List do redakcji - głos rodzica w sprawie likwidacji szkół
Jako rodzic dziecka uczącego się w szkole, która miała być zlikwidowana chciałbym i ja wtrącić parę słów na ten temat.
Planowane zamknięcie wodzisławskich szkół wzbudzało wiele emocji wśród rodziców i mieszkańców miasta. Emocji tym większych, że w trakcie spotkań przedwyborczych z obecnym prezydentem dotyczących działalności szkół padały słowa, które miały uspokoić wszystkich zainteresowanych. Czy Pan Kieca występował jako prezydent miasta? Prowadzone działania znacznie nadwyrężyły jego wizerunek w oczach lokalnej społeczności i sprawiają, że rodzice i rodziny dzieci obawiają się przede wszystkim o bezpieczeństwo i przyszłość swoich pociech wynikające z konieczności ich dojazdu i znacznie mniejszej kontroli nad ich życiem. W chwili obecnej bezpieczeństwo dzieci jest zapewnione zarówno przez rodziców czy dziadków odprowadzających dzieci do przejścia jak i panią, która zapewnia opiekę na przejściu, a znając ich wszystkich częstokroć pomaga nawet przy przysłowiowym wiązaniu sznurowadeł. Związane to jest niewątpliwie z życiem w społeczności lokalnej, które ma wiele zalet. Dzieci są znane i nikt obcy nie może tu przejść niezauważony, co praktycznie jest zaporą dla rozprowadzania narkotyków czy szerzenia się pedofilii. O ile wzrosną koszty, jakie poniesie miasto w przyszłości na zachowanie bezpieczeństwa mieszkańców?
Dojeżdżające dzieci na pewno nie będą brały czynnego udziału w życiu szkoły wbrew zapewnieniom o możliwości korzystania z programów pozaszkolnych. Punktowy system oceny sprawowania ucznia wypracowany przez nasz wspaniały system oświaty staje się również fikcją. Punkty zdobywa się za udział ucznia w konkursach, akademiach i kółkach zainteresowań, które odbywają się po lekcjach. Trwają one do późnych godzin popołudniowych. Jak zatem miasto zamierza zapewnić dostęp do uczestniczenia w tych zajęciach i dla kogo one są? Czy nie jest to robione jedynie dla wykazania się urzędników miasta? Kto bowiem z odpowiedzialnych rodziców pozwoli dzieciom na pozostanie na zajęciach pozalekcyjnych i ich powrót np. zimą po zmierzchu do domu oddalonego o kilka kilometrów od szkoły?
Droga do szkoły przebiegająca ulicą Jastrzębską (o obciążeniu około 19 tysięcy pojazdów na dobę), przy której znajduje się Zespół Szkolno-Przedszkolny Nr 2 będący na liście do zamknięcia już w tej chwili wzbudza wiele kontrowersji. Alokacja dzieci do innych szkół spowoduje zwiększenie odległości i czasu podróży do szkoły. Jeżeli ktokolwiek wie jak wygląda odśnieżanie chodników w tym mieście ten wie, że dzieci mogą się poruszać jedynie po drogach. Jakie to niesie zagrożenie nie trzeba nikomu przypominać. Dodać do tego należy, że stan dróg również pozostawia wiele do życzenia, a zalegająca na nich woda sprawia, że dzieci są notorycznie ochlapywane przez przejeżdżające auta. Oczywiście mogą jeździć autobusami komunikacji miejskiej, która istnieje jeszcze w formie szczątkowej. Pamiętajmy jednak, że nie wszyscy kierowcy są przychylni dzieciom, a ich zachowanie bywa kontrowersyjne. Podkreślam nie wszyscy, bo wielu należy się ukłon za ich czekanie na dobiegające dzieci. Jak radni wyobrażają sobie taką podróż dziecka 6, 8 letniego? Czy zatem zarówno prezydent jak i radni wzięli pod uwagę bezpieczeństwo dzieci w drodze do szkoły, czy też jedyną ich troską w tym zakresie okaże się wręczenie uczniom odblasków przy rozpoczęciu roku szkolnego? Ile jeszcze wypadków musi się zdarzyć, by zrozumieli, że nie wszystko co dozwolone jest godziwe. Jak prezydent i wybrani radni zadbają o bezpieczeństwo dzieci i na ile jest ono dla nich ważne? Oczywiście można przyjąć, że przecież to rodzice winni zapewnić dziecku dotarcie do szkoły. Tak, to prawda. Ale dzieci mają ludzie młodzi, którzy na ogół pracują. O pracę w Wodzisławiu Śląskim jest raczej trudno i stąd koniczność jej poszukiwania poza granicami miasta. Co więc ma zrobić rodzic dojeżdżający do pracy w Rybniku czy Żorach? Podwozić dziecko do szkoły i zostawić pod drzwiami o godzinie 5.30 lub 6.30?
Zespół szklono-przedszkolny nr 2 stanowi ponadto jedyny ośrodek życia kulturalnego mieszkańców, a w budynku szkoły prócz zabaw i majówek, które wrosły w tradycję szkoły organizowane są przedstawienia jasełkowe, festyny rodzinne i kiermasze z których dochód zasila działalność szkoły oraz pozwala na jej bieżące potrzeby i zakup wyposażenia bez oglądania się na pieniądze miasta. Szkoła jest aktualnie po remoncie. Nasuwa się więc pytanie czy przedstawione powody jej zamknięcia są prawdziwe i komu na tym zależy? Dlaczego sprawa dopiero wypłynęła teraz i to w tak drastycznej formie? Dlaczego nie uwzględniono żadnego programu naprawczego? Jak to się dzieje, że jedne szkoły są remontowane , a wyremontowane miały być likwidowane (szkoła w Radlinie)? Dlaczego likwiduje się szkoły o znacznej odległości od innych placówek tego typu, a pozostawia się placówki zlokalizowane blisko siebie w centrum miasta? Jakie to miałoby to dać oszczędności? Jakie ma być przeznaczenie obiektu i ewentualne przywrócenie funkcji w przyszłości? Placówka zlikwidowana raz nie może być likwidowana ponownie. Nikt nam nie gwarantuje, że powstałe jednostki będą prowadzić działalność tego samego typu i czy będzie nas stać na utrzymanie dzieci w tej szkole (czesne lub komitet rodzicielski)? W przypadku rezygnacji z działalności dzierżawcy, w przyszłości będzie można tylko mówić o sprzedaży majątku po byłej szkole. Nie przekonują mnie słowa prezydenta (TVT) sugerujące, że powstała jednostka może, co nie znaczy będzie, prowadzić taką samą działalność, jaką prowadzą szkoły podstawowe lub przedszkola, a wypracowane zyski na innej działalności przekaże na pokrycie strat. Takie twierdzenie uwłacza inteligencji prezesów tych firm, których celem jest zarabianie pieniędzy. Nasuwa się pytanie. Jak to możliwe, że innym podmiotom opłaca się przejęcie obiektów szkolnych i potrafią wypracować zysk, a nie potrafią tego zrobić pracownicy administracji miejskiej?
Czy i na ile będą brane pod uwagę propozycje rodziców, skoro nie mogą oni podejmować żadnych decyzji, i na ile będą mogli wpływać na poszczególne koszty utrzymania placówki okaże się w przyszłości . Czy rodzice otrzymają odpowiedź, kto, kiedy i w oparciu o jaką analizę techniczno-ekonomiczną podejmował decyzje o zastosowanych rozwiązaniach (np. ogrzewanie).Czy w chwili obecnej oczekiwanie prezydenta na propozycje rodziców, które na pewno będą, nie jest jedynie przerzuceniem na nich odpowiedzialności za wszystko, czego nie uda się w mieście zrealizować? Na razie stwierdza, że z uwagi na brak funduszy, ponieważ nie doszło do likwidacji szkół, nie wybuduje np. placów zabaw dla dzieci, zagrożone są Dni Wodzisławia itd., (kolejna hipokryzja?)
Całą winę za brak reformy oświaty Pan Kieca już przerzucił na wiceprezydenta, a przecież sam go powołał i nie przekonuje mnie wypowiedź, że wcześniej nie znał opracowań dotyczących reformy oświaty, gdyż opracowanie to jest wynikiem pracy pracowników urzędu, którym kieruje. Na te i inne pytania odpowiedzi przyniesie czas. Ogłoszona przez Pana Kiecę akcja o przyznawaniu mieszkania dla ludzi młodych, którzy chcą związać swą przyszłość z Wodzisławiem Śląskim jest jeśli nie klapą to nieporozumieniem. Proszę wskazać, kto z ludzi młodych na początku drogi życiowej jaką jest założenie rodziny wprowadzi się do miasta w którym nie ma miejsc pracy a przedszkola i szkoły są zamykane. Jaką to daje perspektywę rozwoju czy założenia własnej firmy? Podczas debaty telewizyjnej prezydent Kieca powoływał się na brak infrastruktury, jako przyczynę słabego rozwoju miasta. Pamiętajmy, że dla młodych ludzi infrastrukturą nie jest kawał rury w ziemi, lecz istnienie przedszkoli i szkół. To elementy, które brane są pod uwagę przez ludzi młodych podczas wyboru miejsca zamieszkania. W przypadku braku tych obiektów pójdą tam gdzie takie warunki zostaną im zaoferowane. W następstwie takich działań będą zamykane kolejne placówki oświatowe w mieście. W ich miejsce mogą oczywiście powstać inne podmioty. Ze swej strony proponuję by były to hospicja dla mieszkańców w podeszłym wieku, ale w tej chwili trzeba zacząć rozmawiać z obecnymi dziećmi, by zechciały podać szklankę wody mieszkającym tam pensjonariuszom. Prowadzona polityka, jest zatem w moim odczuciu wyjątkowo krótkowzroczna. W jej następstwie za dwie lub trzy kadencje radni będą się zastanawiać, kto ma prawo do wypasu kóz na rynku. Obecnie proponuje się likwidację infrastruktury istniejącej, która jest istotnym czynnikiem pozyskania ludzi młodych. Wodzisław od dłuższego czasu stał się sypialnią ludzi pracujących w Rybniku, Jastrzębiu czy Żorach, ale aby pełnić nawet tą funkcję ludzie muszą mieć ustabilizowany tryb życia i pewność jutra, a taką jest między innymi istnienie żłobków przedszkoli i szkół. Nikt nie zechce zamieszkać w mieście bez przyszłości, w mieście gdzie odpowiedzialni za nie urzędnicy mogą nam jedynie coś obiecać - na przykład możliwość wybudowania żłobka.
Sztandarowa inwestycja polegająca na realizacji projektu sprzed 30, 40 lat jaką jest budowa obwodnicy północnej przyczyni się niewątpliwie do szybszego przejazdu przez miasto. Czy jednak w tym mieście będzie ktoś chciał się zatrzymać?. „Południowa Brama Polski” staje się symbolem zamknięcia miasta przed ludźmi młodymi, chcącymi tu zamieszkać i otwarta dla tych którzy stąd uciekają. Oby w przyszłości nie była bramą walącej się stodoły.
Rodzic ucznia Szkoły Podstawowej nr 8 w Wodzisławiu