Meldunek zostaje
Dopiero za cztery lata nie trzeba będzie meldować się w urzędach. Rząd stopniową likwidację meldunku obiecywał już w tym roku, ale posłowie uznali, że na zrezygnowanie z biurokracji jest za wcześnie.
Tak miało być
Rewolucja w meldunkach to było jedno z ważniejszych haseł Platformy. Miało być tak: obywatel zmienia miejsce zamieszkania, wyjeżdża do pracy, na studia do innego miasta i nie musi iść do urzędu, by wypełniać formularze oraz wprowadzać zmiany w mnóstwie dokumentów. Na początek meldunkowej rewolucji wystarczyłoby dobrowolnie zgłosić miejsce pobytu: byłaby to tzw. rejestracja podstawowego miejsca zamieszkania. Urząd dosyłałby tam wszelkie pisma.
Zmiany tylko niewielkie
W drugim etapie reformy meldunkowej, czyli w latach 2011-12, w ogóle miałyby zniknąć jakiekolwiek formalności. Niestety, rewolucja się opóźni, bo rządowy projekt utknął w sejmie. Posłowie ciągle poprawiają propozycje. Już zostawili meldunek, choć w wersji złagodzonej np. nie będzie trzeba zgłaszać pobytów tymczasowych, a wymeldować się będzie można przy okazji zameldowania. Znikną też sankcje karne za zlekceważenie obowiązku meldunkowego.
(raj) za „Metro”