Oświadczenia nic nie warte?
Mijają kolejne miesiące, a do Nieboczów nie dotarli jeszcze rzeczoznawcy, którzy mieliby dokonać wyceny nieruchomości należących do tych mieszkańców, którzy zgadzają się na opuszczenie swojej miejscowości tylko pod warunkiem odbudowy wsi w innym miejscu. Pod koniec ubiegłego roku Andrzej Markowiak, zastępca dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach ds. budowy zbiornika Racibórz Dolny, mówił w rozmowie z nami, że być może wyceny ruszą z końcem marca. – Tymczasem do dziś nie ogłoszono nawet przetargu na wykonawcę. A upłynęło już 8 miesięcy od czasu kiedy złożyliśmy w RZGW zgody na wycenę – nie kryje rozczarowania Łucjan Wendelberger, sołtys Nieboczów.
Ustępstwa na nic?
Jak podkreśla zastępca dyrektora RZGW, nie ma się co śpieszyć, bo i tak rzeczoznawca opłacony za publiczne pieniądze nie dokona wyceny nieruchomości, jeśli jej właściciel nie podpisze najpierw aktu notarialnego na jej zbycie. A takich aktów nieboczowianie jeszcze nie podpisali. I na razie słyszeć o tym nie chcą. Najpierw muszą poznać kwotę wyceny i ją zaakceptować. Dlatego ponad pół roku temu złożyli oświadczenia, zgadzając się na wstępną wycenę na polskich zasadach. To i tak było dużym ustępstwem z ich strony, bo do tamtego czasu, o takiej wycenie, uwzględniającej stopień zużycia nieruchomości, nie chcieli nawet słyszeć.
Wycenimy tych, którzy podpiszą akty
Zdaniem dyrektora Markowiaka oświadczenia te nie są wystarczające. Dlaczego, skoro jeszcze kilka miesięcy temu sam je chwalił, nazywając posunięcie nieboczowian krokiem naprzód? – Może dojść do takiej sytuacji, że wydamy na rzeczoznawcę publiczne środki, które mogą pójść na marne, bo właściciel wycenionej nieruchomości może się rozmyślić. Akty notarialne przed taką sytuacją nas zabezpieczają – wyjaśnia Markowiak. W Nieboczowach na wieść o tym zgrzytają zębami. – Przecież wcześniej RZGW płaciło nawet za kilkukrotne wyceny tej samej nieruchomości. Wtedy też było to robione za publiczne pieniądze i jakoś nie było mowy o ich marnotrawieniu. Rzeczoznawcy RZGW tak długo wyceniali, aż wycena zadowoliła właściciela nieruchomości, byle tylko się go z Nieboczów pozbyć – nie kryje irytacji Wendelberger. Jego zdaniem to kolejny element gry skierowanej na rozkruszenie grupy, która zgadza się opuścić Nieboczowy, ale tylko pod warunkiem wspólnych przenosin do nowej miejscowości na Dąbrowach.
Artur Marcisz