Radny nie przeprosi?
Radna Gabriela Halamoda domaga się od Henryka Rducha publicznych przeprosin. Ten uznał ją za twórcę układu sitwy i powiązań. Skorzystała już z pomocy mecenasa. Pan Henryk nie zamierza przepraszać, rozpoczął już poszukiwania kancelarii.
Czy radni zaczną rozmawiać ze sobą za pośrednictwem adwokatów? W najbliższym czasie zanosi się na to na linii Gabriela Halamoda – Henryk Rduch. Radna już korzysta z pomocy mecenasa, Henryk Rduch rozgląda się za kancelarią. Niewykluczone, że spotkają się w sądzie. Gabriela Halamoda oczekuje publicznych przeprosin. Henryk Rduch ani myśli tego robić.
Układ z panią burmistrz
Poszło o zaprotokołowaną wypowiedź radnego pod adresem Gabrieli Halamody na sesji rady miasta 26 stycznia. Henryk Rduch powiedział, że radna czuje się bezkarna, że zmontowała w urzędzie miasta układ sitwy i powiązań, włączając w to panią burmistrz, i że czerpie z tego osobiste korzyści. Skończył słowami: „To wszystko, co mam do powiedzenia pani dzisiaj”. Na pytanie Jacka Sobika, przewodniczącego rady miasta, czy chce to jakoś uzasadnić, Rduch nie odpowiedział.
Dobra osobiste
Gabriela Halamoda poczuła się dotknięta do żywego. – Radny nadszarpnął autorytet nauczyciela, którym jestem ponad 20 lat. Jestem osobą publiczną, 19 lat na stanowisku kierowniczym, od 10 lat jestem prezesem Stowarzyszenia Kobiet Aktywnych – mówi radna. Dodaje, że nie może sobie pozwolić, by ją publicznie obrażano. Poszła z tym do adwokata. Prawnik dopatrzył się w postępowaniu radnego naruszenia dóbr osobistych kobiety. Wezwał go do przeprosin na piśmie, na łamach lokalnej prasy i w trakcie najbliższej sesji rady miasta. – Dostałem pismo 16 lutego po południu, a do 19 lutego miałem wszystko zrobić. Odpisałem adwokatowi tej pani, żeby wyznaczył realny termin, bo ja też muszę sobie poszukać kancelarię prawną – komentuje Henryk Rduch. Adwokat po porozumieniu się z radną zgodził się przedłużyć termin do 1 marca. Sesja odbyła się 23 lutego. Pod koniec obrad Jacek Sobik odczytał obydwa pisma adwokata. Potem zapytał radnego czy chce coś powiedzieć. – Panie przewodniczący, po trzech i pół roku mogę sobie pozwolić jedną sesję posiedzieć i pomilczeć – odparł Henryk Rduch. Sesja wkrótce skończyła się.
Sprawa do sądu
– Spodziewałam się przeprosin, bo wcale mi nie zależy, żeby się włóczyć po sądach. To nic przyjemnego. Z drugiego pisma adwokata wynikało, że radny miał termin do 1 marca, więc na tej sesji. Jeśli nie zrobi tego ani pisemnie, ani ustnie, to sprawa trafi do sądu. Czułam się dotknięta tymi słowami. Nie czerpię żadnych osobistych korzyści z tego, że jestem radną. Nikomu nie załatwiłam pracy, ani niczego. Jestem czysta. Tak jak wszyscy radni pobieram dietę, a słowa, że zmontowałam sitwę na czele z panią burmistrz uważam za obraźliwe. To nieprawda, niczego nie montowałam – mówiła po wyjściu z sali Gabriela Halamoda.
– Na sesji absolutnie nie miałem zamiaru przepraszać, a nie wiem, czy w ogóle. Do żadnej winy się nie przyznaję. Powiedziałem trzy zdania, a uzasadnienie do tego mam już na trzech stronach. Że nikt nie chciał tego posłuchać? Ja funkcjonuję w samorządzie 18 lat i przetestowałem na sobie ochronę dóbr osobistych. Mam wyroki w tej sprawie. Przeżyłem wszystko. Ta pani daje zlecenie adwokatowi, a ze mną chcą rozmawiać. Ja będę rozmawiał z moim adwokatem, a on będzie rozmawiał z jej adwokatem. Debata publiczna w Radlinie sprowadzi się do tego, że będziemy sobie siedzieć, milczeć, tak jak ja im to dziś pokazałem, a debatę będą prowadzić adwokaci – komentował Henryk Rduch.
Zanosi się na barwny epizod w krótkiej historii samorządu Radlina. I to kilka miesięcy przed wyborami.
(tora)