Apelują w sprawie szkolnych sklepików
Wodzisławska Rada do Spraw Rodziny apeluje do dyrektorów szkół, by ze sklepików szkolnych zniknęła niezdrowa żywność. Czy jest to pierwszy krok do przegłosowania uchwały zakazującej sprzedaży chipsów i barwionych napoi gazowanych?
Czy walkę z truciznami sprzedawanymi w szkolnych sklepikach można wygrać?
Po raz kolejny wraca temat szkolnych sklepików, a w zasadzie tego, co jest w nich sprzedawane. Rada do Spraw Rodziny działająca od kilku lat w Wodzisławiu zwróciła się do dyrektorów miejscowych szkół, by przyjrzeli się temu co jest sprzedawane w sklepikach szkolnych.
– Sprawa nie jest prosta, jednak warto podjąć działania w tej kwestii – mówi Danuta Hajok, przewodnicząca Rady do Spraw Rodziny.
Trzeba nazywać sprawę po imieniu
Inicjatywę popierają wodzisławscy radni. Ireneusz Skupień uważa, że problem można rozwiązać. – Przy odpowiednim nagłośnieniu problemu można by niejako zmusić osoby prowadzące sklepiki do sprzedaży jedynie produktów uchodzących za nieszkodzące zdrowiu. Należy nazywać niektóre rzeczy po imieniu. W sklepikach pojawiają się trucizny, które powinny zniknąć – mówi radny Skupień.
Będzie „zdrowa uchwała”
Czy radni przegłosują stosowną uchwałę zakazującą sprzedaży chipsów czy farbowanych napoi? – Obecnie jesteśmy jeszcze przed konsultacjami więc trudno cokolwiek na ten temat powiedzieć – mówi Lech Litwora, przewodniczący Rady Miejskiej w Wodzisławiu.
Uchwałę w tej sprawie podjęli już radni Tychów. 27 marca 2008 r. zapisano, aby w szkolnych sklepikach pojawiły się „artykuły wpisujące się w zasady prawidłowego żywienia (np. owoce, soki, kanapki) z równoczesnym ograniczeniem dostępności dzieci i młodzieży do niezdrowych słodyczy, barwionych napojów gazowanych oraz przekąsek ziemniaczanych (np. chipsy itp.)”. Mimo sprzeciwu wojewody, który uznał, że zapisy są niezgodne z ustawą o działalności gospodarczej, uchwała weszła w życie. – Wojewoda zaskarżył uchwałę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a następnie do Naczelnego Sądu Administracyjnego. W obu przypadkach sąd przyznał rację radnym – mówi Marta Witek, pełniąca obowiązki rzecznika prasowego Urzędu Miasta w Tychach.
Trucizny przynoszą z domu
Mirosław Szyszka prowadzący sklepik w Zespole Szkół nr 2 w Wodzisławiu uważa, że problemu niewłaściwego odżywiania się dzieci nie załatwi się poprzez zakazy i ograniczenia nakładane na sprzedawców. – Proszę zobaczyć co dzieci przynoszą do szkoły z domu. Najgorsze trucizny w postaci kolorowanych napoi czy chipsów. U nas tego nie kupią – mówi Szyszka. Przedsiębiorca dodaje, że próbował w sklepiku sprzedawać owoce. – Były dostępne po cenie hurtownika, nie zarabiałem na tym. Niemal wszystko zostało. Dzieci nie chcą bananów czy jabłek – dodaje sprzedawca.
Rafał Jabłoński