałami i palisadą dawał schronienie ludziom i bydłu podczas najazdu wrogich armii. - Chaty w takim układzie tylko zajmowałyby miejsce i byłyby zbędne - dodaje.
W chwilach zagrożenia
Grodzisko nie było więc zamieszkane, a niewielka obsługa mająca na celu utrzymywać schronienie w dobrym stanie po prostu zamieszkiwała podgrodzie. - Ludzie pojawiali się na grodzisku tylko w chwilach zagrożenia. Opuszczali swoje wsie z całym dobytkiem i przenosili się za bramy. Podczas oblężenia mieli w grodzisku wszystko: jedzenie, wodę, szałasy. Mogli się tak bronić miesiącami. Taką właśnie taktykę Golęszycznie mogli zapożyczyć od Wielkich Moraw - wyjaśnia Mirosław Kurek.
Inaczej grody budowali Wiślanie. W ich przypadku grodziska miały ścisłą zabudowę (najlepszym przykładem jest Kraków). -Sugeruje mam to, że Golęszyczanie militarnie zbliżeni byli bardziej w stronę Wielkiej Morawy. Lubomia jednak różni się od innych grodów właśnie częściową zabudową. Chaty odkryte podczas wcześniejszych wykopalisk zmieniają nieco ten wizerunek. Bo skoro grodzisko częściowo było zabudowane, musiało być również zamieszkane i w części przypominałoby wtedy grody wiślańskie - dodaje Mirosław Kurek.
Dziwny budynek
To nie wszystko. Wiadomo też, że na nowym podgrodziu rysuje się dość dziwny, jak na IX wiek, budynek. - W tamtej epoce chaty były „prostymi prostokątami” - tłumaczy Mirosław Kurek. Tymczasem na nowym podgrodziu w samym jego centrum znajdował się dziwny budynek. Jego fundamenty tworzą kształt otwartego z jednej strony kwadratu. Coś jakby trzy połączone ze sobą chaty w kształcie litery „u”. - Całkiem jednak możliwe, że budynek powstał już po spaleniu grodziska przez Świętopełka. Podobnie jak część wałów z drugiego podgrodzia. Mogły one być zbudowane przez wojska pruskie - dodaje.
Kolejne akcje
Tak więc badania zamiast wyjaśnić i pozwolić upewnić się, że grodzisko wyglądało jak na makiecie znajdującej się w muzeum w Wodzisławiu, sprawy bardziej się skomplikowały. - Czekamy jeszcze na ostatecznie potwierdzenia naszych przypuszczeń i zaczynamy planować kolejne akcje badawcze. Dla stowarzyszenia Golęszyczanie wyjaśnienie sprawy Lubomskiego Grodu jest rzeczą priorytetową - puentuje Mirosław Kurek.
Przypomnijmy, że badania rozpoczęły się od pracy geodetów, którzy sporządzili dokładny obraz terenu - odnotowali każde wzniesienie, zagłębienie i stworzyli wirtualną siatkę grodziska. Siatka ta umożliwiła przystąpienie do prac kolejnej grupie specjalistów, czyli archeologom. Rolę łopaty pełnił m.in. magnetometr, czyli urządzenie, które odbiera anomalia pola magnetycznego.
(mak)