Za żart nastolatków zapłacą rodzice
Sprawcami alarmu bombowego, którzy zadzwonili do Komendy Głównej Policji informując o bombie, okazali się dwaj wagarowicze. Mieli świetny ubaw obserwując akcję ratowniczą.
WODZISŁAW 4 marca około godz. 12.30 dyżurny wodzisławskiej komendy odebrał zgłoszenie o tym, że w budynku szkoły przy ulicy 26 Marca ktoś ma zdetonować bombę. Nieznana wówczas osoba dodzwoniła się do KGP informując, że mężczyzna z bombą w plecaku chce wysadzić szkołę. Na miejsce skierowano policjantów, powiadomiono pogotowie, straż pożarną i straż miejską. W momencie odebrania telefonu o bombie w gimnazjum przebywało około 380 osób, wliczając w to uczniów i personel. Na czas zabezpieczenia miejsca zdarzenia zablokowano także ulicę 26 Marca w obydwu kierunkach. Przez dwie godziny policyjny pirotechnik i przewodnik z psem służbowym z jastrzębskiej komendy przeszukiwali każdy zakamarek szkoły w poszukiwaniu ładunków wybuchowych. Wszystko wskazywało na to, że to tylko głupi żart, bo w obiekcie nic podejrzanego nie znaleziono. Dzień później kryminalni z Wodzisławia zatrzymali dwóch 15-latków, którzy w ciągu kilku minut postawili na równe nogi wszystkie służby ratunkowe. Okazało się, że dowcipnisie będący uczniami tej szkoły zadzwonili z informacją o bombie będąc na wagarach. Dowcipnisie noc spędzili w policyjnej izbie dziecka. Następnego dnia decyzją sądu rodzinnego trafili na najbliższe trzy miesiące do schroniska dla nieletnich. Koszty związane z całą akcją ratunkową będą musieli pokryć rodzice nastolatków.
(acz)