Użyczyli wjazdu i teraz tego żałują
Po raz kolejny okazało się, że mieszkanie na peryferiach nie zawsze wychodzi na plus.
Sprawa dotyczy zakończonego w sierpniu remontu ulicy Wiosny Ludów, łączącej Marklowice z Radlinem i Rybnikiem. Prace trwały od listopada minionego roku. Zadanie wykonywało Rejonowe Przedsiębiorstwo Dróg z Rybnika. Generalnie z przeprowadzonych prac mieszkańcy są zadowoleni. Droga powiatowa już od dawna wymagała naprawy. Problem tkwi w szczegółach, a dokładnie dotyczy wjazdu na jedną z posesji, graniczącej z remontowaną drogą. – Mam jedną zasadę. Każdą rzecz trzeba zostawić w takim stanie, jak była – mówi z rozgoryczeniem Henryk Ryszka, wskazując na nierówności i spękaną nawierzchnię.
Kompromis się nie opłacał
Ryszkowie zgodzili się, by podczas remontu Wiosny Ludów ciężki sprzęt, z którego korzystała firma parkował na ich wjeździe. Nie wyrażali sprzeciwu, bo wykonawca zapewniał, że po oddaniu drogi każda rzecz zostanie naprawiona. Tak, zdaniem domowników, jednak się nie stało. I choć firma wylała asfalt na wjazd, według Henryka Ryszki zrobiło to niechlujnie. Zresztą, jak zaznacza, czasem trzeba iść na kompromis, bo inaczej nic by się nie remontowało. Teraz zaczyna tego żałować. – Krawężniki wjazdu były aż do granicy z drogą. Część została zmiażdżona przez sprzęt. Nowe, mimo obietnic, nie pojawiły się – wyjaśnia Henryk Ryszka, emerytowany inżynier. – Prosiłem, by asfalt był rozłożony równomiernie, ale usłyszałam, że mam pracowników nie pouczać – wzrusza ramionami. Skończyło się na tym, że pozostały wgłębienia, w których po opadach deszczu gromadzi się woda. – Jak przyjdzie mróz to pewnie wszystko popęka. A my chcemy mieszkać jak ludzie, tym bardziej, że o porządek zawsze dbaliśmy – dodaje z irytacją właściciel posesji.
Spotkanie było, efektów brak
We wrześniu u Ryszków pojawił się Janusz Ogiegło, prezes firmy wykonującej remont. Zapewniał, że zajmie się sprawą i po ustaleniu szczegółów skontaktuje z właścicielami. Do tej pory jednak nie otrzymali żadnej wiadomości. – Mieszkamy na peryferiach i tak też jesteśmy traktowani, jak kula u nogi – mówi emeryt, mieszkający na granicy Radlina i Rybnika. – To była ostatnia robota do wykonania i widać, że nikt się do niej nie przyłożył – uzupełnia.
– Każde prace był ustalane na bieżąco. Wtedy też osoby zainteresowane mogły zgłaszać swoje uwagi – wyjaśnia Cezary Kowalewski, kierownik budowy. – Droga, włącznie z wjazdami została odebrana przez inspektorów. Wszystko było w porządku – dodaje, podkreślając, że w tej chwili wszelkie uwagi Henryk Ryszka powinien kierować do Powiatowego Zarządu Dróg w Syryni, bo to już nie ich sprawa.
– To przestroga dla innych, by dokumentowali stan swoich posiadłości przed wkroczeniem na ich teren firm – mówi Marek Okularczyk, dyrektor PZD. – My w tych celach powołujemy radę budowy, w skład której wchodzą: przedstawiciel gminy, inwestor, wykonawca i konkretny właściciel. Dzięki temu unika się takich nieporozumień. Być może Henryk Ryszka za późno zareagował – dodaje i zapewnia, że sprawa będzie wyjaśniona.
Oby na deklaracjach się nie skończyło.
(mag)