Zapłacili mandat za bezpańskiego psa
Z dobrego serca dokarmiali obcego psa, ale żarty się skończyły, kiedy pogryzł sąsiadkę.
Mieszkanka ulicy Pokoju w Wodzisławiu (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) wezwała straż miejską z prośbą o ujęcie agresywnego psa – przybłędy. Strażnicy uznali, że opiekunem zwierzęcia jest syn kobiety i wlepili mu mandat w wysokości 200 zł.
Najpierw go dokarmiali
– Nigdy nie mieliśmy psa i nie zamierzamy mieć, ponieważ wnuk ma alergię – tłumaczyła nam rozżalona wodzisławianka. – A ten po prostu przybłąkał się do naszego bloku nie wiadomo skąd. Pchał się do naszych mieszkań, nie mogliśmy się go pozbyć. To że kilka razy, od 20–23 września nakarmiłam go z litości, nie czyni mnie przecież jego właścicielką! – denerwuje się kobieta. Czuje się poszkodowana. Uważa, że zapłaciła za zwykły, ludzki odruch współczucia wobec zagubionego zwierzęcia. – Pies był mądry, czysty i zadbany. Dawaliśmy mu jedzenie, ale przeczuwaliśmy, że ma swojego właściciela i że go odnajdzie – relacjonuje wydarzenia mieszkanka ulicy Pokoju. Jak mówi, obserwowali psa, bo do nich lgnął, ale wciąż był bezpański. – Szukaliśmy dla niego pomocy, przeglądałam informacje w internecie, o tym, co zrobić, ze znalezionym psem, rozpytywaliśmy wśród znajomych, ale o przygarnięciu nie było mowy – tłumaczy wodzisławianka.
Żarty się skończyły
Jak mówi, wszystko to trwało około 2 tygodni i zakończyło się nieprzyjemnym incydentem. Nieznany pies zaatakował psa sąsiadki, a kiedy ta próbowała się bronić, ugryzł ją. – W dniu zdarzenia zauważyłam tego psa, jak szłam do sklepu. Kiedy rzucił się na drugiego psa, chciałam pomóc sąsiadce, ale sama też zaczęłam się go bać. Dlatego wezwałam straż miejską na pomoc – wspomina mieszkanka z ulicy Pokoju. Jak mówi, strażnicy przyjechali i wlepili mandat jej synowi, który akurat wracał z pracy. – Gdybyśmy byli winni temu, co się stało, czy wezwalibyśmy straż miejską? – pyta kobieta. Sytuację próbowała wyjaśnić m.in. w piśmie do sanepidu, skąd otrzymała wezwanie do zgłoszenia się z psem do lecznicy dla zwierząt.
Na szczęście jest zdrowy
Tymczasem wodzisławscy strażnicy nie mają wątpliwości, że pies został przygarnięty, ale nowi właściciele wystraszyli się, kiedy zwierzę pogryzło sąsiadkę. – W relacji z interweniującymi strażnicy ustalili, że w chwili pogryzienia pies był pod opieką syna tej pani, który otrzymał mandat za niezachowanie ostrożności – powiedział nam Marcin Sieniawski, pełniący obowiązki rzecznika prasowego w Urzędzie Miasta w Wodzisławiu. – Zgłosiła się też inna, mieszkająca w pobliżu kobieta, która zadeklarowała, że weźmie tego psa, ale nazajutrz się z tego wycofała. Zwierzę zostało poddane obserwacji weterynaryjnej, na szczęście jest zdrowe. Obecnie przebywa w schronisku – dodaje Marcin Sieniawski.
Przestroga dla innych
Nasza rozmówczyni uważa, że jej syn dostał mandat niesprawiedliwie. – Już go zapłacił i nie zamierzamy z tego robić sensacji. Niech jednak nasza historia będzie przestrogą dla wszystkich tych, którzy mają do czynienia z bezpańskimi psami – dodaje rozżalona kobieta.
(izis)