Przybywa fałszywych alarmów strażackich
WODZISŁAW ŚLĄSKI W ubiegłym roku straż pożarna zanotowała 33 fałszywe alarmy w mieście (77 w powiecie).
To najwięcej w historii biorąc pod uwagę liczby z jednego roku. Dla porównania w roku 2013 fałszywych alarmów było 26 (60 w powiecie), rok wcześniej jeszcze mniej. Czy to znaczy, że przybywa dowcipnisiów, którzy w ten wątpliwy sposób sprawdzają czujność strażaków? Niekoniecznie. - Przede wszystkim wynika to z tego, że przybywa obiektów z instalacjami sygnalizacji pożarów. One są źródłem połowy fałszywych alarmów – mówił mł bryg. Rafał Adamczyk, zastępca Komendanta Powiatowego PSP w Wodzisławiu Śl. 26 marca na sesji rady miejskiej. Instalacje są podłączone do straży, a że bywają zawodne, to czasem wysyłają nieprawidłowy sygnał. Zgodnie z procedurą dyżurny w komendzie musi wysłać zastęp, jednocześnie weryfikuje zgłoszenie. - Druga grupa fałszywych alarmów to zgłoszenia w dobrej wierze. Ludzie coś zauważyli, zgłaszają, np. pożar, a to było ognisko, albo testowanie pieca – mówi zastępca komendanta. Wyjaśnia, że alarmy złośliwe stanowią niewielki odsetek. W Wodzisławiu Śl. w ub. roku było ich siedem. Jeden z żartownisiów był wyjątkowo uciążliwy, a przy tym znający specyfikę pracy wodzisławskiej komendy. - Zawsze dzwonił na innej służbie, do innego dyżurnego. Przygotowaliśmy bogatą dokumentację, mam nadzieję, że odpowiednie służby się nim zajmują – kończy zastępca komendanta.
Ogólnie w ub. roku strażacy zanotowali 158 pożarów i 214 miejscowych zagrożeń (np. usuwania gniazd os, szerszeni, pompowania wody) i wcale nie były to rekordowe wskaźniki. Były lata, kiedy pożarów było grubo ponad 200, a lokalnych zagrożeń prawie 400.
(tora)