Odra popłynęła w Lubinie w kierunku I ligi

Już w 44 sekundzie wyjazdowego spotkania z Zagłębie Lubin wodzisławianie stracili pierwszego gola. To była dosłownie pierwsza akcja miejscowych. Iljan Micanski z Mouhamadou Traore rozerwali defensywę Odry jednym podaniem – ten pierwszy bez problemu pokonał Arkadiusza Onyszkę. W kolejnych minutach meczu wydawało się, że miejscowi zaaplikują słabo grającej drużynie Brosza kolejne gole. Na posterunku czuwał jednak bramkarz Odry, który nie dał się zaskoczyć licznym wrzutkom w pole karne. Z czasem impet gospodarzy zelżał. Po przerwie na placu gry pojawił się Koba Szalamberidze, który ożywił grę wodzisławian. Już dwie minuty po zmianie stron Odra wyrównała. Sędzia odgwizdał rzut karny za faul na Piotrze Piechniku, a jego pewnym egzekutorem został Aleksander Kwiek.

 

 

Od tego czasu wodzisławianie nabrali pewności siebie i zaczęli stwarzać groźne sytuacje. Najlepszą okazję zmarnowali w 60 minucie Szalamberidze i Piotr Piechniak. Ten pierwszy przegrał pojedynek jeden na jeden z bramkarzem Zagłębia, z kolei przy próbie dobitki do pustej bramki nie popisał się Piechniak, który posłał piłkę nad poprzeczką. Sytuacja ta zemściła się kwadrans później. Onyszko wygrał pojedynek z Traore, ale dobitka Fernando Dinisa była na tyle precyzyjna, że przy niej bramkarz Odry był już bez szans. W 80 min Daniel Bueno zdobył gola, ale sędzia bramki nie uznał, odgwizdując pozycję spaloną Brazylijczyka. Jeśli był spalony – to milimetrowy… W ostatniej  minucie wyrównać mógł Stanislav Velicky – obrońca gości przedrylował dwóch lubinian i strzelił w … poprzeczkę.

 

 

Odra przegrała w Lubinie, bo w pierwszej połowie zagrała zbyt bojaźliwie, a w drugiej nieskutecznie. Tym samym spadła do strefy spadkowej, z której wyrwać będzie się niezwykle trudno. Wodzisławianie muszą wygrać ze Śląskiem i walczyć o punkty na wyjeździe z Wisłą Kraków. A i to nie wystarczy jeśli rywale w walce o utrzymanie również będą wygrywać.

 

(art)