Możliwy scenariusz z brakiem komunikacji autobusowej
POWIAT
W publikowanym na tej stronie liście do redakcji w sprawie komunikacji autobusowej pada liczba 40 autobusów, którymi musiałby dysponować przewoźnik przejmujący po MZK wożenie pasażerów w powiecie wodzisławskim. Może się okazać, że ta liczba, jak i rozmiar zadania przerosną potencjalnych przewoźników i miasta i gminy, które zdecydowały się wystąpić z MZK zostaną na lodzie. A powiat przy okazji też, bo autobusami MZK do powiatowych szkół w Wodzisławiu Śl. dojeżdżały setki uczniów. Podobnie tymi liniami docierali mieszkańcy do powiatowych szpitali. Na ryzyko zwraca uwagę Arkadiusz Łuszczak, naczelnik Wydziału Komunikacji Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śl. Gdyby starostwo miało zorganizować komunikację w całym powiecie, musiałoby mieć przede wszystkim jasną deklarację gmin co do finansowania, a także uzgodnione linie. W jednym i drugim przypadku istnieje spór, bo gminy chcą płacić tylko za kilometry na swoim terenie, a oczekują obsługi wszystkich osiedli i dzielnic. Powiat odpowiada, że finansowanie musi być bardziej elastyczne, uwzględniające pokrycie kosztów przejazdu przez Wodzisław, który mając własną komunikację niekoniecznie będzie zainteresowany wejściem do komunikacji powiatowej. Po drugie starostwo podkreśla, że nie jest w stanie nawet organizacyjnie puścić autobusu po każdej osiedlowej ulicy, biorąc pod uwagę bardzo krótki czas zorganizowania takiej siatki połączeń. - Odbyłem kilka spotkań z naczelnikami w gminach i im to uświadomiłem. Myślę, że nie zdawali sobie sprawy, że czas jest tak krótki, iż 1 stycznia 2016 r. ich gminy będą w ogóle bez komunikacji. Bo może się okazać, że nie ma takiego przewoźnika, który ma 40 autobusów i czeka na naszą ofertę. Może też być tak, że ogłosimy przetarg i nikt się do niego nie zgłosi. I co dalej? Rozmówcy nie potrafili mi odpowiedzieć – mówi Arkadiusz Łuszczak.
Według starosty przetarg musiałby zostać ogłoszony najpóźniej we wrześniu, by udało się go skutecznie rozstrzygnąć przed końcem 2015 r. - Obsługujący nasze linie w trzech gminach PKS Racibórz na pewno nie jest w stanie podołać temu zadaniu, bo nie ma tylu autobusów. Gdyby miał pójść w kredyty i kupić tabor, musiałby mieć gwarancję przynajmniej 10 lat obsługi linii, żeby spłacić zobowiązania. A kto mu da taką gwarancję? - pyta retorycznie Tadeusz Skatuła, starosta wodzisławski. – Poza tym, jak mamy organizować przetarg skoro ja od niektórych szefów gmin słyszę, że decyzja o wystąpieniu z MZK została podjęta na wszelki wypadek, z ostrożności i w każdym momencie gminy mogą odwołać swoje uchwały o rezygnacji z MZK. I co wtedy? Powiat wybierze wykonawcę, a gminy stwierdzą: nie, my jednak zostajemy w MZK. Kto zapłaci ewentualne odszkodowanie firmie – dodaje starosta.
Sam przetarg to nie wszystko. Do ustalenia jest np: sprawa biletów, ich dystrybucji, rozliczania. Trzeba rozwiązać sprawę bieżącego koordynowania komunikacji. Linie powiatowe obsługują urzędnicy wydziału komunikacji starostwa, ale przy większym organizmie potrzebne są dodatkowe siły. Ktoś musi je zatrudnić i opłacić. Przede wszystkim nie ma jednoznacznej woli gmin. - Obracamy się w sferze rozmów, doniesień medialnych, a konkretnych sygnałów nie ma. Nawet nie mam na piśmie, że gminy występują z MZK. Wiem o tym z rozmów i mediów. Ostatni dokument datowany jest na 16 czerwca i dotyczy propozycji tras komunikacyjnych na terenie gmin będących dziś członkami MZK. Ostatnie zdanie pisma brzmi „Obecna sytuacja ww. związku może spowodować konieczność pilnej organizacji nowego systemu transportowego na terenie naszego powiatu – mówi starosta. – Chcę powiedzieć wyraźnie, że nikt z gmin z nami nie ustalał, nie uzgadniał decyzji o wystąpieniu z MZK. Nikt nawet nie zapytał, co będzie jeśli gminy wystąpią, czy będzie komu zapewnić autobusy. Zdaję sobie oczywiście sprawę z powagi sytuacji i jeśli zaistnieje taka konieczność to powiat podejmie się realizacji tego zadania, ale warunkiem jest jasne stanowisko gmin i ich konkretny udział w tym przedsięwzięciu.
Pewien postęp jest w sprawie drugorzędnej, czyli kształcie linii. – Ok. 80 proc. pasażerów stanowią uczniowie, nie tylko szkół średnich. Wszystkich. Więc trzeba zadbać, by każdy uczeń mógł dotrzeć do swojej szkoły, czy to powiatowej czy gminnej, bo to się wszystkim opłaci – tłumaczy naczelnik. Ale to nie jeden wyznacznik prawidłowości połączeń. Autobus musi łączyć pewne centra przesiadkowe i centra usług. - Na przykład mieszkaniec ul. Bohaterów Warszawy w Rydułtowach musi mieć możliwość dotarcia do dworca autobusowego, kolejowego, do centrum miasta, do szpitala i szkół. Ja mam wrażenie, że obecne linie MZK nie do końca te warunki spełniają, i z ul. Bohaterów Warszawy nie można teraz dojechać do dworca kolejowego. Staramy się na ten temat rozmawiać z partnerami w gminach i przyznam, że z Rydułtowami udało nam się wypracować kształt trzech linii. Może to dużo, może mało, ale na pewno dzięki nim uda się pasażerom dotrzeć do wszystkich ważniejszych miejsc w mieście. Mało tego, przewidujemy szybkie połączenie z Wodzisławiem Śl., bo to bardzo ważne, by mieszkańcy Rydułtów mogli się sprawnie dostać np. do Wodzisławia, a nie w 58 minut, jak to jest obecnie. Autobus ma dojechać najkrótszą możliwą trasą. Jeśli staje się autobusem turystyczno-krajoznawczym, przestaje być konkurencyjny i następuje drastyczny odpływ pasażerów. Zauważyliśmy to wyraźnie na naszych liniach powiatowych- mówi naczelnik. Poza tym tłumaczy, że autobusy muszą jeździć w miarę często, by nie było sytuacji, że ktoś rano pojechał załatwić sprawy w centrum jakiegoś miasta i jest skazany tylko na jeden autobus powrotny. Sprawą przyszłości jest też integracja transportu w całym subregionie zachodnim z pełną unią biletową, nad którą też toczy się dyskusja.
(tora)