Straż leśna bierze się za motory i quady
Rozjeżdżona ściółka, osuwające się skarpy i wystraszone zwierzęta to tylko niektóre z efektów szaleńczej jazdy po lesie kierowców motocrossów i quadów. Od lat użytkownicy tych pojazdów terroryzują nasze lasy.
Na terenie Polski obowiązuje zakaz wjazdu do lasu pojazdów mechanicznych, z wyjątkiem osób upoważnionych przez Lasy Państwowe. Każdy kierowca, przyłapany na jeździe po terenie leśnym, otrzymuje mandat lub strażnicy kierują sprawę do sądu. – W takich przypadkach nie mamy litości. Zawsze jest to najwyższa możliwa kwota, czyli 500 zł. Straty wyrządzone przez motocyklistów są nieporównywalnie większe. Często zdarza się, że całkowicie rozjeżdżają ściółkę leśną, a na obszarach o większych nachyleniach terenu wyżłabiają na wzniesieniach potężne koleiny. W takich przypadkach, kiedy ziemia nasiąknie wodą, dochodzi do osuwania się całej powierzchni, razem z drzewami. To niezwykle niebezpieczne. Drugą sprawą jest płoszenie zwierzyny. Zwierzęta, dla których las jest domem, są zmuszone z niego uciekać, bo człowiek urządził sobie eskapadę. Teraz wchodzimy w okres lęgowy i żaden motocyklista nie pomyśli, że przez swoją głupotę może doprowadzić do śmierci dzikich zwierząt – stwierdza Kazimierz Szweda, komendant straży leśnej Nadleśnictwa Rybnik, obejmującego swoim zasięgiem również powiat wodzisławski.
Potrzeba przepisów
Straż Leśna na bieżąco stara się walczyć z tym procederem, ale często jest to walka z wiatrakami. – Kierowcę motocykla bardzo ciężko jest zatrzymać. Są to pojazdy nierejestrowane, więc motocykliści zawsze starają się nam uciec. Są w kaskach i kominiarkach, więc nie boją się, że ktoś ich rozpozna. Zdarzało się już, że strażnik leśny został potrącony przy próbie zatrzymania – mówi Kazimierz Szweda. Strażnicy już rozpoczęli administracyjną walkę z motocrossami. – Za pośrednictwem jednego z naszych lokalnych posłów chcemy doprowadzić do obowiązku rejestracji tego typu pojazdów. Wtedy nie będzie wątpliwości z weryfikacją tożsamości sprawcy – wyjaśniają strażnicy.
Wiedzą kto jeździ
Strażnikom w pracy zdarzały się już różne przypadki. Kilka lat wstecz patrolując tereny leśne natrafili na kierowcę quada. – Natrafili to może złe słowo, bo on po prostu wjechał w nasz samochód. Na szczęście nikomu nic się nie stało – wspomina Maciej Wójcik, strażnik leśny. Służby leśne walczą z kierowcami na różne sposoby. Jednym z nich są instalowane w lasach kamerki, które nie tylko zapobiegają kradzieżom drewna, ale również pozwalają np. na weryfikację rejestracji quada. Strażnicy po swoich wieloletnich doświadczeniach wiedzą już kto kryje się za kaskami. – Bardzo często jeździmy obok ich posesji i widzimy sprzęt, który wcześniej widzieliśmy w lesie. Nie mając jednak twardych dowodów nie możemy nic zrobić. Kiedy natrafimy w lesie na delikwenta, staramy się wszystkimi sposobami doprowadzić do jego zatrzymania. Zdarzały się przypadki, że kierowcy uciekając przewracali się z maszynami na wystających konarach. W innych przypadkach narażamy własne życie i zdrowie – zapewnia komendant.
Będą robić nagonki
W najbliższym czasie strażnicy planują szeroko zakrojone obławy na użytkowników quadów i motocrossów, niszczących lasy. Szczególną obserwacją zostaną objęte najbardziej zdegradowane tereny na pograniczu Jankowic i Radlina oraz w leśnictwie Syrynia. Akcje będą przeprowadzane wspólnie z policją i strażą miejską, a złapani sprawcy nie tylko zostaną obciążeni mandatami. - Rzeczoznawca wyceni faktyczne szkody spowodowane w lesie przez pojazd i sprawca zostanie obciążony kosztami wyrządzonych szkód. Jest grupa osób, które w sposób permanentny łamią prawo i to właśnie w ich działalność chcemy uderzyć – zapowiada Janusz Fidyk, szef Nadleśnictwa Rybnik.
Szymon Kamczyk