Napastnik Rogowa odebrał Gaszowicom zwycięstwo
PIŁKA NOŻNA – Klasa okręgowa
Zwycięstwem gospodarzy 2:1 zakończył się mecz Przyszłości Rogów z Dębem Gaszowice. Bohaterem spotkania został Jarosław Pawelec. To jemu drużyna gospodarzy zawdzięcza trzy punkty, choć jeszcze kwadrans przed końcem meczu nic nie zapowiadało, że zdobędzie choć jeden.
Ale po kolei. Pierwsza połowa rozczarowała. Choć miejscowi dłużej utrzymywali się przy piłce to w żaden sposób nie przekładało się to na zagrożenie dla bramki Rafał Niedzieli. Płynność akcji miejscowych kończyła się na granicy pola karnego drużyny Dębu. Goście grali mniej koronkowo, za to byli bliżsi zdobycia gola. W 28. minucie piłka minimalnie minęła słupek po główce zawodnika przyjezdnych, zaś w 37. minucie doskonałą okazję do pokonania bramkarza miał Rafał Wójt, ale bramkarz Przyszłości Beniamin Jastrzębowski w sobie tylko znany sposób wybił na rzut rożny, zmierzającą do bramki piłkę. Co nie udało się w pierwszej połowie, wyszło Wójtowi po przerwie. W 57. minucie napastnik gości otrzymał długą piłkę na wolne pole, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i z zimną krwią umieści piłkę w siatce. Trzy minuty później mierzonym strzałem odpowiedział Piotr Jęczmionka i gdyby piłka nie odbiła się nieznacznie od nogi defensora Dębu, to kto wie czy nie wpadłaby przy słupku do bramki. A tak wyszła na rzut rożny, po którym... goście mogli podwyższyć. Po dośrodkowaniu z rożnego piłkarze Dębu przejęli piłkę, wyszli z szybką kontrą, po której w sytuacji sam na sam z Jastrzębowskim znalazł się Radosław Szpak. Pomocnik gości nie zdołał jednak pokonać bramkarza Przyszłości ani w pierwszej próbie, ani przy dobitce. - Gdyby trafił do bramki losy meczu prawdopodobnie byłby rozstrzygnięte – po meczu żałował zmarnowanej okazji Adam Jachimowicz, trener Dębu.
Po raz kolejny okazało się, że piłka bywa nieprzewidywalna. W 76. minucie wspomniany Pawelec zastawił się z piłką tyłem do bramki, po czym przytomnie dograł na lewe skrzydło do Rafała Ciuberka, a ten zagrał piłkę wzdłuż linii bramkowej. Zamykający akcję Łukasz Kubica dostał piłkę niemal „na nos” i z bliska umieścił piłkę w bramce. To przebudziło przyjezdnych, którzy dwukrotnie bliscy byli zdobycia gola, ale dobrze bronił Jastrzębowski. I kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry miejscowi wyprowadzili zabójczą kontrę. Spod własnego pola karnego szybko przemieścili piłkę na lewą flankę, skąd Ireneusz Marcinkowski idealnie obsłużył Pawelca, który głową skierował piłkę w kierunku bramki. Niedziela próbował ratować sytuację, ale uderzenie było mocne i piłka po jego rękach wpadła do bramki. - Czekałem na taką akcję. Poszła centra, a ja znalazłem się tam gdzie się miałem znaleźć. Najważniejsze, że udało się wreszcie wygrać u siebie. W poprzednich meczach mieliśmy wiele dobrych okazji a przegrywaliśmy. Dziś wreszcie szczęście nam dopisało – mówił po meczu szczęśliwy zdobywca zwycięskiego gola. - Kontrolowaliśmy mecz, ale w końcówce popełniliśmy błędy indywidualne. Przegraliśmy na własne życzenie. Czołówka nam ucieka, a zbliżają się doły – nie krył po meczu rozczarowania trener gości.
(art)
Przyszłość Rogów – Dąb Gaszowice 2:1
Bramki: Kubica (76.), Pawelec (88.) - Wójt (57.)
Przyszłość: Jastrzębowski, Szymiczek, Staniek, Sachs, Marcinkowski, Zychma (57. Kubica), Jęczmionka, Ciuberek (90. Wojtala), Pawelec (90. Wodecki), Rączka, Kołek (70. Ochojski). Trener Tomasz Sosna.