Chcą by szpital był matką żywicielką
- Pani dyrektor zawsze powtarzała, że szpital w Rydułtowach to jej dziecko. My zaś chcemy, aby ten szpital nadal był matką żywicielką dającą ludziom pracę, a mieszkańcom niósł pomoc i służył im od przyjścia na świat po ostatnie tchnienie – podkreślają pracownicy rydułtowskiego szpitala, którzy mają swój pomysł na ratowanie placówki. Spotkaliśmy się z nimi, by porozmawiać na temat przyszłości szpitala.
RYDUŁTOWY Dwa tygodnie temu pisaliśmy o pomyśle pracowników rydułtowskiego szpitala ratunku dla placówki. - Rozdzielić szpitale w Wodzisławiu i Rydułtowach, a na bazie rydułtowskiego stworzyć spółkę prawa handlowego, której właścicielami będą powiat, gminy i pracownicy – to sedno ich planu. Pod wnioskiem w tej sprawie podpisało się już ponad 200 pracowników lecznicy. Pismo trafiło do starosty Tadeusza Skatuły oraz do radnych powiatu wodzisławskiego. Przypomnijmy jednak, że sama lista pracowników popierających pismo nie trafiła wprost do starosty. Przechowuje ją do wglądu radny powiatu wodzisławskiego, Arkadiusz Skowron, ponieważ podpisani pracownicy obawiają się restrykcji ze strony dyrekcji.
Po słowach starosty
Spotkaliśmy się z inicjatorami planu ratunkowego dla szpitala w Rydułtowach. Naszemu dziennikarzowi przedstawili się, ale zależy im, by w tekście nie pojawiły się ich nazwiska. - Decyzja o podjęciu kroków w celu oddzielenia szpitala w Rydułtowach od szpitala w Wodzisławiu zapadła po wystąpieniu pana starosty na lipcowej sesji rady powiatu, w której nie dało się wyczuć troski o przyszłość szpitala w Rydułtowach. W naszym odczuciu była natomiast postawa, że „i tak zrobimy co chcemy” – przyznają pracownicy.
Miało być tak pięknie
Drugi powód to niezadowolenie z sytuacji, w jakiej znalazła się rydułtowska lecznica po połączeniu ze szpitalem w Wodzisławiu. - Wielu pracowników robiło wszystko, by nie dopuścić do połączenia, bo wyczuwaliśmy, że chodzi o to, by pogrążyć szpital w Rydułtowach. Ale pan starosta obiecywał, że dzięki połączeniu szpitali będzie lepiej, i że będą oszczędności. Jego argumentem było również to, że zostaną wyrównane zarobki, bo pracownicy szpitala w Wodzisławiu otrzymywali wcześniej wyższe płace niż pracownicy szpitala w Rydułtowach. Ale problem polega na tym, że starosta obiecał również dofinansowanie na wyrównanie płac. I to wyrównanie początkowo było. Ale skończyło się i od tego momentu zaczęliśmy generować straty miesięczne. Więc pytamy, dlaczego starosta co miesiąc nie pokrywa różnicy na wyrównanie płac? To nie wszystko. Pamiętamy do teraz, gdy jeden z lekarzy powiedział do załogi: „Od dziś ten okręt tonie. I tylko kwestią czasu jest, czy osiądzie na dnie za rok czy za 10 lat”. Naszym zdaniem starostwo liczyło na to, że śmierć szpitala w Rydułtowach nadejdzie szybciej. My nie chcemy do tego dopuścić – podkreślają pracownicy.
Co się u was stało?
Inicjatorzy planu ratunkowego nie chcą też, by postępował upadek stanu szpitala w Rydułtowach. Według nich szpital w Rydułtowach jest coraz bardziej zaniedbywany. Większość nakładów inwestycyjnych dotyczy szpitala w Wodzisławiu. - To dla nas strasznie przykre, że przychodzą pacjenci, którzy leczyli się u nas kilka lat temu i pamiętają, jak rydułtowski szpital wtedy wyglądał, a teraz słyszymy od nich: „Co tu się u was stało, że tak się zmieniło? Na pierwszy rzut oka widać ubóstwo i zaniedbanie” - ubolewają pracownicy.
Zanim będzie za późno
Zdaniem podpisanych pod pismem pracowników ratunkiem dla szpitala w Rydułtowach jest utworzenie spółki. - Jako że nie ma możliwości odłączenia się i odtworzenia szpitala jako placówki państwowej, jesteśmy zmuszeni wybrać najbardziej korzystną dla ogółu formę przekształcenia w spółkę. Gra na zwłokę i tak naprawdę liczenie na cud będą coraz bardziej szkodzić naszemu szpitalowi, a mamy zbyt wiele do stracenia. Szpital to milionowe nakłady na sprzęt, wyposażenie, dostosowanie do wymogów sanepidu itp. Kiedy pan starosta pozostawi nam już tylko ponad 100-letnie mury, nie damy rady odbudować tego szpitala - zaznaczają pracownicy i dodają, że swego czasu starosta Tadeusz Skatuła powiedział, że jest otwarty na propozycje planu naprawczego. - My mu ją podajemy na tacy. Jeżeli będziemy czekać, a dług szpitala wzrośnie, to w pewnym momencie starostwo nie pokryje naszego zobowiązania i wówczas oba szpitale zostaną sprzedane. Przykładem może być szpital w Tychach, który został sprzedany, a personel zwolniony. Chcemy uniknąć takiego losu, dlatego zawczasu zwracamy się o pomoc, kiedy to jeszcze możemy negocjować gwarancję zatrudnienia, osłony socjalne i chcemy móc decydować sami o swoim losie będąc udziałowcami, tak jak to miało miejsce w Żorach, gdzie powstała spółka prawa handlowego i nikt nie stracił pracy – podkreślają.
Celem pomysłodawców utworzenia spółki na bazie rydułtowskiego szpitala jest to, by doprowadzić go do stanu sprzed połączeniem z wodzisławską lecznicą. A poza tym dzięki możliwościom, jakie daje forma prawna spółki, pozyskiwać dodatkowe środki na funkcjonowanie szpitala i rozszerzyć jego działalność.
Pracownicy apelują
- Apelujemy do włodarzy gmin, których mieszkańcy są pacjentami rydułtowskiego szpitala, by przystąpili do rozmów na temat naszej inicjatywy. Liczymy też na zrozumienie ze strony pana starosty i dyrekcji szpitala. Zwracamy się też do radnych powiatowych z prośbą o wsparcie. Mamy też nadzieję na pomoc wszystkich tych, którzy startują w najbliższych wyborach parlamentarnych. Bo naszym celem jest to, by szpital jak najlepiej prosperował. I trzeba o tym rozmawiać. Ale zanim zaczniemy rozmawiać o szczegółach, musi być zielone światło do podjęcia rzeczowej dyskusji – puentują.
(mak)