Tak źle nie było od 13 lat
Poniedziałek, godz. 13.30, ul. Wiejska w Nieboczowach (główna droga wsi)
Wielka woda dała o sobie znać ponownie po 13 latach. Jeśli wały przeciwpowodziowe nie wytrzymają, sytuacja może być dramatyczna. Oby nie powtórzył się 1997 r.
Najbliższe godziny i dni zdecydują czy będzie wielka powódź i powtórka z 1997 r. Wszystko zależy od tego jak długo będzie padał deszcz, czy wytrzymają wały przeciwpowodziowe w okolicach Olzy i co Czesi zamierzają zrobić w związku z zapełnionymi zbiornikami.
Posiedzenie sztabu kryzysowego
W związku z zagrożeniem powodziowym starosta wodzisławski Jerzy Rosół zarządził w poniedziałek na godz. 11.00 posiedzenie sztabu kryzysowego.
Podczas posiedzenia uczestnicy zapoznali się z sytuacją na Odrze. W Chałupkach stan alarmowy był przekroczony o 2 metry 9 cm, w Krzyżanowicach – o 3,13 m. Jeszcze w sobotę o godz. 14.00 Odra miała stan ostrzegawczy, w niedzielę o godz. 14.00 więc po upływie doby – już stan alarmowy. Znacznie przekroczony stan alarmowy utrzymuje się na całym odcinku Odry w powiatach raciborskim i wodzisławskim. Najgorsze jest tempo przyboru wody. O ile w poniedziałek rano wody przybierało około 10 cm na godzinę, to przed południem było to już około 20 cm na godzinę.
– Martwimy się o wały w Olzie. Jeśli one puszczą, sytuacja będzie kłopotliwa – przyznaje Jerzy Rosół.
Według prognoz Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach w poniedziałek wieczorem stan Odry może przekroczyć 9 metrów. Zdecydowano więc o otwarciu Polderu Buków.
Najgorsza sytuacja Nieboczów
Stan Odry wynoszący dziewięć metrów będzie oznaczał zagrożenie podtopieniami w gminie Lubomia, szczególnie w Nieboczowach – mówi kpt. Marek Misiura, komendant wodzisławskiej straży pożarnej. Według szacunków strażaków zagrożone zalaniem jest około 50, 60 gospodarstw. Jerzy Rosół przyznaje, że był w Nieboczowach i spotkał się z mieszkańcami. – Ze spokojem czekają na rozwój wypadków. Oświadczyli, że zostają – mówi Jerzy Rosół. Przyznaje, że do rozwiązania będzie temat dziesięciu osób przebywających w Domu Chleba. To ośrodek opiekujący się ludźmi bezdomnymi, chorymi i starymi. W razie zalania trzeba będzie znaleźć im lokum, twierdzi starosta. Na razie podtopienia objęły wyrobiska pożwirowe.
Prognozy krótkoterminowe udostępnione wojewódzkiemu sztabowi kryzysowemu przewidują ciągłe opady do środy. Najbardziej intensywne opady mają niestety wystąpić w górnym biegu Odry, czyli w naszym rejonie.
Co zrobią Czesi?
Przygraniczne rejony Czech są podobnie zagrożone. Tamtejsze zbiorniki przeciwpowodziowe są pełne. Przy czym, jak poinformował komendant, Czesi bardzo ostrożnie podchodzą do kwestii spuszczenia wody. Może się to odbić na ich bezpieczeństwie. Trochę lustro wody obniżyli w weekend, ale błyskawicznie zbiorniki napełniły się po brzegi.
Dyscyplinować gapiów
Starosta poprosił policję o usunięcie z miejsc zagrożonych zbierających się gapiów. Coraz więcej osób pojawia się na mostach, w rejonach wałów. Robią zdjęcia, pokazują wielką wodę dzieciom. Nie jest to bezpieczne, a może utrudnić działania służbom.
Sto interwencji
Ponad sto interwencji związanych z podtopieniami, opadami deszczu i silnym wiatrem zanotowała do poniedziałku straż pożarna. – Do niedzieli mieliśmy 71 zakończonych interwencji. Do tego należy dołożyć 36 interwencji, które są w toku – mówił podczas posiedzenia sztabu st. kapitan Bartosz Deberny, naczelnik wydziału operacyjno – szkoleniowego wodzisławskiej straży. Jeszcze w niedzielę najczęściej wyjeżdżała do akcji w Wodzisławiu, w poniedziałek już do Lubomi.
Były to głównie zalane piwnice, powalone drzewa. Z powodu podtopień jest zamkniętych kilka dróg. To droga wojewódzka 932 w Marklowicach, ulica gen. Maczka w Rydułtowach i drogi w Bukowie do Lubomi i Ligoty Tworkowskiej.
Były to głównie zalane piwnice, powalone drzewa. Z powodu podtopień jest zamkniętych kilka dróg. To droga wojewódzka 932 w Marklowicach, ulica gen. Maczka w Rydułtowach i drogi w Bukowie do Lubomi i Ligoty Tworkowskiej.
Panika nie pomaga
Starosta zapowiada rozważne działania. Przyznaje, że poprzednie lata nauczyły postępowania w tego typu sytuacjach. Sianie paniki, rzucanie do akcji dużych sił nie sprawdza się.
– Mam nadzieję, że w tym gronie nie będziemy musieli się już spotykać – tymi słowami Jerzy Rosół zakończył posiedzenie sztabu kryzysowego licząc, że sytuacja poprawi się.
Tomasz Raudner