Nowa droga a już się sypie
Fuszerka na Tartakowej.
Ulica Tartakowa w Lubomi w całości została zmodernizowana w zeszłym roku. Gmina dostała na jej gruntowny remont 366 tys. zł z Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych. Drugie tyle dołożyła z własnego budżetu. Dziś gminni urzędnicy się wściekają, bo nowa droga już zaczyna się sypać. W jednym miejscu zarwał się chodnik i krawężnik, w innym opadł asfalt. – Prawdopodobnie wykonawca nie wykonał wszystkiego zgodnie z projektem. Być może użył nie takich materiałów jak trzeba do podbudowy tej drogi – denerwuje się Maria Fibic, zastępca wójta Lubomi.
Nie upilnowani
Pani wójt uważa, że to kolejny efekt wadliwego prawa dotyczącego zamówień publicznych. – Musimy wybierać najtańsze oferty. A oferenci proponują bardzo niskie ceny, co później odbija się na efektach roboty. Okazuje się, że ktoś się przeliczył i na czymś musi zaoszczędzić. Najczęściej zapewne oszczędza na materiale. Wykonawców Tartakowej staraliśmy się pilnować na każdym kroku, ale i tak najwyraźniej to nie pomogło – mówi Maria Fibic.
Dobrze przypilnować innych
Teraz firma, która modernizowała drogę w ramach gwarancji będzie musiała ją naprawić. A lubomscy urzędnicy już muszą myśleć nad tym, by lepiej przypilnować wykonawców innych inwestycji, które obecnie są wykonywane w gminie. Ot chociażby tych, którzy remontują ośrodki kultury w Lubomi i Syryni. Przypomnijmy, oferty cenowe za gruntowny remont tych placówek zaproponowane przez firmy, które zwyciężyły w przetargach były dwukrotnie niższe niż kosztorysy inwestorskie. Strach pomyśleć czym tutaj mogą zakończyć się ewentualne nadmierne oszczędności. Oby po roku nikomu na głowę nie spadł jakiś podwieszany sufit.
(art)