Minorowe nastroje przy ulicy Sportowej
PIŁKA NOŻNA III liga.
Smutne pożegnania piłkarskiej jesieni na stadionie w Rogowie. W strugach deszczu, przy garstce kibiców Przyszłość Rogów uległa 0:2 Rekordowi Bielsko-Biała. To najmniejszy wyrok kary, bo bramek goście mogli strzelić znacznie więcej.
To co najważniejsze i najciekawsze wydarzyło się w pierwszej połowie meczu. Już w 1. minucie goście przeprowadzili groźny atak, ale na posterunku był Piotr Paś, który pewnie wyłapał uderzenie Mieczysława Sikory. Minutę później goście przeprowadzili kolejny atak, tym razem zawodnik Rekordu główkował nad bramką. Od początku rogowianie byli więc w sporych opałach, a w 6. minucie nie było już odwołania. Szymon Popiela na prawej stronie pola karnego dał się przepchnąć rywalowi. Zawodnik gości próbował uderzać na bramkę. Wyszło z tego doskonałe podanie do nieobstawionego Krzysztofa Koczura, który z bliska nie miał problemów z ulokowaniem piłki w bramce. W kolejnych minutach przewaga gości rosła, a Paś miał pełne ręce roboty - co najmniej trzy razy ratował swoją drużynę w groźnych sytuacjach. W 34. minucie popełnił jednak błąd. Bartosz Woźniak uderzał z dystansu i wydawało się, że bramkarz Paś nie będzie miał problemów ze złapanie lecącej wprost na niego piłki. Mokra futbolówka wypadła jednak z jego rąk i … tuż przy słupku wyszła na rzut rożny. Po dośrodkowania na bramkę główkował wspomniany Woźniak. Piłka minęła Pasia, wydawało się, że wyręczy go stojący przy dłuższym słupku Popiela. Ten jednak nie opanował piłki i skierował ją do własnej bramki. W 40. minucie powinno być 3:0. Goście po raz kolejny w tym meczu łatwo poradzili sobie z defensywą Przyszłości i gdyby Dawid Ogrocki zachował więcej zimnej krwi to Paś niechybnie wyciągałby piłkę z bramki. W odpowiedzi swoją szansę miał Robert Żbikowski. Jego strzał był jednak zbyt słaby by sprawić problem bramkarzowi. W tym miejscu należy dodać, że był to pierwszy celny strzał na bramkę Rekordu. A działo się to w 45. minucie.
Na początku drugiej połowy Rekord znów zaczął groźnie atakować, ale z upływem czasu emocji było znacznie mniej. Goście pilnowali wyniku, zaś Przyszłość długo nie miała pomysłu na rozmontowanie zasieków obronnych rywala. W końcu jednak dwukrotnie do dogodnych sytuacji doszedł Kamil Benauer. Za pierwszym razem minimalnie spudłował, posyłając piłkę tuż obok słupka. Za drugim razem, w 85. minucie po ładnej zespołowej akcji jego próbę z bliska obronił bramkarz. Była to najgroźniejsza okazja Przyszłości
Nastroje w Rogowie po czwartej z rzędu porażce są dość podłe. Wiele o sytuacji w klubie mówi zdarzenie z końcówki meczu. Kiedy jeden z kibiców głośno wyraził niezadowolenie z zagrania jednego z piłkarzy gospodarzy, od kapitana drużyny Roberta Żbikowskiego usłyszał ironiczne: „Przyjdą lepsi”. I trudno przypuszczać by była to zapowiedź rychłych wzmocnień.
(art)