Z eWUŚ do lekarza
Sprawdzamy jak w przychodniach działa eWUŚ, czyli nowy system elektronicznej weryfikacji uprawnień świadczeniobiorców
WODZISŁAW Z początkiem roku ruszył system eWUŚ, czyli elektronicznej weryfikacji uprawnień świadczeniobiorców. W założeniu ma on m.in. ułatwić życie pacjentom, upraszczając sposób potwierdzania prawa do świadczeń opieki zdrowotnej. Teraz ma wystarczyć fakt, że pacjent przedstawi dowód osobisty, paszport, czy prawo jazdy i poda w rejestracji przychodni swój numer pesel, a system wskaże, czy jesteśmy, bądź nie w bazie ubezpieczonych. – System w grudniu był testowany na Śląsku w 15 punktach i sprawdził się – mówi Jacek Kopocz, rzecznik prasowy śląskiego oddziału wojewódzkiego NFZ w Katowicach. – Po 1 stycznia nie mieliśmy interwencji, czy sygnałów związanych z eWUŚ – dodaje.
Informatyk uzdrawia systemem
Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak system sprawdza się w praktyce w naszych przychodniach. 7 stycznia, ok. godz. 10.00 przed okienkiem rejestracji w poradni laryngologicznej NZOZ przy ul. Armii Ludowej 1 kolejek nie ma. Nie ma kolejek, to i nie ma chyba problemów z systemem eWUŚ ?– pytamy w rejestracji. – No, tak dobrze to nie ma, uśmiecha się rejestratorka. W czwartek, 3 stycznia, rzeczywiście nie było z problemów z nowym systemem. Ale już 7 stycznia eWUŚ wykazywał, że żadna z siedmiu rejestrujących się u nas osób nie ma prawa do świadczeń zdrowotnych. Choć wszyscy zapewniali, że są ubezpieczeni. Chyba w systemie coś jest nie tak. Nasz informatyk już nad tym pracuje.
Czy to znaczy, że ta siódemka pacjentów musiała odejść z kwitkiem? – No nie, uśmiecha się rejestratorka. Nie chcemy robić zamieszania i przyjmujemy wszystkich.
Jest różowo?
7 stycznia, przy okienku rejestracji ogólnej w NZOZ w Wodzisławiu – Wilchwach dość długa kolejka oczekujących. Przed gabinetami lekarskimi pełno. Pytamy więc pacjentów, czy ktoś z nich miał problemy z rejestracją. W odpowiedzi słyszymy, że wszystko było w porządku, system wykazał, że są ubezpieczeni, mogli więc spokojnie czekać na swoją kolejkę do lekarza.
– Czy to reguła, czy rzeczywiście jest tak różowo? – pytamy kierownika NZOZ „Puls” w Wilchwach. – Technicznych problemów z systemem eWUŚ nie mamy – odpowiada doktor Bogdan Hawel. – Ale, niestety bardzo dużo pacjentów wykazywanych jest przez system jako nieubezpieczonych. W sumie to ok. 10 proc. wszystkich rejestrujących się u nas. Ale nikomu nie odmawiamy przyjęcia.
Kiedy system cię „wyrzuci”
Kiedy okaże się, że system „wyrzuca” pacjenta jako nieubezpieczonego, wówczas w rejestracji otrzymuje on do wypełnienia oświadczenie, w którym musi podać swoje dane i potwierdzić ubezpieczenie. – Niektórzy z pacjentów się denerwują, są oburzeni tym, że płacą wysokie składki zdrowotne, a tu nie ma ich w systemie ubezpieczonych – mówi doktor Hawel. – I trudno się temu dziwić. Wprowadzając ogólnopolski system eWUŚ ktoś na górze czegoś nie dopatrzył, ale to nam się dostaje po głowie, że mamy bajzel w rejestracji.
Wypełnienie stosownego oświadczenia (inny druk dla dziecka, inny dla osoby dorosłej) trochę trwa, więc i kolejka się wydłuża i więcej pracy mają panie w rejestracji. A temperatura emocji wśród pacjentów rośnie.
Dyskietka wciąż ważna
Od kilku lat w województwie śląskim każdy ubezpieczony posiada kartę ubezpieczenia zdrowotnego, popularnie nazywaną dyskietką. Dzięki niej mogliśmy się bez problemu rejestrować w przychodniach i szpitalach. Czy więc ona jest już niepotrzebna? – Karta nadal spełnia ważne, dodatkowe role. Poprzez wprowadzenie do czytnika autoryzuje wizytę, czy hospitalizację, co potwierdza obecność i ułatwia sprawozdawczość zakładowi opieki zdrowotnej – mówi Jacek Kopocz. – Tak jak dotychczas, karta bierze udział w drukowaniu recept i kuponów np. na zlecenie badań. Ułatwia rejestrację i sprawdzenie uprawnień.
Idąc zatem do lekarza powinniśmy mieć kartę.
(abs)