Skończyło się dobrze, choć nie musiało
PIŁKA NOŻNA – IV liga
Unia Turza wygrała 1:0 z rezerwami GKS-u Tychy na inagurację zmagań w IV lidze. Mimo upału obie drużyny pokazały sporo ciekawej piłki i mecz mógł się podobać.
Już podczas ogłaszania składów doszło do sporej niespodzianki. W jedenastce Unii znalazł się bowiem Bartłomiej Sikorski. Tydzień przed meczem klubowe źródła podawały, że zawodnik ten ma z głowy całą rundę jesienną, bo czeka go operacja kolana. Kilka dni później po kolejnych badaniach okazało się jednak, że kontuzja nie jest wcale tak poważna. Kolejną niespodzianką, która czekała kibiców była z pewnością postawa drużyny przyjezdnej, złożonej w dużej mierze z młodych piłkarzy. Już pierwsze minuty pokazały, że goście nie przyjechali do Turzy w roli chłopca do bicia. Unia przez cały mecz miała spore problemy na skrzydłach, gdzie szybcy goście z dość dużą swobodą ogrywali gospodarzy. Tylko w pierwszy 5 minutach meczu dwukrotnie mieli okazję na objęcie prowadzenia. Najpierw doskonale spisał się Marcin Musioł, broniąc nogami w sytuacji sam na sam, a kilka chwil później zawodnikowi GKS-u, który po kolejnej szarży prawą flanką miał przed sobą tylko bramkarza Unii zabrakło zdecydowania. Po drugiej stronie szarpał z kolei Paweł Kulczyk, ale jego uderzenia minimalnie mijały bramkę. W 20. minucie Unia wróciła z dalekiej podróży kiedy po potężnym uderzeniu zza linii pola karnego uratowała ją poprzeczka. W 28. minucie kibice obejrzeli akcję, która jak się okazało zadecydowała o losach meczu. Kulczyk uruchomił na prawym skrzydle Dawida Hanzla. Ten zabrał się z piłką do pola karnego i mimo asysty obrońcy uderzył z dość mocnego kąta na dalszy słupek. Soczyste uderzenie zaskoczyło bramkarza GKS-u. - Nie była to łatwa sytuacja, ale udało mi się oddać mocny strzał i piłka na dalszym słupku wpadła do bramki – komentował po meczu strzelec gola, który mógł odczuwać pewien niedosyt. W 75. pod bramką GKS-u trwała kanonada. Najpierw strzał Kamila Kuczoka instyntkownie bronił bramkarz gości, a dobitka Sikorskiego zatrzymała się na słupku. Minutę później Hanzel otrzymał od Sikorskiego prostopadłą piłkę. Minął obrońców i bramkarza, posyłając piłkę do pustej bramki. Okazało się, że zwlekał zbyt długo, bo na linii strzału znalazł się obrońca GKS-u, od którego nóg odbiła się piłka. Zamiast na golu skończyło się tylko na rzucie rożnym, po którym groźnie główkował Sebastian Markiewicz. - Szkoda, że czegoś więcej nie trafiliśmy, bo uspokoiłoby to naszą grę. A tak do końca rywal był niebezpieczny i w końcówce mógł nam wydrzeć punkty – mówił Hanzel. W 90. minucie na wysokości zadania nie pierwszy raz w tym meczu stanął Musioł, który ofiarnie, bo... głową obronił mocne uderzenie z ostrego kąta Damiana Szczęsnego.
(art)
Unia Turza – GKS II Tychy 1:0
Bramki: Hanzel (28.)
Unia: Musioł, Szymiczek (69. Gać), Kuczok, Bochenek, Gojny, Sosna (57. Gabrysiak), Sikorski, S. Markiewicz (89. Szkatuła), Polak (60. Krzyżok), Kulczyk, Hanzel. Trener: Jan Adamczyk.