Pracownik Despolu wygrał z ZUS-em
Leopold Kucza już od kilku lat mógłby wieść spokojne życie emeryta, tymczasem ostatnie lata musiał spędzić na sądowej sali, walcząc o prawo do swojej emerytury. Wszystko przez beztroskę i brak odpowiedzialności byłego szefostwa zakładu Despol, które porzuciło na pastwę losu dokumenty swoich pracowników.
Trudno oszacować ilu byłych pracowników zakładów mięsnych w Raciborzu, przekształconych później w firmę Despol, będzie miało kłopoty z udowodnieniem, że przez lata pracowali w szkodliwych warunkach. To kluczowe dla obliczenia tzw. kapitału początkowego i późniejszej emerytury. Jedną z pierwszych osób, które weszły na sądową drogę i wygrały prawo do wypracowanych świadczeń jest Leopold Kucza. – W pracowniczych dokumentach powypisywane są bzdury. A to co zostało, poprzedni zarząd zwyczajnie porzucił – mówi Leopold Kucza, któremu na początku tego roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu przyznał prawo do emerytury od 16 lutego 2011 za pracę w szczególnych warunkach. – Ten wyrok pozwoli mi trochę szybciej przejść na emeryturę. Jestem już zmęczony. W tym roku będę miał przepracowane 49 lat – wylicza.
Praca w mrozie
Jak wspomina mieszkający dziś w Niemczech raciborzanin, praca w zakładach przy Eichendorffa nie była łatwa. Niska temperatura panująca w chłodniach, ubój zwierząt i spora odpowiedzialność odbiły się na zdrowiu niejednej osoby pracującej w tym miejscu. Kucza rozpoczął pracę w ówczesnym Okręgowym Przedsiębiorstwie Mięsnym w Opolu Zakład w Raciborzu w 1966 roku jako ubojowiec. Przez kolejne lata przeszedł przez różne stanowiska aż do stanowiska kierownika magazynu. Jak tłumaczy, wykonywana przez niego praca niosła ze sobą dużą odpowiedzialność, w tym także materialną. Od 1989 roku zakład nosił nazwę Despol sp. z o.o. Kiedy po roku 2000 zakończył działalność, nikt z szefostwa nie zatroszczył się o akta osobowe pracowników. Część, która się zachowała, została zabezpieczona przez prywatną firmę, późniejszego zarządcę budynków po Despolu.
Zabrakło dwóch lat
Leopold Kucza, rocznik 1951, na dzień 1 stycznia 1999 roku udowodnił ponad 25 lat okresów składkowych i nieskładkowych, a 17 lutego 2011 roku ukończył 60 lat. ZUS uznał mu jedynie 12 lat i cztery miesiące pracy w szczególnych warunkach. Raciborzaninowi zabrakło 2,5 roku pracy aby móc się starać o wcześniejszą emeryturę. – Aby na taką emeryturę przejść, trzeba udowodnić co najmniej 15 lat pracy w szczególnych warunkach. Wiem, ile pracowałem ale dokumentacja była niekompletna a to co w niej było wprowadzano niedbale i niezgodnie z prawdą – mówi Leopold Kucza. Sprawa trafiła do sądu, gdyż Leopold Kucza nie mógł przedstawić zadowalających ZUS dokumentów. Kucza odwołał się od decyzji ubezpieczyciela, jednak 31 lipca 2012 Sąd Okręgowy w Opolu Wydział V Pracy i Ubezpieczeń Społecznych oddalił jego odwołanie. Pan Leopold nie dawał jednak za wygraną. – Powiedziałem, że im nie popuszczę. Na rozprawie zeznawały osoby, które pracowały ze mną w zakładzie. Między innymi Maria B., której zeznania mijały się jednak z prawdą – wspomina.
Bałagan w Despolu
10 sierpnia 2011 roku Leopold Kucza powiadomił prokuraturę o nieścisłościach w jego świadectwie pracy, zaświadczeniu o zarobkach. – Wyżej wymienione świadectwa nie spełniają wymogów formalnych, z tego powodu mam problemy z przejściem na emeryturę. Sprawa ta toczy się od trzech lat i naraziła mnie na duże koszty – pisał w zawiadomieniu do Prokuratury Rejonowej w Raciborzu. Były pracownik Despolu zarzucił dodatkowo Marii B., inspektorce BHP, która wypisywała jego dokumenty, nieprawdziwe zeznania przed sądem oraz oczywiste błędy, jak zarobki netto wyższe od zarobków brutto. – Świadectwa wydane przez były zarząd Despolu są niezgodne z prawdą. Wpisano mi w nich zarobki z dwóch miesięcy jako zarobki całoroczne – wyliczał w piśmie do prokuratury. 16 września Prokuratura Rejonowa w Raciborzu odmówiła wszczęcia śledztwa, jako powód podając przedawnienie karalności i brak znamion przestępstwa. – (…) wymieniona w toku przesłuchania przed sądem w Opolu zeznała, że najprawdopodobniej druk Rp7 Leopolda Kuczy wypisała na podstawie kartotek a więc zeznała w trybie przypuszczającym – uzasadniał decyzję prokurator Krzysztof Grud.
Emeryt od listopada
Sprawę Leopolda Kuczy rozpatrywały kolejne sądy, aż trafiła ona do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Tu raciborzanin wniósł o dopuszczenie nowych dowodów z przesłuchań byłych pracowników zakładu, walcząc o udowodnienie przepracowania co najmniej 15 lat w warunkach szkodliwych dla zdrowia. Wrocławski sąd zauważył, że poprzedni sędziowie nie doliczyli mu do stażu służby wojskowej oraz okresu w latach 70-tych gdy pracował przy ciężkich pracach jako robotnik niewykwalifikowany. 22 stycznia 2013 r. w prawomocnym wyroku sąd orzekł: Leopold Kucza udowodnił co najmniej 15-letni staż pracy w warunkach szczególnych, a w konsekwencji spełnił wszystkie niezbędne warunki do przyznania spornego świadczenia. (...) Sąd Apelacyjny przyznał mu prawo do emerytury od dnia 16 lutego 2011 roku – uzasadniała sędzia Maria Pietkun.
Udowodnić harówkę
To co zostało z dokumentacji, trafiło do pomieszczeń zarządcy hali Sezam, która stoi w miejscu byłego Despolu. Walające się teczki pracowników pozbierano i złożono w kartonach. Zarządca hali nie ma jednak prawa ich wydawać. W aktach sprawy pojawia się stwierdzenie, że część dokumentów została zniszczona podczas powodzi. Jak twierdzi Leopold Kucza, część z nich została celowo zniszczona. – W miejscu gdzie był zakład woda nie zalała akt bo biura były na pierwszym piętrze, to mydlenie oczu i próba tuszowania błędów kierownictwa. Teraz ludzie mają poważne problemy z obliczeniem kapitału początkowego. Pozostaje droga sądowa, jednak to spór na lata. W pierwszej kolejności trzeba odzyskać to co zostało z dokumentów, a później udowadniać, że się harowało. Czekam aż zostanie mi obliczona emerytura, która należy mi się od 2011 roku i zamierzam wystąpić na drogę sądową o odsetki. Swoje przepracowałem, ale mam jeszcze siły aby walczyć dalej. Nie zamierzam odpuścić – zapewnia Leopold Kucza.
Adrian Czarnota