Problemy Czechów uderzą w Gorzyce
Po oddaniu do użytku śląskiego odcinka autostrady A1 gminę Gorzyce czeka najazd tirów i związany z tym chaos komunikacyjny. Potrwa nawet 1,5 roku.
W ostatnim czasie remont ulicy Raciborskiej w Gorzyczkach zupełnie stanął w miejscu, toteż zdezorientowani kierowcy zastanawiali się o powody przestoju. Rozwiązanie zagadki padło na ostatniej sesji rady w Gorzycach. Wójt Piotr Oślizło poinformował, że roboty stanęły w miejscu, bo projekt przebudowy ulicy Raciborskiej zostanie zmieniony. – Raciborska uzyska status drogi wyższego rzędu niż zakładano do tej pory. Najpierw planowano, że dozwolony będzie na niej ruch aut o masie do 16 ton. Wytrzymałość drogi zostanie jednak zwiększona, bo po oddaniu do użytku naszego odcinka autostrady A1 tą drogą będą jeździć tiry – poinformował dość nieoczekiwanie Piotr Oślizło, wójt Gorzyc.
Wszystko przez problemy finansowe po czeskiej stronie granicy. Jak się okazuje, czeski odcinek autostrady, który na granicy miał się bezpośrednio łączyć z odcinkiem polskiej A1, zostanie oddany do użytku nawet 1,5 roku później niż planowano.
W związku z kryzysem prace na czeskiej autostradzie ostatnio zupełnie utknęły w miejscu i na pewno nie zostanie ona oddana do użytku w tym samym czasie co polska A1. A to oznacza, że do momentu oddania czeskiego odcinka, samochody podążające A1 do Czech będą musiały zjeżdżać w Gorzyczkach, by dostać się do przejścia granicznego w Chałupkach. – To dla nas spory problem – przyznaje wójt Oślizło. – To tragedia – dodaje Henryk Grzegoszczyk, sołtys Gorzyczek, w pobliżu których znajduje się zjazd z autostrady. – Przecież pod oknami będziemy mieć jeden wielki korek – łapie się za głowę sołtys.
Skrzyżowanie nie przygotowane na taki ruch
Obawy sołtysa są jak najbardziej uzasadnione. Cały ruch będzie musiał się dostać na DK 78, z którą Raciborska krzyżuje się w Gorzycach niedaleko Urzędu Gminy. Skrzyżowanie zostanie co prawda nieco przebudowane, ale przy tworzeniu projektu przebudowy nikt nie przewidywał, że będzie musiało przyjąć ogromną cześć samochodów poruszających się po autostradzie. O swoje bezpieczeństwo martwią się też piesi. – Przecież my już teraz mamy problemy, żeby przejść z jednej strony ulicy na drugą. A co będzie wtedy? – pyta Krystyna Kościelna, radca prawny gminy, mieszkający w pobliżu wspomnianego skrzyżowania.
Drogowcy bez wyobraźni
– Rozmawialiśmy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad na temat przebudowy tego skrzyżowania. Nie wyobrażamy sobie by miało ono pozostać bez zmian. Trzeba pomyśleć nad budową dodatkowych pasów ruchu i sygnalizacji świetlnej – mówi wójt Oślizło. Tymczasem drogowcy na razie większej ingerencji w przebudowę skrzyżowania, niż planowano nie przewidują. – To sytuacja przejściowa, która po jakimś czasie wróci do normy – mówi Dorota Marzyńska, rzecznik katowickiego oddziału GDDKiA. - Jak nie udrożnią tego skrzyżowania to Gorzyczki będą kompletnie zakorkowane. Wtedy tu nie da się żyć. Gmina musi zrobić wszystko by nie dopuścić do takiej sytuacji – mówi sołtys Grzegoszczyk.
Artur Marcisz