Mieszkańcom przeszkadza, że strażacy ćwiczą!
Zastawione samochodami drogi pożarowe na osiedlach to nie jedyny problem strażaków
RADLIN Ostatnia sesja rady miasta była poświęcona tematowi bezpieczeństwa. Gościli na niej przedstawiciele różnych służb, a radni mieli możliwość zadawania im pytań. - Jak wygląda sprawa bezpieczeństwa dróg pożarowych na osiedlach w Radlinie? - zainteresował się radny Andrzej Menżyk.
Temat omówił zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu, Rafał Adamczyk. Podkreślił, że problemem najczęściej nie jest to, że brakuje dróg pożarowych lub że mają one niewłaściwie parametry. - Problem polega na tym, że te drogi są zastawione samochodami. Szczególnie w godzinach wieczornych i nocnych. Niestety zdarza się, że w czasie akcji ratowniczej nie jesteśmy w stanie dojechać. Na szczęście póki co nie doszło z tego tytułu do żadnej tragedii. W takich sytuacjach mamy swoje kompetencje i wspieramy się takimi służbami jak policja - mówił Rafał Adamczyk. Dodał, że w ubiegłym roku doszło na przykład do sytuacji, że strażacy musieli przenosić sprzęt do miejsca akcji o jakieś 300 metrów. - Ale akurat to zdarzenie na to pozwalało - podkreślił.
Pojazdy na drogach, które utrudniają akcje ratowniczo-gaśnicze, to jednak nie jedyny kłopot strażaków. Jak się okazuje, zdarzają się mieszkańcy, którym nie podobają się... ich ćwiczenia. - W tym roku prowadziliśmy ćwiczenia na osiedlu na Kwiatowej. I byłem szczerze zdziwiony, bo niektórym osobom zaczyna przeszkadzać, że my w ogóle ćwiczymy, że jest hałas, że ktoś rozłożył drabinę. Kiedyś było to nie do pomyślenia. Przecież ćwiczymy po to, by w razie jakiejkolwiek tragedii jak najszybciej pomóc - przypomniał zastępca komendanta.
(mak)