Skrbeńsko wyrwało się z dna. Olza Godów coraz niżej
Kolejka ważnych wyników, być może decydujących o losach naszych drużyn w A-klasie.
Orzeł Palowice – Polonia Łaziska 1:2
Bramki dla Polonii: Jarosław Pietrzak, Krzysztof Oślizło
Goście lepiej poradzili sobie na błotnistym boisku w Palowicach, obie bramki strzelając jeszcze w pierwszej połowie. Wynik otworzył Pietrzak po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. W drugiej połowie Polonia mogła podwyższyć, ale seryjnie marnowała stworzone okazje. Mogło się to zemścić, bo gospodarze zdobywając kontaktowego gola złapali wiatr w żagle i Poloniści do samego końca musieli grać uważnie, by nie stracić cennego zwycięstwa. – Zabrakło nam w tym meczu przede wszystkim skuteczności, przez co końcówka zrobiła się dosyć nerwowa – komentuje Mirosław Szwarga, trener Polonii.
Czarni Przepędza – LKS Skrbeńsko 1:2
Bramki dla Skrbeńska: Bartosz Bilik, Krzysztof Skóraś
Do przerwy obie drużyny nie potrafiły pokonać bramkarza rywali. W konstruowaniu zaczepnych akcji nie pomagało przesiąknięte wodą boisko. Dopiero w drugiej połowie na prowadzenie wyszli gospodarze. I kiedy wydawało się, że Skrbeńsko wyjedzie z Przegędzy z pustym kontem punktowym, na 7 minut przed końcem wyrównał Bilik. 5 minut później było już 2:1 dla gości. Dzięki zabójczej końcówce drużyna Wiesława Herdy zdobyła niezwykle ważne 3 punkty i opuściła już spadkową strefę. – Drużyna Czarnych to bardzo solidna ekipa i musieliśmy się bardzo namęczyć żeby wygrać ten mecz. Myślę, że w Przegędzy jeszcze niejedna drużyna straci punkty, dlatego chwała moim chłopakom za walkę na tym ciężkim boisku – mówi Wiesław Herda, trener Skrbeńska.
Start Mszana – Olza Godów 3:0
Bramki dla Startu: Łukasz Adamczyk, Patryk Marek, Damian Król
Drużyna Mszany dość łatwo pokonała ekipę z Godowa. Do przerwy prowadziła co prawda tylko 1:0 po bramce Adamczyka z rzutu wolnego, ale po zmianie stron cofnięci na własną połowę gospodarze całkowicie mogli rozbić rywala. Po szybkich kontrach skończyło się na dwóch bramkach. – Mój zespół wyciągnął wnioski z przegranego meczu z Chwałowicami i dziś zagrał z głową, tak jak żeśmy sobie to rozplanowali. Udało się nam wciągnąć rywala na własną połowę i go skontrować – chwalił swoją drużynę Marian Piechaczek, trener Startu. – Mszana była drużyną lepszą, która lepiej operowała piłką i lepiej czuła się na ciężkiej murawie. Próbowaliśmy walczyć, ale niewiele z tego wynikało – powiedział z kolei Leszek Micał, trener Olzy.
Wicher Wilchwy – LKS Rój 0:3
Gospodarze do przerwy przegrywali 0:2 i był to wynik adekwatny do tego co działo się na boisku, gdzie drużyna beniaminka miała sporą przewagę. W drugiej części meczu Wicher próbował nacierać na bramkę rywala, ale jedynym efektem tego były szybkie kontry Roju. Jedna z nich zakończyła się kolejną bramką dla gości i tym samym pogrzebane zostały nadzieje Wichra na jakiekolwiek zdobycze punktowe. – Rywale byli dziś po prostu drużyną lepszą, lepiej zorganizowaną i trzeba im pogratulować wygranej. My mamy pewne problemy kadrowe, w drużynie gra sporo młodych zawodników i dziś było widać na boisku większe doświadczenie rywala – mówi Adrian Konieczny, trener Wichra.
Naprzód 37 Krzyżkowice – LKS Górki Śl. 2:1
Bramki dla Naprzodu: Urbański Leszek, Styrnol Paweł
Do przerwy obie drużyny zagrały na zero z tyłu. I bardziej cieszyć mogli się z tego gospodarze, bo to drużyna przyjezdnych była bliższa zdobycie gola. Udało się go zdobyć Górkom około 60 min. Kilka minut później trener Sitko wprowadził na plac gry rezerwowych Urbańskiego i Styrnola. Okazało się, że trenerski nos go nie zawiódł, bo obaj zawodnicy wpisali się na listę strzelców, dzięki czemu Naprzód wygrał bardzo ważny mecz. – W zasadzie to chyba lepsi w tym meczu byli goście, którzy długo walili głową w mur. My raczej koncentrowaliśmy się na grze defensywnej. Cieszymy się, że udało się zdobyć dwa gole i wygrać to niezwykle ważne spotkanie – powiedział Błażej Sitko, trener Naprzodu.
Naprzód Zawada – Ocice Racibórz 2:4
Bramki dla Naprzodu: Zbigniew Poloczek, Łukasz Dąbek
Sporo działo się w pierwszej połowie tego meczu. Najpierw na prowadzenie wyszły Ocice, ale gospodarze odpowiedzieli dwoma bramkami. Na przerwę drużyny schodziły jednak z wynikiem remisowym, bo goście jeszcze przed gwizdkiem sędziego zdołali wyrównać. Początek drugiej połowy piłkarze Naprzodu zupełnie przespali i stracili kolejne dwie bramki, na które nie byli w stanie już odpowiedzieć. Postawę drużyny z Zawady krytycznie ocenił jej prezes. – Ci młodzi chłopcy zbyt szybko uwierzyli, że są już gwiazdami. A tymczasem bez potu, bez walki i stałego zaangażowania nie da się wygrać meczu. Przegraliśmy na własne życzenie. Co z tego, że byliśmy w posiadaniu piłki może nawet przez 70 procent czasu gry, skoro nie strzelaliśmy na bramkę rywala – powiedział Jan Zemło, prezes Naprzodu.
LKS Brzezie – Unia Turza 2:3 1:2
Bramki dla Unii: Sławomir Szkonter, Rafał Mitko – 2
Dwukrotnie Unici wychodzili w tym meczu na prowadzenie (w 17 i 41 min) i dwukrotnie go tracili. Druga bramka dla Brzezia padła już po przerwie i wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów. W 90 minucie w polu bramkowym gospodarzy doszło do sporego zamieszania, w którym najwięcej zimnej krwi zachował młody Mitko, zdobywając zwycięskiego gola. – Po ciężkim boju, w trudnych warunkach udało nam się wygrać. Mój zespół pokazał w tym meczu przede wszystkim ogromny charakter. Cieszymy się, że po trzech kolejnych, dosyć pechowych porażkach dziś wreszcie wygraliśmy – mówi Mirosław Karpiuk, trener Unii.
oprac. (art)