Muszyński lekiem na problemy Startu
PIŁKA NOŻNA – Klasa A
Start Mszana wciąż niepokonany. W minionej kolejce pokonał 3:1 LKS Baranowice. I choć goście byli skazywani w Mszanie na pewną porażkę, to postawili liderowi twarde warunki i nie wiadomo czy miejscowi cieszyliby się z 3 punktów, gdyby na murawie nie pojawił się weteran mszańskiego klubu – 45-letni Janusz Muszyńki.
Miejscowi długo nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze zorganizowaną drużynę Baranowic. Dość powiedzieć, że goście w pierwszej połowie sprawiali lepsze wrażenie od Startu. W 34. minucie zrobili jednak gospodarzom prezent, z którego ci skwapliwie skorzystali. Wybita przez defensora Baranowie piłka nabiła zawodnika Mszany, wróciła w okolice pola karnego. Tam przejął ją Robert Skiba, który błyskawicznie złożył się do strzału i mocnym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi gości. Po stracie bramki z przyjezdnych zeszło nieco powietrze, a po zmianie stron wydawało się, że Start w pełni kontroluje już mecz. I chyba uspokoiło to czujność miejscowych, bo w 74. minucie zakotłowało się na skraju pola karnego Mszany, zawodnik Baranowic padł jak ścięty a sędzia wskazał na jedenasty metr. Adrian Henkel wyczuł intencje strzelca, wybił piłkę na rzut rożny i utonął w objęciach kolegów. Jak się okazało radość ta była przedwczesna, bo po rzucie rożnym doszło pod bramką Startu do sporego zamieszania, w którym najprzytomniej zachował się wpuszczony chwilę wcześniej na plac gry Mateusz Stolarek, kierując piłkę do bramki. Niemal od razu trener gospodarzy Janusz Sobala dokonał potrójnej zmiany, licząc że wprowadzeni zawodnicy wybudzą z letargu jego drużynę. Na boisku pojawił się m.in. wspominany Muszyński. I okazał się zbawcą Mszany. Najpierw idealnie obsłużył, rozgrywającego dobre zawody Damiana Króla, na koniec zaś został bohaterem ostatniej akcji. Dopadł do prostopadłej piłki, którą próbował przeciąć bramkarz gości. Nie trafił jednak w piłkę, za to być może delikatnie musnął nogi Muszyńskiego. Doświadczony napastnik tylko na to czekał - padł jak rażony i sędzia po raz drugi w tym meczu wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem ustalił wynik meczu. - Można powiedzieć, że Janusz jest dla naszej drużyny jak lek. Jak nie idzie, to go wpuszczasz i załatwia sprawę – nie krył zadowolenia trener Startu. Z gry swojej drużyny trener Sobala był już mniej zadowolony. - Zagraliśmy słabe spotkanie, ale też pochwalę przeciwnika, który grał bardzo mądrą piłkę i widać było, że jest ułożony na nas. No napsuli nam trochę krwi. My wciąż się uczymy gry. To, że jesteśmy na pierwszym miejscu, to oczywiście efekt ciężkiej pracy. Ale daleka droga przed nami, by się w tym czubie utrzymać – powiedział po meczu Janusz Sobala.
(art)
Start Mszana – LKS Baranowice 3:1
Bramki: Skiba (34.), Król (81.), Muszyński (89.-k.) - Stolarek