Marek Hawel: chciałbym reaktywować kino
Kino w Pszowie, remont piwnicy i dużo rocka - rozmawiamy z Markiem Hawlem, który po ośmiu latach sprawowania władzy wrócił na stanowisko dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Pszowie
Nowiny Wodzisławskie: No i jak panie dyrektorze? Jak czuje się pan w nowej-starej roli?
Marek Hawel, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Pszowie: Trzeba było przestawić się na inny rodzaj myślenia i działania. Ale to jest tak, jak z jazdą na rowerze. Człowiek raz się nauczy i mimo długiej przerwy potrafi szybko do tego wrócić i utrzymywać bezpieczną równowagę.
Od kilku osób słyszałam, że wstąpiła w pana nowa energia.
Kiedy człowiek zaczyna coś nowego, to towarzyszy temu nowy zapał i nowa energia. Poza tym zawsze żyłem kulturą. Teraz mam okazję realizować te pomysły, które od dawna siedziały w mojej głowie, a które były trudne do realizacji ze względu na to, że sprawowałem inną rolę i miałem inne zadania.
Więc porozmawiajmy o tych pomysłach. Jakie jest pana spojrzenie na kulturę w Pszowie?
Od 15 lat jest takie samo. Zawsze uważałem i nadal uważam, że Miejski Ośrodek Kultury powinien działać szeroko, ale równocześnie specjalizować się w jakimś wąskim zakresie. I tą specjalizacją jest muzyka rockowa. Zauważam, że jest na to zapotrzebowanie. Widać to chociażby po ostatniej Magii rocka w Lyskach. Przy sprzyjającej pogodzie i dobrym zestawie artystów na imprezie pojawiło się kilka tysięcy ludzi. My też chcemy iść w tym kierunku i odpowiadać na oczekiwania fanów rocka. Z jednej strony dlatego, że w Pszowie to już tradycja. A z drugiej strony mamy salę, która predestynuje do tego, by organizować koncerty rockowe. W salach innych ośrodków kultury na środku najczęściej są krzesełka. U nas jest duża, wolna przestrzeń przed sceną. A odbiorcy rocka, ale też reggae, chcą posłuchać muzyki na stojąco, pobujać się i poskakać.
A kto wystąpi w Pszowie w najbliższym czasie?
Już 16 października zespoły The Analogs oraz Farben Lehre. W listopadzie gwiazdą kolejnej edycji Rock Trendy będzie zespół Luxtorpeda. Wystąpią też dwie pszowskie grupy. Będzie jeszcze jeden zespół. Ale to na razie tajemnica.
Tajemnica?
Jest to związane z moją koncepcją, która polega na tym, że chcemy działać nie tylko na polskim rynku, ale też na czeskim. Ze względu na małą odległość między Pszowem a takimi miastami jak Ostrava czy jej okolice, jest to zupełnie możliwe. Nawiązaliśmy już pierwsze kontakty z Czechami. Chcemy, by podczas Rock Trendy wystąpił czeski zespół. Zamierzamy też przeprowadzić próbę dystrybucji biletów na terenie Czech. Nie wiem, czy to się uda, ale spróbować warto. Czesi mogliby jeździć do nas, a my do nich. W przyszłości można ująć taką koncepcję współpracy w jakiś projekt unijny. Mogłaby powstać na przykład międzynarodowa strona rockowa z informacjami o koncertach.
A jaka gwiazda marzy się panu na pszowskiej scenie? Nie mówię o perspektywie tego roku, ale w ogóle.
Na pewno chciałbym, żeby znów zagrał zespół Illusion. Zaczynaliśmy od dwóch koncertów Illusion w MOK i to się bardzo sprawdziło. Ale żeby ich zaprosić, najpierw musimy wzmocnić się finansowo.
Jakie inne plany?
Chciałbym reaktywować kino w Pszowie. To wzbogaci naszą ofertę. Chcielibyśmy działać jako kino studyjne. Z nastawieniem na seanse szkolne, seanse dla dzieci czy edukację filmową. Obecnie dla pszowskich szkół wycieczka do kina to podwójny wydatek. Bo trzeba płacić za bilet i transport. A przecież wystarczyłoby dojść do MOK-u. Nasze kino na pewno nie będzie działało 7 dni w tygodniu, bo nie mamy szans być konkurencją dla sieciówek czy typowych sal kinowych. My posiadamy salę wielofunkcyjną, ale warto ją wykorzystać także w tym obszarze. Nie ukrywam, że dla MOK-u będzie to oznaczało dodatkowe dochody. Ale żeby wystartować z kinem musimy mieć sprzęt. Dlatego rozmawiam z władzami miasta, by pomogły nam w zakupie.
A co z planami inwestycyjnymi? Na przykład te nieszczęsne schody od głównej ulicy?
W tym roku remont schodów jest poza naszym zasięgiem. Taka inwestycja wymaga najpierw projektu, a później dużych nakładów finansowych. Na razie zajmujemy się więc mniejszymi remontami wewnątrz. Przy sali widowiskowej powstaje mini kuchnia. Będzie to miejsce, gdzie można przygotować kawę czy herbatę na różnego rodzaju imprezy. Wcześniej tego brakowało. Poza tym remontujemy korytarz za sceną, który był w nienajlepszym stanie. Szykuje się również remont garderoby dla wykonawców. Wymieniliśmy też rury w piwnicy. To była konieczność. Przy okazji wymiany rur dostrzegliśmy potencjał samej piwnicy, która dziś jest niezagospodarowana. Tylko zespół Rise Up ma tam swoje próby. W przyszłości chcielibyśmy wykorzystać piwnicę. Pomysłów na tę przestrzeń jest dużo, ale za wcześnie, by mówić o konkretach. Na razie wraz z zespołem Rise Up rozpoczęliśmy w piwnicy pierwsze prace.
Pan dyrektor i muzycy z zespołu? Co dokładnie robicie?
Skuwamy tynk. Po godzinach, jako wolontariat. Mnie to mobilizuje, ich tak samo. A efekt coraz lepszy. Tutaj trzeba podkreślić, że MOK w Pszowie to tylko osiem etatów. A zadań jest dużo. W tej sytuacji dyrektor nie może tylko zarządzać zza biurka, ale musi też zakasać rękawy i pracować. Mnie to nie przeraża, jestem przyzwyczajony. W ogóle pomysłów mam tysiąc i mógłbym mówić o nich długo, ale podstawą są oczywiście pieniądze.
No właśnie. Do niedawna to pan jako burmistrz rozdzielał miejskim jednostkom pieniądze, a teraz jest po drugiej stronie.
Nie liczę na większą dotację dla MOK-u, niż do tej pory. Miasto jest w takiej sytuacji, jakiej jest. Nie ma zapaści finansowej, ale też nie ma co liczyć na to, że dochody gwałtownie wzrosną. Nie chcemy więc ograniczać się wyłącznie do czekania na to, aż miasto nam dołoży. Zamierzamy zwiększać dochody własne. Już przygotowujemy sieć dystrybucji biletów na naszym terenie. Duży nacisk kładziemy na Facebooka. Zależy nam, by MOK odwiedzało coraz więcej osób, co przełoży się też na wzrost dochodów, a później na jeszcze bogatszą ofertę.
Rozmawiała: Magdalena Kulok