Turza pnie się w górę, Godów na topie
Mecze drużyn z powiatu wodzisławskiego w rybnickiej i raciborskiej A–klasie
Naprzód Zawada – Buk Rudy Wielkie 1:0Bramka dla Naprzodu: Bartosz Byczek
W pierwszej połowie gospodarze zdecydowanie nadawali ton grze, czego efektem była bramka Byczka. Uśpieni prowadzeniem w drugiej połowie zawodnicy z Zawady znacznie spuścili z tonu, przez co nie udało się podwyższyć rezultatu. – Niepotrzebnie poszliśmy z rywalem na wymianę ciosów. Ci chłopcy mają predyspozycje do zupełnie innej gry, takiej jaką zaprezentowali w pierwszej części spotkania. Bo w drugiej połowie na boisku rządził chaos – podsumował spotkanie Jan Zemło, prezes Naprzodu.
Czarni Nowa Wieś – Naprzód 37 Krzyżkowice 3:0
Do przerwy Krzyżkowice przegrywały 2:0 i w grze gości trudno było szukać jakichkolwiek plusów, które pozwalałyby drużynie powalczyć o punkty w Nowej Wsi. Ostatecznie przemeblowana drużyna, z której odeszło kilku zawodników podstawowego składu przegrała 3:0. O skali problemów Krzyżkowic świadczyć może chociażby fakt, że drużyna pojechała na wyjazdowe spotkanie raptem w 12 zawodników.
Unia Turza – LKS Samborowice 2:1
Bramki dla Unii: Paweł Hanc, Mateusz Piskorek
Drugie wiosenne zwycięstwo odniosła ekipa z Turzy. Najpierw na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Hanc, kiedy goście zdołali wyrównać kolejna indywidualna akcja tym razem Piskorka wybiła Samborowicom myśli o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. – Wygraliśmy zasłużenie, bo byliśmy w tym meczu drużyną lepszą i dyktowaliśmy na boisku warunki gry – mówi Mirosław Karpiuk, trener Unitów.
MKS 32 Radziejów – Polonia Łaziska 3:3
Bramki dla Polonii: Jarosław Pietrzak, Wojciech Oślizło, Seweryn
Polonia wygrywała już na trudnym terenie w Radziejowie 2:0. Obie bramki padły po dośrodkowaniach z rzutów rożnych. Niestety później słabiej spisała się defensywa łaziszczan, którzy zaczęli popełniać błędy. Gospodarze potrafili je wykorzystać i doprowadzili do remisu. Jedna z bramek padła po samobójczym trafieniu zawodnika Polonii. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 3:3, a trzeci gol dla Polonii padł również po rzucie rożnym, tyle że zawodnik gościł uderzył bezpośrednio na bramkę zaskakując bramkarza gospodarzy. – Zagraliśmy dobre zawody tylko w pierwszej połowie. W drugiej wyglądało już to znacznie gorzej stąd taki a nie inny wynik – mówi Mirosław Szwarga, trener Polonii.
Czarni Przepędza – Start Mszana 1:2
Bramki dla Startu: Janusz Muszyński, Karol Dzierżęga
Mszana dość pewnie pokonała Czarnych, była w tym meczu drużyną lepszą, lepiej wybieganą i grającą ciekawszą piłkę. – Obawiałem się troszkę tego meczu, bo miałem w pamięci jesienne wcześniejsze spotkania z tą drużyną – powiedział Marian Piechaczek, trener Startu. Mszana straciła gola przez gapiostwo swojej defensywy. Najpierw bramkarz Startu odbił piłkę uderzoną z dystansu, dopadł do niej zawodnik gospodarzy, ale trafił w słupek. Kolejna poprawka była już skuteczna.
Wicher Wilchwy – Orzeł Jankowice 1:1
Bramka dla Wichra: Dariusz Wojtalik
W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiała drużyna gości. Po zmianie stron przebudzili się piłkarze gospodarzy, którzy wreszcie zaczęli stwarzać zagrożenie pod bramką Orła. Wynik meczu wyrównał strzałem głową Wojtalik. Wicher miał jeszcze kilka dogodnych sytuacji, ale ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów. – Z jednej strony czujemy pewien niedosyt, z drugiej cieszymy się z tego punktu, bo drużyna Orła jest rywalem, który wyjątkowo nam nie leży – podsumował spotkanie Adrian Konieczny, trener Wichra.
LKS Skrbeńsko – Pierwszy Chwałowice 1:1
Bramka dla Skrbeńska: Tomasz Dudeńko (k)
– Myśmy grali i stwarzali sytuacje, a rywal miał chyba tylko jedną i strzelił gola. Zemściły się na nas niewykorzystane okazje – mówi Wiesław Herda, nowy trener Skrbeńska. Drużyna zajmuje obecnie przedostatnie miejsce, mając na koncie raptem 8 punktów, ale działacze tego zespołu zapowiadają walkę o utrzymanie. Stąd angaż nowego trenera i kilku nowych zawodników.
LKS Baranowice – Olza Godów 1:4
Bramki dla Olzy: Łukasz Borek, Przemysław Wodecki, Krzysztof Łysek – 2
Olza kończyła mecz w dziewiątkę. Czerwone kartki w końcówce spotkania obejrzeli Sebastian Borek i Dawid Janeta. – Sędzia niepotrzebnie nas wykartkował, nie były to aż takie przewinienia – uważa Leszek Micał, trener Olzy. Ogólnie jednak w Godowie panuje duże zadowolenie. – Ani jednego sparingu nie zagraliśmy w optymalnym składzie, ponadto kilka dni przed sezonem wzmocniło nas dwóch zawodników, którzy wystąpili w podstawowym składzie. Dlatego cieszymy się, że udało się osiągnąć tak okazały wynik – mówi Micał. Dwa gole zdobył jeden z nowych zawodników Krzysztof Łysek.
(art)