Koncert zakłócony protestem w obronie muszli
Muzyczna impreza pod nazwą Pożegnanie muszli stała się okazją do protestu. Najpierw grupa osób przerwała koncert wchodząc na scenę z banerem „Dzisiaj park bez muszli = jutro Wodzisław bez prezydenta”. Później swoje hasła skandowali kibice Odry Wodzisław.
17 października odbył się koncert Pożegnanie muszli zorganizowany przez Witolda Bornikowskiego i Wodzisławski Klub Naszej Ziemi. Zagrała grupa The Secret Project i przyjaciele. Tak jak można się było tego spodziewać, impreza wywołała u części wodzisławian duże niezadowolenie.
Tuż przed wydarzeniem zaczęła zbierać się grupa zwolenników muszli, którym zależy na tym, by obiekt został albo wyremontowany, albo wyburzony i postawiony od nowa - ale tej samej wielkości i w tym samym miejscu. - Nie ma jeszcze żadnej decyzji co do przyszłości muszli, a już odbywa się uroczystość z okazji jej pożegnania. To żenujące - ocenił przewodniczący zarządu dzielnicy Stare Miasto, Alojzy Szymiczek. - To wstyd i kompromitacja. Tym bardziej, że dopiero 19 października odbędzie się pierwsze posiedzenie zwołanego przez prezydenta zespołu powołanego w sprawie parku i muszli - dorzucił radny Marian Plewnia, przewodniczący dzielnicy Stare Miasto.
Park jest nasz
Protestujący przygotowali baner z napisem „Dzisiaj park bez muszli = jutro Wodzisław bez prezydenta”. - Jest rzesza mieszkańców, którzy chcą, by muszla funkcjonowała. Oczywiście nie w takim stanie jak obecnie, bo wymaga remontu. Ale to jest rola gospodarza miasta, który przed chwilą przechodząc tu obok nas nie chciał się nawet zatrzymać i zamienić zdanie bo stwierdził, że ma inne ważniejsze spotkania - powiedział Jarosław Szczęsny. Protestujący bronili nie tylko muszli, ale i całego parku. - Park należy do nas! Do mieszkańców! Do nikogo więcej! Nikt nie może nam go zabierać! Nie zgodzimy się na to. Nasze zdanie też powinno być brane pod uwagę - mówiła Wanda Grzelak.
Dziękujemy za baner, ale...
W trakcie koncertu grupa protestujących najpierw krążyła z banerem wśród uczestników imprezy. W pewnym momencie kilka osób weszło na scenę i przerwało koncert. Wtedy głos zabrał organizator, Witold Bornikowski. - Nie jestem włodarzem miasta i nie mam wpływu na to, co stanie się z muszlą. Ale wiem, że chcecie, by było to miejsce, gdzie jest kultura i rekreacja. I gdzie jest WOŚP! I tak na pewno będzie! A skąd wiem? Bo wiem! - wykrzyczał ze sceny. - Dziękujemy za baner, ale chcemy się bawić dalej. Ta impreza nie ma podkładu politycznego - dodał.
Kijem w ogniu
Nam Witold Bornikowski wyjaśnił, że tytuł imprezy to świadome zagranie. - Takie grzebanie kijem w ogniu. Wiadomo, że nie jestem władny by powiedzieć, co stanie się z muszlą. Ale wierzę w to, że nacisk społeczny nie pozwoli, by było tu inne miejsce, niż przeznaczone na kulturę. Obecna muszla jest praktycznie skazana wyrokiem. To widać gołym okiem. Jej stan jest taki, że musiałem starać się o dodatkowe ekspertyzy, byśmy w ogóle mogli tu dziś przebywać - podkreślił Witold Bornikowski. - Celem imprezy jest zbiórka podpisów pod petycją do ministra edukacji o wprowadzenie do szkół powszechnej i obowiązkowej nauki pierwszej pomocy. W ciągu 10 lat Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy wyposażyła chyba wszystkie szkoły podstawowe w fantomy i materiały szkoleniowe. Ale jedne szkoły z tego korzystają, inne nie. My chcemy, by było to obowiązkiem - wyjaśnia Bornikowki.
Oderka nie zginie
Na krótką chwilę koncert przerwali też kibice Odry Wodzisław, którzy zaczęli skandować pod sceną hasła niezadowolenia związane z osobą Romana Zielińskiego (prezes MKP Odra Centrum Wodzisław Śląski). Manifestowali też przywiązanie do klubu Odra Wodzisław. - Nigdy nie zginie! Oderka nigdy nie zginie! - wołali.
Prawdopodobnie protest spowodowany był odwołaniem sobotniego meczu APN Odra w klasie C.
Dodajmy, że koncertowi towarzyszył pokaz pierwszej pomocy prowadzony przez firmę Firemed. Wśród uczestników koncertu były też zbierane podpisy pod wprowadzeniem do szkół nauki pierwszej pomocy. Pod petycją zebrano około 250 podpiów.
(mak)