Mieli grać ładnie, wyszło jak zawsze
Na inaugurację wiosennej rundy spotkań Odra Wodzisław zaledwie zremisowała bezbramkowo na własnym stadionie z Lechią Gdańsk.
Każde pytanie o stan przygotowań drużyny do rundy trener Marcin Brosz kwitował odpowiedzią, że wszystko wyjdzie w czasie meczu z Lechią. Po piątkowym meczu wiadomo już, że od optymalnej formy Odra jest daleka. Drużyna wyszła na boisko w mocno przemeblowanym składzie, w którym znalazło miejsce 5 z 10 nowych zawodników Odry. Zmiany nie przełożyły się jednak ani na lepszą grę, ani tym bardziej na wynik. Od początku meczu aktywniejsza była Lechia.
Mecz Onyszki
Jak się okazało, Arkadiusz Onyszko, nowy bramkarz Odry, był najjaśniejszą postacią zespołu. Kilkakrotnie ratował zespół w trudnych sytuacjach. Chociażby wtedy, kiedy niefortunną asystę zanotował Filip Luksik. W 65 min lewy obrońca tak główkował, że posłał piłkę wprost pod nogi Pawła Buzały. Onyszko w sobie tylko wiadomy sposób kapitalną paradą zapobiegł stracie bramki. Jeszcze lepiej spisał się w 90 min, kiedy wybronił sytuację sam na sam z Marcinem Pietrowskim, młodym napastnikiem Lechii. To była piłka meczowa, szkoda że dla Lechii, która od kwadransa grała już w 10.
Mizeria w pomocy
W 75 min drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną, obejrzał Paweł Nowak. Zawodnik gości najpierw strzelił do bramki po gwizdku sędziego (kartka w I połowie), później próbował wymusić rzut wolny. Do tego czasu Odra grała niemrawo, w zasadzie nie stwarzając sobie 100-procentowej okazji pod bramką rywali. Słabiej niż oczekiwano spisywał się Mauro Cantoro, który już w 60 min został zmieniony przez Aleksandra Kwieka. Zmiana ta nie wniosła nic nowego, bo popularny „Olo” był równie niewidoczny. Inna rzecz, że sprawy nie ułatwiali skrajni pomocnicy. Przez całą pierwszą połowę niewidoczny był Bartłomiej Chwalibogowski. Po drugiej stronie boiska Piotr Piechniak często schodził do środka. Starał się za to bokiem atakować Robert Kłos. Jego rajdy były dynamiczne, tyle że dośrodkowania wykonywał fatalnie. Po przerwie sytuację nieco poprawiło wejście Roberta Kolendowicza, który kilkakrotnie postraszył gości szybkimi wejściami z lewego skrzydła.
Jeden celny strzał to za mało
Ogólnie w napadzie drużyna Brosza prezentowała się słabo. Nawet wówczas kiedy grała z przewagą jednego zawodnika, nie potrafiła stworzyć sobie klarownej sytuacji. – Chcemy grać nie tylko skutecznie, ale i ładnie dla oka. Gramy przecież dla kibiców – zapewniał kilka dni przed meczem Marcin Brosz. Tych zapowiedzi w piątek nie udało się zrealizować. Dość powiedzieć, że pierwszy celny strzał na bramkę Lechii Odra oddała w 91 min. Uderzenie z rzutu wolnego Brasilii było precyzyjne, ale za słabe by zaskoczyć Pawła Kapsę.
– Wszyscy w klubie i w mieście liczyliśmy na lepszy początek. Rywalizacja ligowa dopiero się rozpoczyna i gramy dalej – krótko podsumował spotkanie Maron Brosz. Szkoleniowiec Odry na konferencji prasowej miał nietęgą minę. Czeka go ogrom pracy związanej przede wszystkim ze zgraniem swojego zespołu.
(art)
***
Skład Odry:
Arkadiusz Onyszko, Robert Kłos, Stanislav Velicky, Marcin Dymkowski, Filip Luksik (80’ Jakub Grzegorzewski), Piotr Piechniak, Marcin Malinowski, Mauro Cantoro (61’ Aleksander Kwiek), Bartłomiej Chwalibogowski (46’ Robert Kolendowicz), Daniel Bueno, Brasilia.