Modlitwa, post i jałmużna
ks. Jan Szywalski przedstawia
„Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy pościł już czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód”. (Mt 4,1)
Pozostawmy na boku pytanie, czy wytrzymałość bez jedzenia przez 40 dni jest po ludzku możliwa, czy była w tym wypadku cudem. Dodam tylko, że rekord głodowania jest o wiele większy.
Post, modlitwa i jałmużna – te trzy uczynki chrześcijańskie są ze sobą ściśle związane: modlitwę wspiera post, a owocem jest jałmużna. Gdy apostołowie mieli trudności z wypędzeniem złego ducha, Pan Jezus tłumaczył im, że „ten rodzaj ducha można opanować tylko przez post i modlitwę” (Mk 9,29). Chciał przez to ukazać związek między postem i modlitwą.
Dawid, gdy jego dziecko zachorowało „modlił się i nie przyjmował pokarmów”; podobnie Mojżesz na Synaju pościł i rozmawiał z Bogiem. Także Pan Jezus na pustyni nie tylko pościł, ale był w modlitewnej łączności z Ojcem, gotując się do publicznej działalności.
Post i modlitwa zaś mają zmierzać do większej miłości bliźniego. Konkretnie zalecano w Kościele, by zaoszczędzone przez post jedzenie, czy pieniądze przekazać biednym.
Post nie jest celem samym w sobie
W 2011 r. brałem udział w pielgrzymce śladami św. Pawła do Syrii, wtedy jeszcze spokojnej i dla chrześcijan tolerancyjnej. Muzułmanie mieli akurat swój ramadan – miesięczny post. Przez 30 dni wtedy nic nie jedzą, ani nie piją. Jak to możliwe? Nie jedzą w dzień, ale ucztują w nocy. W meczecie zegar elektroniczny wyświetlał każdego dnia godzinę wschodu i zachodu słońca. Ze wschodem należało zaprzestać jedzenia, a z godziną zachodu mogło zacząć się ucztowanie. Ciężki to czas dla wyznawców Allacha! Starają się ściśle przestrzegać całodziennego postu: od świtu nie jedzą, nie piją, nie palą, ale pod wieczór robią się nerwowi. Obserwowałem jak na bazarach spiesznie zamykają stoiska, klienci również co chwilę spoglądają na zegarek: wkrótce ma zakończyć się całodzienne głodowanie, a ma zaczynać się ucztowanie.
W jeden z wieczorów przewodnik zaprowadził nas do restauracji na taką wieczorną biesiadę. Stoły były nakryte na wolnym powietrzu, kilka talerzy przy każdym miejscu, a kelnerzy stali w pogotowiu. Po upalnym dniu zachodziło czerwone słońce, fontanny dawały orzeźwiający chłód, przyświecał sierp księżyca. W pewnej chwili z minaretów meczetów rozlegał się śpiewny głos imamów, oznajmując, że skończył się dzisiejszy post i nadszedł czas jedzenia.
Nie pamiętam ile było dań, z każdego starłem się choć trochę zakosztować, ale i tak było to ponad możliwości. Wszystko przy dźwiękach wschodniej muzyki, głośnych rozmów i salw śmiechu. Po jedzeniu wielu poprosiło o fajki wodne. Przyznać trzeba: nie było alkoholu. Po kilku godzinach zwinęliśmy żagle i odeszli do hotelu, ale uczta trwała.
Następnego dnia na pewno większość osób była niewyspana i słaba. Opowiadał inżynier, że kiedy z ramienia RAFAKO stawiali w Arabii kotły dla elektrowni, to w czasie ramadanu prace szły bardzo ciężko. Miejscowi robotnicy szukali przede wszystkim cienistej skrytki na dospanie.
Nie tak myślał o poście prorok Mahomet. Post miał służyć jałmużnie, zaoszczędzone pieniądze miały iść do biednych.
Karykatura postu
U nas chrześcijan post także może stać się karykaturą: a więc post jako rekord głodowania, post dla idealnej linii ciała, post jako walka z kaloriami. Najlepiej sprzedają się metody, w których jeść można ile i co się chce, a łyka się do tego odchudzające pigułki; albo jest taki dobór pokarmów, że mimo obfitego jedzenia nie przybiera się na wadze, czyli przy minimalnej ofierze jest wielki efekt.
Motywacja religijna mówi, że post jest zwycięstwem ducha nad ciałem, jest umocnieniem duszy do walki z pokusami, wzmocnieniem woli poddanej woli Bożej. Kto siedząc przed kotletem potrafi powiedzieć sobie „nie”, będzie umiał także zakreślić sobie granice przy piciu alkoholu. Kto nie otworzy lodówki w piątek, by wyciągnąć kiełbaski, nie otworzy Internetu w poszukiwaniu brudnej pornografii. Kto nie chodzi na dyskoteki w czasie postu, nie pójdzie prawdopodobnie do cudzej żony. Dyscyplina wewnętrzna: oprzeć się ciągotkom do złego i ociężałe ciało nakłonić do czegoś dobrego. Aby samolot unieść w górę, trzeba dużo energii, w dół schodzi albo spada sam. By duszę unieść w górę, trzeba naprężyć siły duchowe, w dół ciągnie nas bezwolność ciała.
Dużo o napięciu między ciałem a duszą mówi św. Paweł: „Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię właśnie zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło... Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś – prawu grzechu”. (Rz 7,18 – 25)
To zniewolenie grzechem jest najbardziej widoczne u nałogowców, obojętnie czy chodzi o alkohol, narkotyki, seks, hazard, czy uzależnienie od gier komputerowych i Internetu.
Prawdziwa wolność
Jan Paweł II w swoim nauczaniu prostuje pojęcie wolności. Powszechnie pojmujemy wolność „od” czegoś: od rodziców, od szefa, od wszelkiej zwierzchności, w tym także od Boga; a papież wprowadza pojęcie wolności „do” czegoś: być zdolnym do podjęcia obowiązków, np. małżeńskich, rodzinnych, wolności do przekraczania swego egoizmu, do zaangażowania się w szlachetną inicjatywę.
Czasem stoimy przed człowiekiem bezinteresownie podejmującym się pracy na rzecz drugich i pytamy ze zdziwieniem: „Że mu się też chce, co w tym widzi?” Odwiedza hospicjum, pomaga przy kościele, prowadzi świetlicę, poszedł na pielgrzymkę, wziął rodziców do siebie, zaadoptował dziecko. Jesteśmy zdziwieni: „Co on z tego ma?”
Św. Paweł powiada: „Owocem Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,22). Boże wynagrodzenie nie jest przeliczalne na pieniądze.
Wąskie drzwi
W Portugalii podczas pielgrzymki do Fatimy zwiedziliśmy klasztor pocysterski. Do jadalni, oprócz normalnych drzwi było jeszcze wąskie przejście. Opat czasem kazał wejść mnichom przez ów ciasny przesmyk. Kto się w nim nie zmieścił, nie otrzymał obiadu, pościł do czasu schudnięcia. Idź i ty czyń podobnie.
Jednak nie post dla postu, lecz dla lepszej modlitwy i otwarcia serca dla bliźniego.