Dyskusji o szkodach po prostu nie było
Rozmowa z Ireną Kuczerą, konsultantem podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy Prawo geologiczne i górnicze.
– Trwają obecnie prace nad nowym prawem geologicznym i górniczym. Pani zdaniem, nowa ustawa została napisana tak, że poszkodowany dochodząc swoich praw mógłby, używając porównania, równie dobrze „kopać się z koniem”…
– Ustawa w proponowanym kształcie daje wolną rękę kopalniom czy zakładom eksploatującym kopaliny do dysponowania nieruchomościami na powierzchni, bez zagwarantowania właścicielom prawa do dysponowania w pełni swoją własnością. Nowe przepisy nie określają zasad profilaktyki, ani dostępu do informacji właścicieli nieruchomości w obszarach górniczych w zakresie skutków swojej działalności. W przyszłości poszkodowany może mieć więc problem z udowodnieniem swoich roszczeń w procesie odszkodowawczym.
Dla gmin górniczych jest to ustawa ważna, winna określać stosunki sąsiedzkie (wzajemne zależności zakład górniczy – właściciel nieruchomości) oraz odpowiedzialność za szkody czyli kto, komu, na jakich zasadach jest zobowiązany naprawić szkodę lub do szkody nie dopuścić. Nowe prawo zostało jednak tak napisane, że poszkodowany dochodząc swoich praw może właśnie„kopać się z koniem”.
– Na dodatek, jak się dowiedzieliśmy, w podkomisji sejmowej nie ma zbytnio woli do rozmów o negatywnych skutkach eksploatacji złóż.
– W trakcie posiedzeń podkomisji wypracowano stanowisko, że kwestie odpowiedzialności za szkody oraz inne regulujące stosunki sąsiedzkie będą omawiane na odrębnym posiedzeniu. Skutek był taki, że próby podjęcia dyskusji były na posiedzeniach torpedowane informacją, że temu tematowi będzie poświęcone odrębne posiedzenie, którego jednak dotychczas nie zarządzono! W dyskusji nad nową ustawą odpowiedzialność za szkody górnicze i sprawy stosunków sąsiedzkich zostały przemilczane, a złożone do podkomisji nadzwyczajnej propozycje poprawienia projektu ustawy zignorowane.
Wykorzystano nieobecność na jednym z posiedzeń najbardziej zainteresowanych osób – pani poseł Danuty Pietraszewskiej oraz moją i formalnie „zakończono” dyskusję nad działem odpowiedzialności za szkody, mimo, że taka dyskusja się nie odbyła, a w trakcie głosowania widoczne było, że posłowie nie są zorientowani, jaka jest ostateczna treść poprawek. Osoby i organizacje, które bronią interesu społeczeństwa gmin górniczych zostały wyłączone z dalszych prac komisji.
– Dlaczego proponowane w projekcie ustawy rozwiązania budzą niepokój?
– Z nowej ustawy wyłączono takie wpływy uboczne i wtórne górnictwa jak wypór hałd, oddziaływanie linii przesyłowych, rurociągów wody słonej czy inne wpływy działalności przeróbczej górnictwa, które jako działalność gospodarczą wykonywać będą podmioty współpracujące. Tym samym szkody te nie będą „szkodami górniczymi” i nie będą podlegały zwolnieniu z opłat w postępowaniu odszkodowawczym przed sądem.
Nowe prawo przewiduje również możliwość wywłaszczenia właścicieli przez podmioty gospodarcze nie dając potencjalnemu poszkodowanemu, jak to było dotychczas, równoważnej możliwości żądania wykupu nieruchomości podlegającej negatywnym wpływom, „zawczasu” zanim szkoda wystąpi.
– Czyli nad mieszkańcami, których dotkną szkody górnicze, zbierają się czarne chmury?
– Uważam, że obecny kształt ustawy prawo górnicze i geologiczne nie powinien być poddawany dalszym czynnościom legislacyjnym, gdyż jest wadliwy i będzie miał swoje reperkusje społeczne.
Ułatwiając możliwość wydobywania kopalin nie przedstawiono istotnych propozycji zmian w zakresie stosunków sąsiedzkich, ochrony powierzchni, odpowiedzialności za szkody i ochrony środowiska, w tym definicji: szkody górniczej, przywrócenia stanu poprzedniego, naprawy szkody, co znacznie skomplikuje życie ludziom mieszkającym na obszarach górniczych. Dotychczasowe doświadczenie wskazuje, że wadliwe prawo prowadzi do marnotrawstwa pieniędzy i marginalnego traktowania poszkodowanych. Potwierdzają to kilkunastoletnie zaległości w naprawie i prostowaniu budynków mimo, póki co, klarownej organizacji zakładów górniczych.
(izis)
***
Wójt Marklowic – Tadeusz Chrószcz: Zamykają nam usta
Dokąd zmierzają obecne prace nad nowym prawem geologicznym i górniczym? Uważam, że do rozwiązań siłowych. A chodzi o to, żeby ograniczyć udział strony społecznej w pracach nad nową ustawą. Źle się stało, że posłowie wykluczyli z tej dyskusji organizacje społeczne.
Obawiamy się, że niekorzystne rozwiązania mogą wejść w życie i Śląsk na tym sporo straci. Ustawodawcy chcą na przykład wydłużyć okres płatności opłaty eksploatacyjnej z okresu kwartalnego na okres półroczny. Nie widzimy żadnego uzasadnienia takich rozwiązań poza szkodą dla samorządów, a także dla samych kopalń. Przecież to i tak nie zwalania zakładów ze zobowiązań, wręcz przeciwnie, więc nie wiem komu to ma służyć, może tylko tym, którzy mają piaskownice w Polsce. Kolejne sporne kwestie to m.in. likwidacja kompetencji przy likwidacji zakładu, a także szeroko rozumiany dział szkód górniczych. Obecne przepisy mają dalej podłoże z okresu stalinowskiego i nic nie wskazuje, żeby to się miało zmienić. Niestety, zarówno strona społeczna, jak i eksperci zostali wykluczeni z dyskusji nad nową ustawą. Po prostu zamyka się nam usta, co dobrze nie wróży.