Byliśmy mniej dojrzali
15 lat samodzielności z udziałem wyjątkowych gości.
W środę 17 marca w Pszowie odbyło się spotkanie przedstawicieli władz pięciu miejscowości, które usamodzielniły się 15 lat temu. Oprócz Pszowa to Marklowice, Miasteczko Śląskie, Chełm Śląski i Imielin. Samorządowcy spotykają się co roku, teraz wypadła kolej na Pszów, aby ugościł zaprzyjaźnione gminy. Korzystając z okazji porozmawialiśmy z Józefem Myśliwczykiem, przewodniczącym rady miasta Miasteczko Śląskie
– Jak układają się kontakty z Pszowem?
– Kontakty z Pszowem układają się pomyślnie. Tu jest bazylika mniejsza, kiedyś oglądałem ten kościół, bardzo mi się podoba. Rozpropagowałem go u siebie. Ja pochodzę z parafii o tej samej nazwie Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Żeglinie. Nasza parafia jest dekanalna. Miasteczko Śląskie do niej niegdyś należało, ale od stu lat jest samodzielną parafią. Cieszę się, że tu przyjechałem, bo znowu będę mógł zobaczyć bazylikę.
– Z perspektywy czasu myśli Pan, że odłączenie to dobra decyzja?
– To była bardzo dobra decyzja, bo to co osiągnęliśmy przez te 15 lat jako samodzielna gmina, tego byśmy i przez 30 lat nie mieli pod Tarnowskimi Górami. Mamy hutę cynku, ona nam trochę zalegała z opłatami, ale wychodzi na prostą. Liczę, że pójdzie to w dobrą stronę. Rozwija się też budownictwo jednorodzinne. Sprzedaliśmy 80 działek pod zabudowę.
– Wy macie problemy z hutą, Pszów ma swoje z hałdą i kopalnią.
– Tak, znam to, omawialiśmy to przy jednym z poprzednich spotkań. Ale Pszów mi się podoba, to zorganizowana miejscowość. Myśmy mieli prawa miejskie, ale w 1975 roku zostaliśmy wcieleni do Tarnowskich Gór. Czekaliśmy 19,5 roku na odzyskanie praw miejskich.
– Czyli Pana zdaniem Pszów w momencie odłączenia w 1995 roku był lepiej przygotowany do samodzielności?
– Tak. Myśmy mieli bardzo złe początki. Z samego Żeglina wyprowadziło się 400 rodzin ze względu na złe warunki ekologiczne. Wszyscy uciekali.
rozmawiał Tomasz Raudner