Gmina dopłaci do przyłącza, ale go nie wykona
Gminny program dopłat do budowy przyłączy kanalizacyjnych został okrojony
LUBOMIA W Syryni dobiega powoli końca budowa pierwszych kilometrów sieci kanalizacyjnej. Zadaniem tym zajmuje się gmina, ale już przyłącza kanalizacyjne od domu do granicy nieruchomości każdy właściciel domu będzie musiał wybudować sobie sam. To oczywiście wiąże się z kosztami. Żeby zachęcić mieszkańców do przyłączania się, gmina zamierza pokrywać część kosztów przyłącza w formie dotacji. Wsparcie z budżetu gminy na budowę przyłącza będzie wynosić 50 proc. nakładów inwestycyjnych związanych z robotami budowlanymi jednak nie więcej niż 1000 zł przy długości przyłącza do 50 metrów bieżących. W przypadku kiedy długość przyłącza będzie wynosić powyżej 50 metrów, to dotacja również będzie wynosić 50 procent, ale maksymalna kwota wyniesie już 2000 zł.
Oby powstały szybko
Przyjęta w marcu uchwała o zasadach i trybie przyznawania dopłat do budowy przyłączy kanalizacyjnych zakładała dwa warianty przyznawania dopłat. Wedle pierwszego roboty budowlane wraz z niezbędną dokumentacją, oraz wykonaniem geodezyjnej inwentaryzacji powykonawczej wykonać miała firma, którą w drodze przetargu wybierze gmina. Drugi wariant zakładał, że całą inwestycją zajmie się właściciel posesji. Mieszkaniec sam miał zdecydować, który wariant go interesuje. W założeniu pierwsza opcja miała być przyjaźniejsza mieszkańcowi, bo wszystkim miała zająć się gmina, a mieszkaniec miał tylko zapłacić za wykonanie przyłącza, kwotę pomniejszoną o wysokość przysługującej mu dotacji. Dla urzędników oznaczało to nieco więcej pracy, ale gmina zyskiwała pewność, że mieszkaniec który się na ten wariant zdecyduje, szybko zostanie przyłączony do sieci.
Wariant korzystny przepadł
Okazuje się jednak, że z tego wariantu nie będzie można skorzystać. Zakwestionowała go Regionalna Izba Obrachunkowa. - RIO uznało, że gmina zbytnio ingeruje tu w kwestie, które dotyczą mieszkańców i niepotrzebnie chce ich prowadzić za rękę. Po prostu wyszliśmy przed szereg – komentuje sprawę Czesław Burek, wójt Lubomi, który o wątpliwościach RIO poinformował na ostatniej sesji rady gminy. Gmina więc nie może wybudować mieszkańcowi przyłącza, nawet jeśli ten wyrazi taką chęć. Mieszkaniec musi to zadanie wykonać sam.
Prace na podstawie uzgodnienia
Wójt znalazł już alternatywne rozwiązanie, które przynajmniej ma uprościć kwestie związane z dokumentacyjną stroną budowy przyłącza. - Aby mieszkaniec mógł szybko i sprawnie wykonać przyłącze, to można je zrobić na podstawie uzgodnienia z zakładem wodociągowo-kanalizacyjnym. Nie trzeba wówczas zgłaszać prac do powiatu, a zatem nie trzeba wykonywać projektu przyłącza. No chyba, że ktoś się uprze. Skonsultowałem to już z powiatem i jak najbardziej taki wariant jest możliwy do realizacji. Do rozpoczęcia robót wystarczy mapka, bez projektu – wyjaśnia wójt. Jak dodaje po zakończeniu prac trzeba będzie wykonać odbiór geodezyjny powykonawczy. - Będzie on traktowany jako koszt kwalifikowany, a więc będzie go można wykonać w ramach gminnej dotacji – mówi wójt.
Aby mieszkaniec mógł liczyć na dotację, przyłącze kanalizacyjne będzie musiało zostać wykonane w terminie do trzech miesięcy od momentu oddania sieci kanalizacyjnej do użytku. O tym ostatnim fakcie gmina zainteresowanych poinformuje.
(art)