Duszą się w klitce
Trójka dzieci Edyty Markwart co rusz choruje na zapalenie płuc, oskrzeli, cierpią na astmę oskrzelową. Regularnie trafiają do szpitala, non stop przyjmują leki, trzeba im nawet podawać tlen. Wszystko przez życie w ciasnym mieszkaniu?
Trójka dzieci Edyty Markwart co rusz choruje na zapalenie płuc, oskrzeli, cierpią na astmę skrzelową. Regularnie trafiają do szpitala, non stop przyjmują leki, trzeba im nawet podawać tlen. Wszystko przez życie razem z mamą i jej mężem – inwalidą (tatą jednego dziecka i ojczymem dla dwóch pozostałych) w ciasnym, mającym 37 metrów kwadratowych mieszkaniu. – Mam zaświadczenia od lekarzy, które to potwierdzają – mówi Edyta Markwart. Dzieci nie mają swojego kąta do zabawy i nauki. Niepełnosprawny mąż pani Edyty też wymaga przestrzeni.
Nawet meble wyrzucić?
Rodzina mieszka w lokalu komunalnym przy ul. Mikołajczyka. Kobieta starała się o przydział większego lokalu. Bezskutecznie. Ostatnią odmowę dostała w zeszłym tygodniu. Jest zrozpaczona. Obawia się, że problemy zdrowotne dzieci będą się nasilać. – Usunęłam już wszystko, co się dało, a mogło pogarszać stan zdrowia dzieci. Nawet firany, dywan czy rolety. Nie wyobrażam sobie tylko, żeby pozbyć się mebli. Rzeczy miałabym przełożyć do kartonów? – zastanawia się Edyta Markwart. Mówi, że próbowała wszystkiego. Dawała ulotki, ogłoszenia do Internetu dotyczące propozycji zamiany lokalu na większy.
Podstawa zapewniona
W Radlinie przydziałami mieszkań komunalnych zajmuje się komisja lokalowa, w skład której wchodzi m.in. Piotr Śmieja, zastępca burmistrza. Piotr Śmieja wyjaśnia, że zadaniem komisji mieszkaniowej jest przede wszystkim zaspokojenie podstawowych potrzeb lokalowych. Dlatego pierwszeństwo w otrzymaniu mieszkań komunalnych mają osoby, które w ogóle nie mają gdzie się podziać. – Skoro ta pani ma już przyznane mieszkanie komunalne, to znaczy, że te najbardziej podstawowe potrzeby ma zapewnione. My zresztą nie mamy większych mieszkań, 37 metrów kwadratowych to metraż większości z nich. My naprawdę mamy zapewnić te najbardziej podstawowe potrzeby. Jeśli lokatorzy chcą większego lokalu, to szukają we własnym zakresie. Trudno, żebyśmy to robili za nich. Wymieniają się ogłoszeniami, taka tablica wisi na przykład w Zakładzie Gospodarki Komunalnej. Większe metrażowo mieszkania są w spółdzielniach mieszkaniowych – mówi zastępca burmistrza. Stąd Edyta Markwart dostała odmowę.
Jest wypłacalna
Kobieta chętnie przyjmie pomoc. Mówi, że jest wypłacalna. Rachunki reguluje na bieżąco, w Zakładzie Gospodarki Komunalnej ma nawet nadpłaty. Tyle, że powoli brakuje jej już sił na szukanie mieszkania, opiekę nad trójką chorowitych dzieci, mężem – inwalidą i jeszcze bieżące sprawy. Nadzieję na lepsze jutro straciła dawno.
Tomasz Raudner