Sprawa masztu na żłobku utknęła na dobre
WODZISŁAW Wygląda na to, że nie będzie szybkiego finału sprawy masztu telefonii komórkowej na budynku byłego żłobka przy ul. Leszka.
Aktualnie sprawą zajmuje się wojewoda. Prowadzi postępowanie o stwierdzenie nieważności decyzji starosty wodzisławskiego anulującej jego własne pozwolenie na budowę masztu. Innymi słowy wojewoda ma wykazać, czy starosta słusznie cofnął swoje pozwolenie na budowę masztu. W listopadzie zeszłego roku wojewoda zawiesił jednak sprawę ze względu na śmierć strony postępowania. Konkretnie chodzi o osobę mieszkającą w sąsiedztwie masztu. Sprawa, jak informuje biuro prasowe wojewody, została zawieszona do czasu ustanowienia kuratora przez Sąd Rejonowy w Wodzisławiu.
Temat masztu ciągnie się już od 2009 roku, kiedy został zainstalowany przez operatora sieci Plus. Mieszkańcy oprotestowali jego montaż. Pod wpływem protestów starosta cofnął wydane przez siebie pozwolenie na budowę masztu. Argumentował, że na etapie uzyskania pozwolenia na budowę pominięta była jedna mieszkanka, która powinna być uznana za stronę. Ten ruch z kolei wywołał reakcję operatora telefonicznego. Wniósł do wojewody o unieważnienie decyzji starosty cofającej pozwolenie na budowę. Firma dowodziła, że nie można cofać pozwolenia dla budowli, która została już ukończona. Wojewoda początkowo przyznał rację firmie i unieważnił decyzję wojewody. Oznaczało to utrzymanie w mocy pozwolenia na budowę i dawało firmie zielone światło do uruchomienia masztu. Starosta nie zgodził się z argumentacją wojewody. Wyjaśniał, że nie można mówić o ukończeniu inwestycji przed jej odbiorem. A powiatowy nadzór budowlany masztu nie odebrał. Starosta nie mógł jednak odwołać się. Zrobił to w imieniu mieszkańców Zbigniew Gelzok, prezes Stowarzyszenia Prawo do Życia. Skierował odwołanie do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Ten zaś uznał, że wojewoda nie wziął pod uwagę wszystkich okoliczności i nakazał mu ponownie zająć się tematem. Był to lipiec 2011 roku. Wojewoda wszczął ponownie postępowanie, jednak po ponad roku je zawiesił, ponieważ osoba, która miała być stroną zmarła. O komentarz poprosiliśmy Zbigniewa Gelzoka. – Moim zdaniem ten maszt powinien być już dawno rozebrany. Trwające postępowanie toczy się w trybie nieważności, zatem nie znosi skutków prawnych unieważnienia pozwolenia na budowę. Nie wiem, czemu nadzór budowlany czeka z wydaniem nakazu rozbiórki – mówi prezes.
(tora)