Ważne zwycięstwa Skrbeńska, Godowa i Krzyżkowic
Emocji w A-klasach nie brakowało. Kontrowersje w Baranowicach.
LKS Skrbeńsko – MKS 32 Radziejów 2:0
Bramki dla Skrbeńska: Mariusz Schumann, Jacek Porwoł
Podtekstów w tym meczu nie brakowało, wszakże jeszcze jesienią trener Skrbeńska Wiesław Herda był szkoleniowcem drużyny z Radziejowa. Jego drużyna pokonała gości 2:0, będąc zespołem lepszym. Gospodarze wyszli na prowadzenie już około 10 minuty meczu, kiedy po długim wrzucie z autu do siatki trafił Schuman. Goście byli bliscy wyrównania, kiedy zawodnik Radziejowa trafił w poprzeczkę. W drugiej połowie gospodarze kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń, raz po raz atakując bramkę rywala. Jeden z takich zaczepnych wypadów przyniósł powodzenie w 72 minucie. Skrbeńsko cieszy się z kolejnych trzech punktów, ale trener tej drużyny tonuje nastroje. – Oczywiście jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa, ale nie możemy spocząć na laurach i musimy wygrywać kolejne mecze, bo przecież nikt nie wie ile tak naprawdę drużyn spadnie do B-klasy – mówi Wiesław Herda, trener gospodarzy.
KS Kuźnia Raciborska – Naprzód 37 Krzyżkowice 2:3
Bramki dla Naprzodu: Mateusz Węglarz, Leszek Urbański, samobójcza
Do przerwy goście przegrywali w Kuźni 1:0, ale tuż po zmianie stron wyrównał Węglarz, który najprzytomniej zachował się w zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym. Gospodarze ponownie jednak wyszli na prowadzenie. Drużyny Naprzodu taki obrót spraw jednak nie załamał, tym bardziej, że grała już w przewadze jednego zawodnika. Po raz kolejny wypada pochwalić trenera Sitkę za trenerskie wyczucie. Dwaj wprowadzeni przez niego rezerwowi przeprowadzili akcję bramkową na 2:2, sfinalizowaną przez Urbańskiego. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów już w doliczonym czasie gry zawodnik Kuźni skierował piłkę do własnej siatki i goście mogli cieszyć się z niezwykle ważnego zwycięstwa. – W ostatnim czasie moja drużyna się rozkręciła. Przede wszystkim pokazaliśmy dziś charakter, bo dwukrotnie przegrywaliśmy i mimo to potrafiliśmy wyjść z tarapatów – cieszył się Błażej Sitko, trener Naprzodu.
Polonia Łaziska – KS Wielopole 1:1
Bramka dla Polonii: Jarosław Pietrzak
Bez większych emocji w Łaziskach. Osłabiona brakiem czterech podstawowych zawodników Polonia nie była w stanie wygrać z walczącym o utrzymanie Wielopolem. Do przerwy kibice nie obejrzeli bramek. Po zmianie stron na prowadzenie wyszli gospodarze. Pietrzak najpierw ładnie przyjął piłkę po podaniu z rzutu rożnego, a następnie uderzył precyzyjnie nie dając szans bramkarzowi Wielopola. W końcówce gra gospodarzy siadła, co rywale wykorzystali zdobywając wyrównanie. – Takie są realia tej klasy rozgrywkowej, że nie zawsze można liczyć na pełny skład. Dziś w naszej grze było widać kadrowe ubytki. W końcówce zabrakło nam sił, z kolei rywal był chyba bardziej zdeterminowany i zdołał wyrównać – powiedział Mirosław Szwarga, trener Polonii.
Forteca Świerklany – Wicher Wilchwy 1:0
Długo zanosiło się na to, że z pewną już awansu Fortecą ekipa z Wilchw będzie w stanie ugrać przynajmniej jeden punkt. Bramkę straciła pod koniec meczu, nie wykorzystując wcześniej kilku swoich sytuacji na zdobycie gola. – Nawet w momencie kiedy przegrywaliśmy, moja drużyna mogła się pokusić o zdobycie gola, bo sytuacji ku temu nie zabrakło. Przed meczem mieliśmy trochę obawy o wynik tego meczu, ale teraz odczuwamy niedosyt, bo remis był naprawdę w zasięgu ręki – mówi Adrian Konieczny, trener Wichra.
LKS Baranowice – Start Mszana 2:1
Bramka dla Startu: Wojciech Gruszka
Piłkarze z Mszany po meczu sporo pretensji mieli do arbitra zawodów, który ich zdaniem podejmował dla Startu wyłącznie niekorzystne decyzje. Wyrzucił z boiska m.in. Łukasza Szkatułę, który obejrzał dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę. – Trudno się gra przeciwko drużynie, która musi się utrzymać. To nie myśmy przegrali, tylko sędzia nam przegrał to spotkanie. Przeciwnik mógł nas kopać, grać rękami a sędzia nie reagował, albo reagował przeciwko nam, jak w przydatku sytuacji kiedy nasz zawodnik dostał czerwoną kartkę – powiedział zdenerwowany Marian Piechaczek, trener Startu, zarzucając głównemu arbitrowi spotkania Jaruchewiczowi stronniczość. – Na boisku panowały trudne warunki. Podejmowałem decyzje takie jakie podejmowałem. Cóż mogę powiedzieć. Trudno, żeby zadowolony był trener drużyny, która przegrała. To są jego subiektywne odczucia – powiedział Damian Jaruchewicz, arbiter główny spotkania w Baranowiczach.
Olza Godów – Orzeł Jankowice 1:0
Bramka dla Olzy: Krystian Polichowski
Skromne, ale niezwykle cenne zwycięstwo drużyny Leszka Micała. Mecz rozgrywany był na bardzo ciężkiej murawie, porządnie zalanej niedzielnymi opadami deszczu. W tych dość wodnistych warunkach lepiej spisali się zdeterminowani gospodarze, którzy stworzyli więcej sytuacji bramkowych. Jedną z nich udało się gospodarzom wykorzystać na 20 minut przed końcem spotkania. – Zdobyliśmy bardzo ważne trzy punkty. W przekroju meczu uważam, że na nie zasłużyliśmy bo byliśmy drużyną lepszą. Przed nami kolejne ważne mecze, bo większość drużyn z dołu tabeli punktuje i chyba do końca będziemy musieli bronić się przed spadkiem – mówi Leszek Micał, trener Olzy.
KS Kornowac – Naprzód Zawada 3:1
Bramka dla Naprzodu: Bartosz Byczek
Na błotnistym boisku w Kornowacu gospodarze wszystkie swoje bramki zdobyli po stałych fragmentach gry, przyjmując chyba najlepszą taktykę na trudne warunki. Z ciężkim boiskiem zupełnie nie poradzili sobie goście. Jedynego gola dla Zawady zdobył Byczek, który zdecydował się na strzał z dystansu. Takich prób było w wykonaniu gości jednak za mało i z Kornowaca wyjechali bez punktu. - Boisko nie nadawało się do rozgrywania meczu, mimo to sędzia dopuścił do zawodów. Dziś było ciężko grać w piłkę, stąd na boisku więcej było kopaniny niż dobrej piłki. Może bardziej doświadczony zespół poradziłby sobie w takich warunkach. Nas nie było stać dziś na więcej – powiedział Robert Tkocz, trener Naprzodu.
Unia Turza – Czarni Nowa Wieś 2:1
Bramki dla Unii: Rafał Mitko – 2
Mecz w Turzy rozgrywany był w trudnych warunkach, więc o finezyjną grę było trudno. Mimo to akcji bramkowych z obu stron nie zabrakło. O jedną więcej wykorzystali gospodarze, którzy mają w swoich szeregach niezawodnego Mitkę. W obu przypadkach idealne piłki dogrywał Jambor, po których młody napastnik wychodził sam na sam z bramkarzem gości. – Dziękuję chłopakom za zaangażowanie, bo gra w tych warunkach kosztowała sporo wysiłku, była niebezpieczna a nikt nie odstawiał nogi. Wygraliśmy zasłużenie bo byliśmy dziś zespołem lepszym – powiedział Mirosław Karpiuk, trener Unii.
oprac. (art)