Ze strażą związały się zaraz po ślubie
Na paradzie wystąpiły w mundurach i na… szpilkach
Niektórzy z zazdrością patrzą na doskonale prezentujące się kobiety w mundurach, inni zastanawiają się, skąd, pomimo wielu obowiązków, znajdują czas na służbę. Dla czterech kobiet z Mszany odpowiedź jest prosta. To ich sposób na życie. Janina Bura, z zawodu introligator, Mirosława Bura, nauczycielka oraz Alina Duda, pracownik administracyjny i Brygida Brudny, związana z branżą handlową, od lat działają w mszańskiej jednostce OSP. Dwie pierwsze mogą pochwalić się dziesięcioletnim stażem, kolejne w straży spędziły odpowiednio sześć i cztery lata. I pomimo, że nie wyjeżdżają do akcji pożarniczych, ich obecność w mszańskiej jednostce jest niezbędna. – To wszystko wina mężów – mówi z uśmiechem Janina Bura. – Każda na partnera życiowego wybrała sobie strażaka. To i ze strażą, chcąc nie chcąc, związałyśmy się zaraz po ślubie – dodaje.
Zasłużyły na mundur
Jak przekonują, kobieca ręka potrzebna jest wszędzie. Początkowo pomagały w sprawach organizacyjnych i dzielnie wspierały mężów. Dopingowały i trzymały kciuki za powodzenie w akcjach. Z czasem same złapały strażackiego bakcyla. Teraz angażują się w prace zarządu, Alina Duda pełni funkcję skarbnika. Mirosława Bura w szczególności dba o to, by młodzież biorąca udział w zawodach z wiedzy pożarniczej umiała jak najwięcej.
Szpilki to nie przeszkoda
Najtrudniejszy dla nich moment to akcja w Kuźni Raciborskiej, kiedy mówiło się o ofiarach śmiertelnych. Były też momenty zabawne. Sztandarową historią jest parada, w której panie wystąpiły w prawie kompletnym bojowym stroju strażackim. Prawie, bo zabrakło fachowego obuwia. Zamiast tego pojawiły się eleganckie szpilki. – Będziemy to wspominać do końca życia – śmieje się Alina Duda.
(mag)