Przegrana z Jagiellonią. Trener nie załamuje rąk
Odra przegrała pierwszy ligowy w Ekstraklasie. Uległa Jagiellonii Białystok 2:1.
Wcześniejszy wyjazd na mecz, zapowiedź jak najlepszej gry, niemałe nadzieje. Odra nie sprawiła jednak niespodzianki i przegrała mecz w Białymstoku. W dużej mierze dlatego, że piłkarze Odry zapomnieli o definicji spalonego.
Trener Odry Ryszard Wieczorek zabrał swoich piłkarzy na mecz do Białegostoku już w czwartek, mimo że mecz rozgrywany był w sobotę. W ten sposób chciał uniknąć problemów z aklimatyzacją po długiej podróży. Wszyscy liczyli, że Odra trzeci raz wywiezie ze stadionu Jagiellonii 3 punkty. Pierwsza połowa spotkania zdawała się potwierdzać, że wodzisławski zespół może sprawić niespodziankę i walnie przyczynić się do degradacji Jagiellonii, która do sezonu przystępowała z 10 ujemnymi punktami. Odra grała ciekawą piłkę, tyle że już tradycyjnie zawodziła skuteczność. Swoje szanse mieli Deivydas Matulevicius i Marcin Wodecki. Gol padł w najmniej oczekiwanych okolicznościach. Tuż przed końcem I części meczu na strzał z 25 metrów zdecydował się, debiutujący w oficjalnym meczu Odry Piotr Piechniak. Piłkę uderzoną w środek bramki jakimś cudem przepuścił bramkarz Jagi Rafał Gikiewicz i Odra do szatni schodziła w dobrych humorach. Po przerwie było już zdecydowanie gorzej. W 51 minucie spotkania przepięknego gola zdobył weteran Tomasz Frankowski. Czającego się w polu karnym „Franka” rzutem z autu uruchomił Krzysztof Król, a obrona Odry zostawiła Frankowskiego 15 metrów za swoimi plecami zapominając, że w takim przypadku nie ma mowy o spalonym. Kiedy do obrońców doszło, jak banalny popełnili błąd, napastnik Jagi strzelał już wyrównującego gola. – Klasowy zespół nie może pozwolić sobie na taki błąd. Nie wiem z czego on wynikał, z problemów z komunikacją czy też z niewiedzy taktycznej. Niemniej jednak nie miał prawa się wydarzyć – komentował po meczu Ryszard Wieczorek.
Po zdobyciu wyrównującego gola na boisku rządzili i dzielili już tylko gospodarze. Dobrze w bramce spisywał się Adam Stachowiak, kilka razy broniąc w wydawałoby się beznadziejnych sytuacjach. W 66 minucie spotkania nie dał jednak rady szarżującemu na jego bramkę Kamilowi Grosickiemu. Napastnik Jagiellonii niczym rasowy sprinter uciekł obrońcom Odry i nie pomylił się w sytuacji jeden na jeden, zapewniając swojemu zespołowi tak potrzebne 3 punkty.
Ryszard Wieczorek, trener Odry, mimo porażki dostrzegł pozytywy w grze swojej drużyny. - Zespół był wybiegany przez 90 minut i momentami nieźle operowaliśmy piłką. To na pewno dobrze zwiastuje na przyszłość. Musimy zrobić wszystko, aby w najbliższym meczu u siebie zapunktować – podsumował mecze coach Odry.
Artur Marcisz