Zmienią plan i domu nie postawimy
Mieszkańcy wodzisławskich Marusz nie chcą słyszeć o budowie dróg na ich terenie i przekwalifikowaniu działek prywatnych na tereny usługowe.
Działki położone pomiędzy ul. Bogumińską i Wiejską to dla władz Wodzisławia „obszar kluczowy dla rozwoju miasta”. Wyjątkowo atrakcyjny dla inwestorów, ponieważ nieopodal wybudowany będzie zjazd z autostrady A1. Poza tym część terenu (po cegielni) należy do miasta, a pewny przedsiębiorca rozpoczynający swój biznes w Wodzisławiu jest dzisiaj na wagę złota. To główne powody, dla których prezydent przygotował zmianę planu zagospodarowania przestrzennego. Wynika z niego, że większość działek przekwalifikowana będzie na tereny usługowe, na gruntach prywatnych miałyby powstać drogi.
Nie sprzedam, nigdy!
Mieszkańcy nie chcą o tym słyszeć. – Przecież jeśli to wejdzie w życie, to nie będziemy mogli budować domów – mówi Eugenia Brychcy, mieszkanka Gorzyc posiadająca działkę na Maruszach. Zbigniewa Błąkałę przeraża z kolei myśl o budowie drogi, która miałaby przebiegać przez część jego posesji. – Proszę zobaczyć jak tutaj jest pięknie. Przyroda kwitnie a oni wszystko zaorają i puszczą drogę. To jakaś paranoja – denerwuje się mężczyzna. Oburzenia nie kryje także jego teść Henryk Borth, który przez lata dbał o stan miejscowego stawu i okoliczną roślinność. – Choćby mi dali za to sto milionów, nie sprzedam. Nigdy! – zapewnia wodzisławianin.
Dowiedzieliśmy się przypadkowo
Właściciele terenów twierdzą, że nic nie wiedzieli o wyłożeniu planu do publicznego wglądu i możliwości wnoszenia uwag. – Dowiedzieliśmy się o tym przypadkowo. Żadnych zawiadomień nie dostaliśmy – mówią zainteresowani. Dariusz Szymczak, wiceprezydent Wodzisławia, odpowiada, że przewidziane prawem procedury zostały zachowane. – Informacje o wszystkich zmianach planów znajdują się na stronie internetowej urzędu miasta, a także na bieżąco są umieszczane na tablicy ogłoszeń – mówi prezydent.
Drogi zniknęły
Mieszkańcy uwag nie zgłosili w przewidzianym terminie, więc postanowili napisać protest. Podpisało go 29 osób. W urzędzie miasta sprawę przeanalizowano ponownie i okazało się, że część argumentów mieszkańców została wzięta pod uwagę. – Zrezygnowaliśmy z dwóch dróg. Z mapy zniknęła droga biegnąca przez wspomniane posesje i droga okalająca cały obszar, przebiegająca przy granicy miasta z Gorzycami – mówi Winicjusz Kulej, naczelnik Wydziału Architektury Urzędu Miasta.
Musimy wrócić do dyskusji
Na tym dyskusji nie koniec. Prezydent postanowił wstrzymać prace nad planem. Głosowania podczas sesji rady miejskiej, przewidzianego pierwotnie na koniec października, nie będzie. – Tego typu dokument ma służyć rozwojowi miasta i samym mieszkańcom. Jeśli mieszkańcy uważają, że jest on sprzeczny z ich interesami, to musimy wrócić do dyskusji – uważa wiceprezydent Szymczak.
Nic na siłę
Ustalono, że za kilka dni plan zostanie ponownie wyłożony do wglądu. Mieszkańcy będą mieli 21 dni na wniesienie swoich uwag. Całkowitej rezygnacji z planów władz miasta być jednak nie może, ponieważ plan opracowywany jest na podstawie studium uwarunkowania przestrzennego, które jasno określa m.in. procentowy podział obszaru na tereny pod budownictwo mieszkaniowe i usługowe. W studium tereny usługowe wyraźnie dominują. – Pracujmy z urbanistami nad tym planem, a w przyszłości zastanówmy się czy nie zmienić całego studium. Niczego na siłę i wbrew wodzisławianom nie chcemy robić – uspokaja Dariusz Szymczak. Wiceprezydent dodaje, że jeśli ludzie nie zechcą sprzedać działek pod inwestycje to nikt nie może ich do tego zmusić.
Rafał Jabłoński