Kłótnia nad zwłokami
Zwłoki starszego mężczyzny znaleziono w jednym z mieszkań przy ul. Brackiej w Wodzisławiu. Ciało leżało blisko dwa tygodnie. – Zróbcie coś, bo te bakterie zagrażają naszym dzieciom – apeluje Małgorzata Mnich (z prawej), która wraz z Krystyną Mikułą (z lewej) o zaniedbania oskarża pasierba denata.
W środę 16 września w bloku przy ul. Brackiej odnaleziono zwłoki 71-letniego Joachima K. Mężczyzna powiesił się na drzwiach od łazienki. Nie żył już od kilkunastu dni. Ciało znajdowało się na etapie rozkładu. – Już 3 września informowaliśmy przybranego syna pana Joachima, że od kilku dni ojczym się nie pokazuje. On nie zareagował. Nie przyjechał – mówi sąsiadka Krystyna Mikuła. Złości nie kryje także kolejna lokatorka Małgorzata Mnich. Kobieta uważa, że mieszkanie nie zostało odpowiednio zabezpieczone. – Boję się o moje dzieci. Przecież tutaj ciągle śmierdzi, a bakterie wydobywające się z ciała człowieka są bardzo groźne. Dlaczego nikt nie zrobi z tym porządku? – dodaje pani Małgorzata. Oskarża także pasierba denata, że ten nie przeprowadził w mieszkaniu odpowiedniej dezynfekcji.
Dość tych oskarżeń
– Zrobiłem co w mojej mocy. Wyniosłem z wnętrza co tylko mogłem i nie wiem o co tym paniom chodzi – odpowiada mężczyzna. Dodaje, że jedna z kobiet zażądała od niego dokumentu z sanepidu potwierdzającego, że wszystko jest w porządku. – To jest chore. Ja mam załatwiać jakieś papiery? Każdy ma swoje nerwy i jeśli nadal te panie będą mnie oskarżać, to wniosę sprawę do sądu przeciwko nim. Tak być nie może – denerwuje się pasierb nieżyjącego już mieszkańca Wodzisławia.
Nie śmierdziało
Barbara Orzechowska, dyrektor wodzisławskiego sanepidu podkreśla, że w sytuacjach ujawnienia zwłok będących w stadium rozkładu mieszkanie powinno być zabezpieczone do czasu przeprowadzenia dezynfekcji. Dodaje, że sprawa była badana i okazuje się, że spółdzielnie mieszkaniowe radzą sobie z tym dobrze. Potwierdza to Henryk Helis, kierownik administracji Spółdzielni Mieszkaniowej Marcel na os. 1 Maja w Wodzisławiu, której podlegają bloki przy ul. Brackiej. – Dezynfekcję mieszkania, o którym mowa zleciliśmy wyspecjalizowanej firmie, która wykonała czynności w tym zakresie. Byłem sprawdzić to na miejscu i nie wyczułem żadnego nieprzyjemnego zapachu – mówi Henryk Helis.
Pojawia się więc pytanie, czy kierownik administracji zaniedbuje swoje obowiązki i nie wącha tam gdzie trzeba, czy sąsiadki przesadziły?
Rafał Jabłoński