Czy samorządowcy uratują linie kolejowe?
Entuzjaści kolei chcą bronić linie kolejowe przed likwidacją. Szukają sojuszników wśród samorządowców.
Przez niemal wiek linie nr 176 i nr 192 służyły kolejom. Teraz PKP PLK chce je zlikwidować. Towarzystwo Entuzjastów Kolei (TEK) apeluje do samorządowców, by linie uratować.
Nie wyobrażają sobie rozbiórki
Linia nr 176 prowadzi z Raciborza-Markowic do Olzy, a nr 192 z Syryni do Pszowa. Obie wykorzystywane były w ruchu towarowym jeszcze do 2012 roku. Obecnie użytkowane są jedynie przez TEK w ruchu drezynowym. Entuzjaści kolei podkreślają walory terenowo-widokowe obu linii. Dlatego nie wyobrażają sobie, by linie miały zostać rozebrane. - Zapewniają one połączenie dwóch miast i gęsto zaludnionych wsi nieskomunikowanych bezpośrednim transportem publicznym, biegną w pobliżu kąpielisk i lokali. Od sanktuarium w Pszowie dzieli je niecały kilometr – podkreśla Jan Psota z TEK-u. Ponadto dodaje, że można by je wykorzystywać do transportu. - Na hałdach w Pszowie zalegają jeszcze miliony ton kamienia przewożonego codziennie dziesiątkami ciężarówek do Bukowa i tylko nieumiejętność dogadania się właściciela torowiska z potencjalnym klientem spowodowała, że wszyscy zapłacimy za remonty dróg, zanim ta operacja dobiegnie końca – mówi Psota.
Niedługo spotkanie włodarzy
Sprawą zamknięcia linii kolejowych obiecują zająć się włodarze gmin, którym PKP zaproponowała przejęcie tych szlaków. Kilka dni temu wójt Gorzyc Daniel Jakubczyk zapowiedział, że pod koniec sierpnia odbędzie się spotkanie włodarzy Gorzyc, Lubomi i Pszowa, a także przedstawiciel TEK-u oraz firmy Gwarex, eksploatującej hałdę w Pszowie. - Przejęcie tych linii uzależniam od efektów tych rozmów – mówi Daniel Jakubczyk, dodając, że liczy na zaangażowanie sektora prywatnego i partnera społecznego, czyli TEK-u.
Szkoda tak pięknego terenu
- Tak, dostaliśmy pismo informujące o możliwości nieodpłatnego przekazania linii gminom - potwierdza burmistrz Pszowa, Katarzyna Sawicka-Mucha. Pszów wstępnie deklaruje chęć przejęcia, ale są pewne warunki. - Chęć przejęcia linii istnieje, ale nasze wymagania są takie, by torowisko zostało uzupełnione, bo występują miejsce, gdzie są braki. Co więcej, poprosiliśmy PKP o rozszerzenie informacji o rocznych kosztach utrzymania linii. Chcemy wiedzieć, jakie koszty ponosili do tej pory - wyjaśnia burmistrz Pszowa.
Pszów zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby doszło do przejęcia, to koszty utrzymania linii spadłyby na gminy. - Czekamy więc na informację od PKP, żeby wiedzieć, o jakich kosztach mówimy. Ale przyznam, że teren jest interesujący. Są tam niesamowite krajobrazy. Prócz ruchu drezynowego w przyszłości można by pomyśleć o ścieżkach rowerowych lub narciarskich trasach biegowych. Obecnie ludzie się tamtędy nie komunikują, bo wszystko jest pozarastane - puentuje pani burmistrz.
(art), (mak)