W czasie przerwy sprzedają w sklepiku
Sprzedają, sprawdzają i rozkładają towar na półkach, przygotowują pomieszczenie - uczniowie z Gimnazjum nr 2 w Wodzisławiu sami prowadzą szkolny sklepik.
WODZISŁAW ŚLĄSKI W większości szkół sklepiki prowadzone są przez przedsiębiorców, którzy wynajmują od placówek pomieszczenia. W Gimnazjum nr 2 w Wodzisławiu jest inaczej. To uczniowie zajmują się szkolnym sklepikiem. - Sklepik działa w ramach Spółdzielni Uczniowskiej Emma, do której należy 19 osób. Spółdzielnia powstała między innymi dlatego, że szkoła przystąpiła do starań o międzynarodowy certyfikat Zielonej Flagi , z którym wiążą się działania proekologiczne, w tym zdrowe żywienie - mówi opiekunka sklepiku, Joanna Królikowska, nauczycielka wychowania fizycznego, biologii i wychowania do życia w rodzinie w G 2.
Uczennice się zamieniają
Rada rodziców pożyczyła spółdzielni uczniowskiej pieniądze na rozruch i od stycznia sklepik zaczął działać (pieniądze zostały już zwrócone). Zajmuje się nim 10 uczennic. Każdego dnia po dwie. Później zmiana. - Uczy nas to odpowiedzialności. Do naszych zadań należy sprawdzenie ważności towaru i rozłożenie go na półkach. Zapisujemy, co należy zamówić. Na każdej przerwie sprzedajemy. I sprzątamy sklepik - mówią uczennice Daria Komasinska i Angelika Derlacz.
Gumy do żucia
Jeśli chodzi o asortyment, to do tej pory sprzedawane były głównie: woda mineralna, soki i napoje, wafle ryżowe, gotowe kanapki, artykuły higieniczne i przybory szkolne. - Najlepiej sprzedawały się napoje i gumy do żucia - uważają uczennice.
Od tego roku szkolnego wiele się zmieni. Na przykład gum do żucia nie będzie już na półkach w sklepiku. Dlaczego? Ponieważ weszły w życie nowe wytyczne ministra zdrowia, które regulują, co może znaleźć się w asortymencie. - Chociaż muszę podkreślić, że już w ubiegłym roku szkolnym staraliśmy się działać zgodnie z przygotowywanymi przez ministerstwo propozycjami. Nie sprzedawaliśmy słodyczy czy napojów gazowanych. Dziś wiemy, że ograniczenia są jeszcze większe. Podam kilka przykładów. Kanapki muszą być przygotowane z pieczywa razowego, pełnoziarnistego lub bezglutenowego, a wędliny mogą zawierać do 10 g tłuszczu w 100 g. No i nie może być produktów, które zawierają cukier lub inne substancje słodzące - tłumaczy Joanna Królikowska.
Zysk na rzecz szkoły
Szkoła nie boi się jednak o przyszłość sklepiku. - Sklepik nie jest dla nas źródłem dochodu. Zależy nam, by uczniowie jedli w szkole zdrowo. Natomiast niewielkie zyski, które wypracowujemy, przeznaczane są na rzecz szkoły. Kupujemy nagrody za udział w konkursach, zamierzamy też kupić kompostownik, bo mamy dużo przyszkolnych terenów zielonych - wyjaśnia nauczycielka i opiekunka sklepiku. - Polecamy każdej szkole, by samodzielnie prowadziła sklepik. Jest inaczej, niż kiedy zajmuje się tym ajent. Nie ma przepychanek przy okienku, nie ma sprzedaży po dzwonku. I przede wszystkim cele są inne, bo chodzi o zdrowie uczniów - puentuje.
(mak)