Były burmistrz Czerwionki swoje już odsiedział
Marek K., były burmistrz Czerwionki-Leszczyn nie trafi za kraty. 16 października Sąd Apelacyjny w Katowicach zmniejszył karę dla byłego samorządowca, zaliczając mu pobyt w areszcie śledczym.
To dobra wiadomość dla Marka K., który przez ostatnie lata nie pojawiał się w sądzie ze względu na stan zdrowia. Sprawa dotyczyła afery, która wybuchła w ratuszu w Czerwionce-Leszczynach w 2006 roku. Na ławie oskarżonych prokuratura posadziła między innymi burmistrza, jego zastępcę oraz kluczowych urzędników z ratusza – w sumie 14 osób. Z biegiem czasu ława skróciła się do 11 osób – jeden z oskarżonych zmarł, dwóch innych sądzono w osobnych procesach. Z ponad setki zarzutów w skazujących wyrokach potwierdzenie znalazły zaledwie dwa.
5 lipca ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Gliwicach wydał wyrok. Były burmistrz Marek został skazany na karę dwóch i pół roku pozbawienia wolności za nadużycie uprawnień i wyrządzenie gminie szkody majątkowej w kwocie co najmniej 699 tysięcy złotych. Przez dziesięć lat nie może również zajmować się publicznymi pieniędzmi. Drugim oskarżonym, który usłyszał wyrok skazujący za fałszerstwa jest przedsiębiorca z Czerwionki – Józef G. On został skazany na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
Pozostali urzędnicy zostali uniewinnieni. Od lipcowego wyroku odwołała się prokuratura jak i obrońca Marka K. – Sąd oddalił apelacje prokuratury i zmienił wyrok łagodząc karę dla oskarżonego Marka K. zmniejszając karę pozbawienia wolności z dwóch i pół do półtora roku pozbawienia wolności. Na jej poczet zaliczono okres tymczasowego aresztowania – mówi nam sędzia Robert Kirejew z Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Byłemu burmistrzowi sąd zmienił również środek karny w zakresie zakazu zajmowania stanowisk związanych z publicznymi pieniędzmi z 10 na 3 lata. W pozostałym zakresie utrzymał wyrok I instancji.
Wśród już prawomocnie uniewinnionych jest między innymi Stanisław C., prawnik, który w momencie zatrzymań obsługiwał urząd w Czerwionce. Mężczyzna przesiedział na ławie oskarżonych osiem lat, z czego blisko pół roku spędził za kratami w areszcie śledczym. Teraz rozważa pozwanie Skarbu Państwa. – Zatrzymanie złamało moją karierę zawodową. Z dnia na dzień zrobiono ze mnie przestępcę rujnując mi życie i dobre imię. Miałem problemy ze znalezieniem pracy a o moim aresztowaniu decydował niedoświadczony ówczesny asesor sądowy. Ta decyzja złamała mi życie – przyznaje w rozmowie z nami Stanisław C. – Ta sprawa jest skutkiem braku rzetelnej i głębokiej analizy materiału dowodowego zgromadzonego w śledztwie i to głównie materiału dowodowego tak obiektywnego i jednoznacznego jakim są zabezpieczone dokumenty – grzmiała w ubiegłym roku sędzia Ewa Stępień odczytując przez 10 godzin uzasadnienie wyroku.
(acz)