Sąsiedzi dopięli swego
Znosił do domu śmieci przez co smród unosił się na całej klatce. Wywoływał pożarny i nie słuchał napomnień sąsiadów. W końcu doczekał się eksmisji.
Jan B. niegdyś pracownik Spółdzielni Mieszkaniowej ROW, której mieszkanie do niedawna zajmował. Potem pracował w PGR-ze. Od wypadku na ciągniku rolniczym otrzymuje rentę. Znany jest z wyjątkowego zamiłowania do… śmieci. Znosił do domu przedmioty z osiedlowych kontenerów. Znany jest również z zamiłowania do gotowania. Pozostawiony przez niego garnek na gazie był trzykrotnie powodem pożaru. Lokatorzy bloku przy ul. 26 Marca coraz bardziej bali uciążliwego sąsiada.
Od kilku już lat spółdzielnia napominała mężczyznę, robili to także sąsiedzi. Bezskutecznie. W końcu do sądu trafił wniosek SM ROW o eksmisję. Rok temu zapadła decyzja, jednak z powodu braku lokalu socjalnego pan B. mieszkał w bloku nadal. Do ubiegłej środy, kiedy to pod jego drzwiami pojawili się pracownicy administracji spółdzielni i komornik. Głównego bohatera nie było w domu. Od kilku tygodni przebywa prawdopodobnie u kolegi. Mimo to na polecenie komornika eksmisję wykonano. Meble oraz inne przedmioty mające jakąkolwiek wartość spisano, zabezpieczono i przewieziono do lokalu socjalnego przy ul. Skrzyszowskiej. Tam zamieszka Jan B. Oczywiście jeśli wróci od kolegi.
(raj)