Doba na rowerze to dla nich pestka
KOLARSTWO
I Śląski Maraton Rowerowy.
Ponad 50 zawodników stanęło na starcie I Śląskiego Maratonu Rowerowego, imprezy zorganizowanej przez Komisję Turystyki Kolarskiej „Sokół” z Radlina. To spora liczba wziąwszy pod uwagę, że było to nie lada wyzwanie dla wytrzymałości ludzkiego organizmu. Maraton przebiegał bowiem na trasie Radlin – Wisła – Radlin. – Jedna taka pętla to 150 kilometrów jazdy. Przy czym część uczestników maratonu wybrała przejazd na jednej pętli, inni wykonają dwie takie pętle, zaś najwięksi śmiałkowie zrobią aż trzy pętle, a więc aż 450 kilometrów – wyjaśniał jeszcze przed startem Andrzej Włodarczyk, komandor maratonu. Śmiałkowie wyruszyli na trasę w południe.
Walczyli o kwalifikacje
Na pokonanie najkrótszego dystansu mieli 8 godzin, najdłuższego 24 godziny. W sumie na 150 km pojechało 21 rowerzystów, na 300 km 10, zaś na 450 km aż 22, chociaż na początku takich śmiałków było aż 34. Ostatecznie niekótrzy postanowili poprzestać na jednej albo dwóch pętlach. – Najdłuższy dystans wybrali ci zawodnicy, którzy w ten sposób chcieli wywalczyć kwalifikację do rajdu Bałtyk-Bieszczady, którego trasa liczy 1000 kilometrów – mówi Włodarczyk. Warto podkreślić, że spośród 7 zawodników radlińskiego „Sokoła”, startujących w maratonie najdłuższy dystans wybrało 3.
Goście z Krakowa
Najszybciej dystans 450 km ukończyło trzech zawodników z Krakowa: Bogusław Szyszko, Jacek Kozioł i Robert Kądziołka, którzy na mecie zameldowali się po 15 godzinach i 40 minutach jazdy. Najlepszy zawodnik Sokoła Mateusz Mitko przyjechał na metę po 18 godzinach i 20 minutach, co dało mu 8 miejsce. Andrzej Włodarczyk zajął miejsce 13, z czasem 19 godzin i 5 minut, zaś Leszek Ryczek minął metę z 14 wynikiem i czasem 20 godzin i 55 minut.
(art)