Jak radni próbują wykiwać mieszkańców
W czerwcu 2009 r. powstał zespół radnych, pracujący nad nową siecią szkół. Minęło blisko półtora roku i nie wiadomo co ustalono. Reprezentanci mieszkańców nie zamierzają przed wyborami przedstawić wodzisławianom efektów swojej pracy. Okazuje się, że to informacje tajne. Najpierw Roman Szamatowicz mówił, że szczegóły poznamy jesienią, teraz prezydent informuje, że ich nie ujawni. Tylko on dowie się, którą szkołę należy zlikwidować czy zmienić jej charakter. Jeśli przegra wybory wszystko najpewniej trafi do kosza. Jeszcze bardziej kuriozalnie wygląda praca radnych przygotowujących zmiany statutu miasta związane m.in. z wprowadzeniem głosowania imiennego (każdy by wiedział jak konkretny radny głosował) i inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców (ich pomysły mogłyby wejść w życie). Zespół „działa” od dwóch lat i od początku był fikcją. Mimo, iż jego pomysłodawca Lech Litwora, przewodniczący rady miejskiej, wielokrotnie przekładał termin zakończenia prac, nigdy nie przedstawił propozycji zmian i przed wyborami tego nie zrobi. Okazuje się, że żadne z posiedzeń zespołu nie miało miejsca, nie wiadomo także kto był jego członkiem.
Najpierw była strategia oświatowa przygotowana trzy lata temu przez Ryszarda Zawadzkiego, obecnie posła, wówczas wiceprezydenta Wodzisławia. W czerwcu 2009 r., kiedy konieczne okazało się szukanie dalszych oszczędności w oświacie, powstał zespół pracujący nad siecią szkół pod przewodnictwem pani wiceprezydent Aleksandry Chudzik. Wraz z nią debatują radni: Czesław Rychlik, wicedyrektor Zespołu Szkół Technicznych i Teresa Rybka, emerytowany nauczyciel z Wilchw. W skład zespołu wchodzą także dwie osoby ze Szkoły Podstawowej nr 5 – nauczyciel tej placówki i radny Roman Szamatowicz oraz dyrektorka „Piątki” Ludwika Kłosińska. Jest ponadto sekretarz miasta Wojciech Mitko oraz Ryszard Ciesielski, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miasta.
Tajne przez poufne
Po tym jak dwa miesiące temu radni zmienili strategię oświaty likwidując zapisy o zachowaniu sieci szkół w obecnym kształcie, stało się jasne, że zmiany są konieczne (średnia liczba uczniów w przeliczeniu na jedną szkołę wynosi 200 osób). Wówczas padały też pytania o efekty pracy wspomnianego zespołu. Zadawała je m.in. Maria Tkocz, prezes Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego z siedzibą w Wodzisławiu.
– Nie możemy ujawniać szczegółów, ponieważ jest mowa o wielu wariantach, które niekoniecznie muszą być realizowane. To mogłoby spowodować niepotrzebne niepokoje społeczne – wyjaśniał wówczas Roman Szamatowicz. Zapytany przez nas kiedy wnioski zespołu staną się oficjalne, mówił o jesieni. Zapytaliśmy więc o nie teraz. Okazało się, że nikt poza prezydentem nie dowie się jakie są plany. – Jeśli prezydent przegra wybory, to informacje te przekaże następcy – wyjaśnia Barbara Chrobok, rzecznik Urzędu Miasta w Wodzisławiu.
Dlaczego mieszkańcy przed wyborami nie mogą dowiedzieć się, nad czym pracowali ludzie, którzy ich reprezentują?
– To jest zespół roboczy. Jest jedynie ciałem doradczym prezydenta i jego ustalenia nie muszą być realizowane. Publiczne mówienie o wszystkich szczegółach mogłoby dać odwrotny efekt od pożądanego – dodaje Barbara Chrobok.
Pracowali, ale przestali
Jeszcze bardziej kuriozalna wydaje się sprawa pseudozespołu pracującego nad statutem miasta. Blisko dwa lata temu do biura rady trafił projekt uchwały Stowarzyszenia Przejrzysty Wodzisław. Organizacja ta domagała się wprowadzenia głosowania imiennego, tak by mieszkańcy wiedzieli za czym konkretny radny podniósł rękę. Poza tym walczyli o wprowadzenie inicjatywy uchwałodawczej, a więc możliwości zgłaszania projektów uchwał przez grupę mieszkańców. Zostali zignorowani. Zmiany te okazały się niewygodne dla większości obecnych radnych. Lech Litwora, przewodniczący rady miejskiej uznał, że wprowadzenie postulatów wiąże się z koniecznością wprowadzenia zmian w statucie miasta. Poinformował, że powstał zespół radnych zajmujący się tą sprawą. Pytany przez nas wielokrotnie kiedy poznamy efekty pracy twierdził, że niebawem. Ostatni podany przez niego termin to ubiegłe wakacje. Dzisiaj dowiadujemy się, że już w czerwcu podjęto decyzję o zaprzestaniu prac. – Zmian w statucie było tak dużo, że i tak byśmy przed wyborami nie uporali się z ich wprowadzeniem. Stąd decyzja o zaprzestaniu prac zespołu – wyjaśnia Litwora. Ponadto okazało się, że żaden zespół nie istniał. Nie było żadnych spotkań czy posiedzeń. Usłyszeliśmy jedynie, że każdy radny w dowolnej chwili mógł zgłaszać swoje propozycję. Ot tak gra na zwłokę i robienie mieszkańców w konia.
Rafał Jabłoński