Echa kontrowersyjnych badań
Badania na temat Stowarzyszenia Nasz Wodzisław wywołały szereg komentarzy.
Przed tygodniem pisaliśmy na temat „badań”, które przeprowadziły dwie członkinie Stowarzyszenia Nasz Wodzisław. Wynika z nich, m.in. że SNW to najbardziej lubiana organizacja w mieście i zdecydowana większość wodzisławian chciałaby widzieć jej członków w lokalnych władzach.
Dane z sufitu
W opracowaniu znalazło się także odniesienie do innych organizacji pozarządowych. Oberwało się Wiesławie Kiermaszek-Lamli (prezes Fundacji Wspólnota Dobrej Woli), która rzekomo jako poseł na sejm w latach 1989-1991 ograniczyła się do jednego zapytania w całej kadencji. – Nie ukrywam, że poczułam się dotknięta, ponieważ ta kadencja sejmu była najbardziej pracowita – mówi pani Wiesława. – Nie mam pojęcia ,skąd te dane. Wiem tylko tyle, że są nieprawdziwe. Jako poseł mam na koncie 15 wystąpień, 6 zapytań, 3 oświadczenia i 1 interpelację. Można to sprawdzić. Poza tym zgłaszałam wiele poprawek i uwag do konkretnych ustaw, m.in., jako członek komisji samorządu terytorialnego – dodaje Wiesława Kiermaszek -Lamla. Przypomina również walkę o odszkodowania za grunty, którą jako poseł toczyła w imieniu mieszkańców gminy Godów.
Co na to prezydent?
O komentarz dotyczący „badań” poprosiliśmy członka Stowarzyszenia Nasz Wodzisław Mieczysława Kiecę, prezydenta Wodzisławia. Jak mówi, ma wiele wątpliwości co do obiektywnej strony opracowania. – Nie jestem socjologiem, ale wydaje mi się, że 47 osób
(tylu było ankieterów - przyp. red.) to nie jest grupa reprezentatywna – mówi Mieczysław Kieca. Nie ukrywa, że najbardziej zbulwersował go fragment „badań” dotyczący Lecha Litwory, byłego prezydenta Wodzisławia, obecnie przewodniczącego rady miejskiej. Przypomnimy, że autorki „badań” uznały, że niewystarczająco sprzeciwił się on podziałowi Wodzisławia na kilka mniejszych gmin. – To absurd. Jeśli ktoś spojrzy w dokumenty i przeanalizuje fakty to stwierdzi, że było zupełnie odwrotnie – nie kryje oburzenia prezydent Kieca.
(tylu było ankieterów - przyp. red.) to nie jest grupa reprezentatywna – mówi Mieczysław Kieca. Nie ukrywa, że najbardziej zbulwersował go fragment „badań” dotyczący Lecha Litwory, byłego prezydenta Wodzisławia, obecnie przewodniczącego rady miejskiej. Przypomnimy, że autorki „badań” uznały, że niewystarczająco sprzeciwił się on podziałowi Wodzisławia na kilka mniejszych gmin. – To absurd. Jeśli ktoś spojrzy w dokumenty i przeanalizuje fakty to stwierdzi, że było zupełnie odwrotnie – nie kryje oburzenia prezydent Kieca.
Gazeta nie miała prawa
Autorki opracowania twierdzą w dalszym ciągu, że „analiza została przeprowadzona bardzo obiektywnie”.
Rafał Jabłoński