Płomień przypomniał sobie jak się wygrywa. Górnik i Naprzód bezlitosne w derbach
Płomień Połomia – Rafako Racibórz 4:1
Bramki dla Płomienia: Wojciech Caniboł –2(k), Marcin Ośliźlok, Paweł Pawela
Spotkanie lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy w pierwszej połowie wyszli na prowadzenie po błędzie połomskiej defensywy. W przerwie w szatni miejscowych musiało być gorąco, bo w drugiej połowie na boisku kibice oglądali odmienioną drużynę gospodarzy. Wyrównanie padło po akcji Ośliźloka, który został sfaulowany w polu karnym przez bramkarza Rafako. Rzut karny na bramkę zamienił Caniboł. Ten sam zawodnik chwilę później użądlił po raz drugi, wykorzystując sytuację jeden na jeden z bramkarzem. Co prawda pierwszy strzał golkiper przyjezdnych zdołał obronić, ale przy dobitce nie miał szans. Chwilę później aktywny Ośliźlok otrzymał na głowę dobre podanie od Kuczki. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. Wynik ustalił Pawela, który głową skierował piłkę do bramki po dośrodkowaniu z kornera. – Zaczęliśmy fatalnie, bo znów po błędzie straciliśmy gola, ale po przerwie moja drużyna wreszcie zagrała dobrze. Szkoda, że dopiero na koniec rundy – powiedział po meczu Franciszek Krótki, trener Płomienia.
Górnik Pszów – Czarni Gorzyce 4:0
Bramki dla Górnika: Sebastian Mańka, Zbigniew Grasman – 2, Daniel Szkuta
Jednostronny przebieg miało spotkanie w Pszowie. Jego losy gospodarze w zasadzie rozstrzygnęli już w pierwszej połowie. Dwukrotnie dobre centry na bramkę zamienił Grasman, który w obu przypadkach trafił do siatki głową. Jeszcze goście dobrze nie ochłonęli a już przegrywali 3:0. Mańka otrzymał precyzyjne dośrodkowanie i uderzył na bramkę. Bramkarz co prawda piłkę odbił, ale przy poprawce był bez szans. Po zmianie stron gości dobił bramkarz Górnika Szkuta, który wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Wardędze. – W zasadzie od początku spotkanie przebiegało pod nasze dyktando i wynik ten jest najmniejszym wymiarem kary dla drużyny z Gorzyc – uważa Tomasz Gajewski, trener Górnika.
– Trudno powiedzieć coś po tak wysokiej porażce. Pszów był drużyną zdecydowanie lepszą, szczególnie w pierwszej połowie i wygrał zasłużenie. Nam na pewno nie pomógł fakt, że graliśmy w pewnym osłabieniu – podkreśla Jan Adamczyk, opiekun drużyny Czarnych.
LKS Krzyżanowice – Naprzód Syrynia 2:1
Bramka dla Naprzodu: Robert Szymiczek
Lepiej spotkanie w Krzyżanowicach dla Naprzodu ułożyć się nie mogło. Już w 3 min Szymiczek otrzymał celne podanie i wyprowadził gości na prowadzenie. Długo jednak piłkarze z Syryni się nim nie cieszyli. Gospodarze bowiem wyrównali już w 10 min po indywidualnej akcji jednego ze swoich zawodników. Wynik remisowy utrzymywał się do 70 min, kiedy to gospodarze trafili na 2:1. Przy bramce tej nie brakowało kontrowersji. Przyjezdni sygnalizowali bowiem zagranie ręką strzelca bramki. Ostatecznie jednak sędzia gola uznał. – Według mnie to był błąd bo ręka była ewidentna. Jakoś tak się dzieje, że ostatnio sędziowie mocno naszej drużynie nie sprzyjają. Nie wiem skąd takie ich podejście do naszego zespołu. Gdyby nie ta bramka to być może moglibyśmy się cieszyć z punktu. I byłby to punkt zasłużony bo uważam, że rozegraliśmy dobre spotkanie – podkreśla Wiesław Bugdoł, trener Naprzodu.
Naprzód Czyżowice – Gwiazda Skrzyszów 4:0
Bramki dla Naprzodu: Rafał Mandera, Szymon Weideman, Zbigniew Adamczyk, Artur Sosna
Prawdziwe emocje w tym spotkaniu rozpoczęły się około 30 min. Mandera dopadł do dośrodkowania z prawej strony i szczupakiem pokonał Lajdę, bramkarza Gwiazdy. Kilka minut później sytuacja Naprzodu mocno się skomplikowała, bowiem Raszczok obejrzał drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę i jeszcze przed przerwą powędrował do szatni, osłabiając swoją drużynę. Siły wyrównały się tuż po zmianie stron. P. Dródż faulował wychodzącego na czystą pozycję zawodnika Naprzodu i od razu obejrzał czerwony kartonik. Jakby już ta strata dla Gwiazdy nie była zbyt dotkliwa, to jeszcze gospodarze podyktowany za faul rzut wolny zamienili na bramkę, której autorem był Weideman. Od tego momentu uwidoczniła się duża przewaga miejscowych, którą najpierw udokumentował Adamczyk, a wynik spotkania ustalił Sosna trafiając do siatki po dobrze rozegranym rzucie rożnym. – Nasz występ oceniłbym bardzo pozytywnie. Nawet wtedy gdy graliśmy w osłabieniu rywal nie był nam w stanie poważnie zagrozić. Pokazaliśmy w tym meczu, że potrafimy grać w piłkę – mówi Antoni Jeleń, trener Naprzodu.
– Nie wyglądaliśmy aż tak źle jak wskazuje na to wynik. Może losy tego spotkania byłyby inne gdyby nie czerwona kartka dla naszego kapitana, może wtedy tak źle by to nie wyglądało. Liczy się jednak to co w sieci – podsumowuje Marek Cudnowski, trener Gwiazdy.
Forteca Świerklany – Silesia Lubomia 1:3
Bramki dla Silesii: Łukasz Matuszek – 2, Grzegorz Bruzda
Miejscowi wyszli na prowadzenie po bramce z rzutu rożnego. Co prawda Kampka próbował jeszcze wybijać piłkę z linii bramkowej, ale sędzia uznał, że przeszła ona za linię i gola uznał. Silesia wyrównała po szybkiej kontrze i uderzeniu z 18 metra w samo okienko. Autorem okazałego gola był Matuszek. Około 70 min goście wyprowadzili szybką trójkową akcję, którą po raz kolejny wykończył Matuszek. Wynik spotkania ustalił Bruzda, który przejął piłkę w środkowej strefie boiska i pognał z nią w stronę bramki Fortecy. Na pełnej szybkości minął obrońcę oraz bramkarza i niemalże wjechał z piłką do pustej bramki. – Może w pierwszej połowie nasza gra nie wyglądała tak dobrze, ale musieliśmy przystosować się do sztucznej nawierzchni. Po przerwie wyglądało to już jak należy. Wydaje się, że górowaliśmy nad rywalem taktycznie. Kluczem do sukcesu było wyłączenie z gry Kusia, który jest chyba najlepszym graczem Fortecy – podkreśla Bolesław Buchalik, trener Silesii.
oprac. (art)