Drogowcy zapomnieli o znakach
Niechlujstwo robotników może kierowców uderzyć po kieszeni.
Nie lada przeżycia funduje kierowcom brygada, zajmująca się w Gorzycach łataniem dziur na gminnych drogach. Jej system pracy wygląda następująco – jednego dnia na danej ulicy w miejscu ubytków wybiera się z jezdni zniszczony asfalt, siłą rzeczy tworząc spore wyrwy. Drugiego dnia tak przygotowany odcinek zostaje połatany. I tu pojawia się problem.
– Jechałem wczesnym rankiem ulicą Graniczną w Turzy. Było jeszcze ciemno, więc nie widziałem, że w asfalcie zrobiono ogromne wyrwy. O mało co w takiej dość głębokiej dziurze nie urwałem koła. Skandalem jest to, że nie było w tym miejscu ani jednego znaku ostrzegawczego. Jak mam nad ranem albo wieczorem widzieć, że w drodze naraz pojawiły się tak głębokie ubytki? – pyta nasz czytelnik. Kilka dni później sami byliśmy świadkami systemu pracy brygady. W czasie „przygotówki” do asfaltowania ubytków w jezdni na ulicy Poprzecznej w Rogowie, ani podczas samego asfaltowania tej ulicy nie było tam ani jednego znaku ostrzegającego kierowców o robotach drogowych i zalecającego zwrócenie większej uwagi na stan jezdni.
Zapytaliśmy w Urzędzie Gminy, któremu podlega brygada, dlaczego nie używa ona znaków ostrzegających. Być może takowych w ogóle nie ma na swym stanie. – Trudno mi powiedzieć czemu tych znaków brygada nie używa. Na 100 procent ma je na swoim wyposażeniu. Jeśli rzeczywiście dochodzi do takich przypadków to zobligujemy kierownika brygady by takie sytuacje nie miały więcej miejsca, bo oczywiście tak być nie powinno – wyjaśnia Wioletta Langrzyk z Urzędu Gminy w Gorzycach.
(art)