Zrobili ze mnie przestępcę
Po ostatniej wizycie w Tesco do dzisiaj nie potrafię się otrząsnąć – mówi wodzisławianka, którą potraktowano jak złodziejkę.
Była sobota, godz. 14.30. Ponadsześćdziesięcioletnia Małgorzata Polok wybierała się na urodziny do znajomego. Uznała, że dobry koniak i kwiaty będą odpowiednim prezentem. Udała się więc do pobliskiego marketu Tesco. Kupiła koniak i po zapłaceniu za towar podeszła do drugiej kasy, by „skasować” kwiaty. Wychodząc za barierki w całym sklepie rozległ się dźwięk. Podszedł ochroniarz i poinformował kobietę, że nie zapłaciła za towar. Nie spojrzał na paragon, którym ona dysponowała tylko zabrał butelkę alkoholu i podbiegł do kasy. Wszystko odbywało się wśród dziesiątek gapiów i sąsiadów pani Małgorzaty robiących tutaj niemal codziennie zakupy. Tymczasem okazało się, że kobieta jest niewinna. Czujniki przy kasie dały o sobie znać ponieważ ekspedientka wydająca alkohol nie odkleiła odpowiedniego zabezpieczenia. – Potraktowano mnie jak przestępcę i to na oczach moich znajomych. Czuję się jak ostatni drań. Dlaczego mi to zrobiono? Nie podaruję tego i będę walczyć o godność nawet w sądzie - mówi przez łzy wodzisławianka.
Tylko policja może nas przeszukiwać
Podobnie sprawę ocenia Dariusz Kalemba, Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Wodzisławiu. Jego zdaniem wersja wydarzeń przedstawiona przez kobietę świadczy o naruszeniu jej dobrego imienia. – Ochroniarz nie ma prawa od nas nic żądać. Ma jedynie prawo wezwać policję, która ma uprawnienia do przeszukania konkretnej osoby – mówi Dariusz Kalemba. Jego zdaniem wodzisławianka może domagać się od kierownictwa sklepu publicznych przeprosin (na przykład w mediach) i konkretnego zadośćuczynienia. – Jeśli druga strona nie zechce tego zrobić, to pozostaje sąd. Wówczas w toku postępowania sąd może zwrócić się o wydanie nagrania z monitoringu rejestrującego całe zajście – dodaje rzecznik konsumentów.
Podobnie sprawę ocenia Dariusz Kalemba, Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Wodzisławiu. Jego zdaniem wersja wydarzeń przedstawiona przez kobietę świadczy o naruszeniu jej dobrego imienia. – Ochroniarz nie ma prawa od nas nic żądać. Ma jedynie prawo wezwać policję, która ma uprawnienia do przeszukania konkretnej osoby – mówi Dariusz Kalemba. Jego zdaniem wodzisławianka może domagać się od kierownictwa sklepu publicznych przeprosin (na przykład w mediach) i konkretnego zadośćuczynienia. – Jeśli druga strona nie zechce tego zrobić, to pozostaje sąd. Wówczas w toku postępowania sąd może zwrócić się o wydanie nagrania z monitoringu rejestrującego całe zajście – dodaje rzecznik konsumentów.
Przepraszamy
Na szczęście w tym przypadku szefostwo wodzisławskiego Tesco nie zamierza unikać odpowiedzialności i podejmuje konkretne działania wobec poszkodowanej. – Niewątpliwie doszło do przykrej sytuacji i z pewnością ja w takiej sytuacji również bym się poczuł źle – mówi Andrzej Pietrzyk, kierownik marketu Tesco w Wodzisławiu. – Tej pani należą się przeprosiny, dlatego też wyślę szefa ochrony do tej pani. Z naszymi przeprosinami przekaże jej kwiaty i prezent. Mam nadzieję, że zostaną one przyjęte. Przeprowadzę również rozmowę pouczającą z ochroniarzem. Jeżeli nie potrafi się odpowiednio zachować to niestety nie może pracować w tym zawodzie – dodaje szef wodzisławskiego Tesco.
Do spotkania dojdzie w domu wodzisławianki lub w szpitalu, do którego trafiła w ubiegły czwartek 17 września.
(raj)